Zanim przejdę do krótkiej opinii
o najnowszym projekcie prezydenta, muszę koniecznie coś przypomnieć. Całkiem
niedawno zaglądałem na jedną ze stron PiS i wciąż można tam znaleźć informację
z 2006 r., o której PiS oraz prezydent bardzo chcieliby zapomnieć. Informacja
pochodzi z 2016-07-01 „Komunikat KP PiS dotyczący zalecenia Komisji Nadzoru
Bankowego” (link u dołu strony). Politycy PiS jak niepodległości bronili wtedy
prawa do zaciągania kredytów walutowych, indeksowanych, ostro przy tym
krytykując KNF. Trudno w to dzisiaj uwierzyć, prawda? Krótko mówiąc, PiS przed
11 laty nie miał nic przeciwko zaciąganiu kredytów walutowych, czyli wystawieniu
kredytobiorców na ryzyko walutowe. To przy okazji, jak silny oddźwięk w mediach
miała dyskusja (spór?) dot. kredytów walutowych w tamtych latach. Ale lata
mijały i w 2015 w PiS ustalono, że teraz można zmienić poglądy.
Prezydent w kampanii wyborczej
obiecywał, że należy przewalutować kredyty frankowe po kursie ‘wejściowym’.
Dlaczego aż tak korzystnym, tego nie wytłumaczył. Doskonale zdawał sobie
sprawę, że jest to niewykonalne. No ale w trakcie wyborów, politycy mówią
rzeczy różne. Przez rok od objęcia urzędu, prezydent szalenie się męczył z wypracowywaniem
kolejnych wersji ustawy. Ostatecznie, rok temu prezydent zaproponował… tzw.
ustawę spreadową, która wywołała zdziwienie i oburzenie. I trudno się dziwić, bo
skala pomocy była mniej niż skromniutka w porównaniu z wyborczymi obietnicami. Sam
pomysł (spready) był, szczerze mówiąc, dość przypadkowy. Dodatkowo, rok temu,
prezydent zapowiedział, że problem muszą rozwiązać same banki, w sposób jaki
same ustalą przy akceptacji NBP i KNF. Prezydent zapowiedział wtedy też, że po
upływie tego terminu dokona analizy działań i ewentualnie podejmie dalsze kroki.
W pewnym sensie, słowa dotrzymał. Ale tyko w pewnym sensie.
Najnowszy pomysł prezydenta, to
modyfikacja ustawy (z dnia 9 października 2015 r „o wsparciu kredytobiorców …..”)
powołującej do życia Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. W dużym skrócie, Fundusz
miał wesprzeć gosp. domowe, które mają problem z obsługą kredytów mieszkaniowych.
Wsparcie w maks. wysokości 1,5 tys. zł. przez 18 m-cy. Potem przerwa 2 letnia
od zakończenia wsparcia i 8 letni okres spłaty. Na Fundusz Wsparcia, w
wysokości 600 mln zł, składają się
kredytodawcy. Po niecałych dwóch latach funkcjonowania, ustawa jest niemal
martwa. Wykorzystanie funduszu jest marginalne (2% wg informacji na stronie prezydenta).
Obecna nowelizacja ustawy, zawiera
dwa kierunki działań. W ramach Funduszu, powstają dwa subfundusze. Pierwszy to Subfundusz
Wsparcia, który ma być uatrakcyjnioną formą dotychczasowego Funduszu Wsparcia. M.in.
okres wsparcia ma się wydłużyć z 18
miesięcy do 36, okresie spłaty rozciągnięty z 8 do 12 lat, a kwota wparcia z
max. 1,5 tys. do 2,0 tys. zł. (czyli max. wartość kredytu to 72 tys. zł). Do
tego dochodzi możliwość częściowego umorzenia. Jest to spora zmiana, ale raczej
nie rewolucja, która miałaby spowodować radykalne zwiększenie zainteresowania
tą formą pomocy. Nadal jest to pożyczka na trudne czasy, którą trzeba spłacić.
Nowością natomiast jest drugi
subfundusz: Restrukturyzacji. Subfundusz Restrukturyzacji będzie zasilany
składką kwartalną 0,5% od portfela kredytów nominowanych i indeksowanych walutą obcą. To
ok. 3,2% rocznie wg obecnych szacunków. Ale dalej jest największe zaskoczenie. Bank
daje swoją pulę do Subfunduszu i ma zaproponować klientom taką formę
restrukturyzacji by było tylu zainteresowanych by bank swoją pulę wykorzystał. Jeżeli
pula nie będzie wykorzystana na programy restrukturyzacyjne to, w części niewykorzystanej,
trafia do podziału na innego banki. Pomysł niebywale sprytny, czy wręcz
perwersyjny. Niestety nowelizacja poza kilkoma bardzo ramowymi ograniczeniami,
nic nie mówi o programach, ich konstrukcji i dla kogo mają być przeznaczone.
Nic. Wychodzi na to, że banki mają same coś wymyśleć i poddać to ocenie KNF.
Bodźcem jest szantaż utratą swojej puli na rzecz innych banków. Byłbym jednak
ostrożny z zachwytem na pomysłem prezydenta. Na nowelizacje i pomysł z
Subfunduszem Restrukturyzacyjnym trzeba spojrzeć i z innej strony.
Pula roczna w wysokości 3,2 mld
zł, to wartość bardzo mała (żeby nie powiedzieć: skromna) w porównaniu z
wyborczymi obietnicami prezydenta. Nie wiadomo też w jakim tempie ustawa będzie
procedowana. Przypomnę, że prezydencka ustawa spreadowa jakoś nie ma szczęścia.
Już rok leży w Sejmie i najwyraźniej politycy PiS nie maja chęci się poważniej
nią zająć. Podejrzewam, że z obecną nowelizacją może być podobnie.
Brak uregulowania ram restrukturyzacji
dla banków i potencjalnych beneficjentów jest przejawem zwykłej rejterady
prezydenta. Zamiast zaproponowania ciekawych pomysłów, prezydent zasłania się
szantażem i opracowanie szczegółów przerzuca na innych. Nie odbierałbym tego
jako przejaw szacunku dla frankowiczów, którzy szukają pomocy.
Komunikat KP PiS dotyczący
zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego: