Co wyniki ankiet mówią o programie 500 plus.

Program 500+ działa już kilka miesięcy i z publikowanych wyników ankiet co nieco o programie już wiemy. Przedstawiciele rządu z dumą wskazują na wyniki ankiet, a przynajmniej na te z nich, które  – wg rządu – uzasadniają program i skalę wydatków. Media publikują ankiety o dotychczasowym i przyszłym wydatkowaniu środków z 500+ oraz o oszczędnościach czynionych przez beneficjentów programu. Przedstawiciele rządu chętniej skupiają się na wynikach ankiet wydatków.

Pieniądze z 500+ to na pewno solidny zastrzyk gotówki dla polskich rodzin. Mimo wszystko to, iż wydajemy formalnie na dzieci, nie powinno stanowić moralnej przeszkody dla rzetelnej dyskusji o programie. Ten swego rodzaju szantaż moralny stosują przedstawiciele rządu, by utrudnić krytykę programu. Może i faktycznie nie ma co na siłę polemizować, tylko po prostu należy cierpliwie poczekać, aż rząd sam przyzna się do błędów jakie przy realizacji programu popełniono. A jeden z głównych zarzutów rząd już potwierdza ustami ministra Szałamachy. Mowa o programie obligacji dla beneficjentów 500+.

Link na publikację a zebranymi wynikami ankiet. http://next.gazeta.pl/next/7,151003,20737506,oto-na-co-polacy-wydaja-pieniadze-z-500-plus-wcale-nie-samochody.html#BoxBiz#BoxBizCz

Formalnie rząd nie przyjmuje do wiadomości, że rozmiar programu (skala wydatków) jest mocno przestrzelony. Kryteria programu powodują, że część pieniędzy trafia do rodzin, które ich nie potrzebowały lub dysponują wystarczającymi środkami na wychowanie dzieci. Ponad 15% rodzin podaje, że od 40% do 100% środków z 500+ przeznacza na oszczędności. Niemal 30% beneficjentów deklaruje oszczędzanie od kilku procent do nawet 40%. Te dane są tylko potwierdzeniem, że przynajmniej 1/5 beneficjentów w zasadzie nie powinna była otrzymać w ogóle wsparcia. Wyniki ankiety nie są zaskoczeniem. Do podobnych wskazań można dojść analizując rozkład wynagrodzeń w Polsce.

Przeliczając podany w ankiecie rozkład nadwyżek, wychodzi na to iż przeszacowanie wydatków programu 500+, przy jego obecnych kryteriach, to śmiało 20%. Tak więc w tym roku z zakładanych 17 mld zł wydatków, 3,0-3,5 mld wydanych zostanie niepotrzebnie. W przyszłym roku (wartość programu 22-23 mld zł dla pełnego roku), nadwyżka ta się sięga niemal 4,5 mld zł.  

Rząd od samego początku oficjalnie odrzucał krytykę przeszacowanie programu i obdarowywania rodzin, które tej pomocy dostać nie powinny. Niemniej to, że oficjalnie krytykę odrzucano nie oznacza, iż poza zasięgiem kamer przedstawiciele rządu nie uruchamiali planu B. Niemal równocześnie z uruchomieniem programu 500+, do mediów przeciekały informacje o pomyśle emisji obligacji dedykowanych dla beneficjentów 500+. Formalnie miała to być forma wyjścia naprzeciw rzekomym oczekiwaniom, by część środków z 500+ zbędną obecnie, rodziny mogły transferować na okresy przyszłe. No i Minister Finansów zaproponował w ubiegłym tygodniu …6 i 12-letnie obligacje. W rzeczywistości mamy do czynienia z absurdalną sytuacją. Rząd od samego początku wiedział, że skala wydatków na 500+ poważnie nadwyręży finanse publiczne, ale ze względów ambicjonalnych, nie było (i nie ma) mowy by się do tego publicznie przyznać. Emisja dedykowanych obligacji jest swego rodzaju księgową zabawą w finansach publicznych.

Na propozycje emisji obligacji można i spojrzeć z innej strony. Biorąc pod uwagę obecne zainteresowanie obligacjami skarbowymi dla sprzedaży detalicznej,  można wątpić w sukces obligacji 500+. Wydaje się iż w ramach rządu trwa spór, co dalej z przeszacowanym programem 500+. Być może trzeba będzie porażki lub kiepskich rezultatów obligacji 500+, by w końcu rząd doszedł do wniosku że skala programu 500+ wymaga weryfikacji, czyli po prostu poważnej redukcji. Wydaje się iż cała ta zabawa nie jest potrzebna by dojść do powyższych wniosków, no ale taki mamy rząd.

Opublikowane ankiety dotyczącej obecnej i planowanej struktury wydatków środków z 500+, zdają się przeczyć pierwszym opiniom jakie zaczęły krążyć w mediach po uruchomieniu programu. Znaczna część tych opinii było dość subiektywna i nie miała cech badań czy rzetelnych obserwacji. Ale czy wyniki badań odbierają głos krytyce? Niezupełnie lub wręcz przeciwnie. W dużym uproszczeniu, środki z 500+ wydawane są – wg ankiet – w dominującej części na szeroko rozumianą edukację dzieci oraz niezbędne wydatki bieżące w rozumieniu żywności, odzieży itp. Wskazane proporcje wskazują na dość równy podział wydatków na dwie wskazane grupy. I bez badań można było założyć, że istotna część środków z 500+ zostanie wydana na usługi i artykuły pierwszej potrzeby. Niemniej wskazana przez ankietowanych proporcja każe cokolwiek wątpić w wartość informacyjną ankiet. W ocenie dotychczasowych wydatków najwyraźniej ankietowani mylą fakt, że środki z 500+ nie tyle uzupełniły co zastąpiły dotychczasowe wydatki na edukację i częściowo na żywność i odzież. Trudno uwierzyć by rodzina z dwójką dzieci niemal połowę z 6 tys. złotych rocznie przeznaczała na uzupełnienie dotychczasowych wydatków na edukację. Najprawdopodobniej nastąpiła wymiana środków, czyli dotychczasowe źródło wydatków zostało zastąpione środkami z 500+, stąd tak znaczny udział w strukturze wydatków. Inaczej wyszłoby na to, że w przyszłym roku prawie 10 mld zł wydane zostanie dodatkowo na edukację dzieci.

Wyniki ankiety dotyczącej wydatków z 500+ przy założeniu utrzymaniu programu są  jeszcze bardziej idealistyczne. Wyszło na to, że mamy ogólnopolskiego bzika na punkcie edukacji. Obawiam się, że ankieta nie została zbyt dobrze zrozumiana (co może być winą autorów)  oraz, że ankietowani wiedzą co odpowiadać by program był utrzymany.

Moim zdaniem wyniki ankiet struktury wydatków nie dają nam pełnego obrazu wydatków beneficjentów 500+. Trzeba będzie czekać na wyniki wydatków gospodarstw domowych, popytu na poszczególne dobra i usługi oraz sprzedaż w handlu detalicznym. Lub…po prostu lepiej konstruować pytania zawarte w ankietach. Potwierdził się natomiast fakt przeszacowania programu i obdarowywania rodzin, które tego nie wymagały. 

Wskazywane wydatki na edukację, są moim zdaniem potwierdzeniem zarzutów przeciwników 500+. Zdecydowanie lepiej, trafniej i taniej byłoby transferować wydatki na edukację dotychczasowymi kanałami niż dawać pieniądze do ręki w tak znacznej kwocie. 

 

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Finanse osobiste. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.