Wg informacji przekazanej przez jednego z członków zarządu NBP, w 2017 r. NBP odnotował ujemny wynik netto w wysokości minus 2,5 mld zł. Informacja nie jest zaskoczeniem. Już od kilku miesięcy ekonomiści zwracali uwagę, że m.in. ze względu na zmiany kursów walutowych, NBP nie osiągnie zysku. Co za tym idzie, nie będzie też wpłaty do budżetu 95% wartości wypracowanego zysku. Jak wspomniałem, dla rządu informacja ta nie jest zapewne zaskoczeniem. Znając bilans NBP, zmiany kursów i stóp procentowych oraz wyniki finansowe z lat poprzednich, można z pewnym marginesem błędu (niestety niemałym) wskazać jakiego rzędu wynik finansowy osiągnie NBP. Ze względu na tenże ‘margines’ błędu, ekonomiści unikają podania precyzyjnych prognoz wyniku NBP.
Dla obecnego rządu ujemny wynik z działalności za 2017 r. oznacza, że w 2018 r. budżet nie otrzyma wpłaty z zysku NBP. Przypomnę, że obecna koalicja miała duże szczęście do wpłat NBP. Przy czym należy zaznaczyć, że wszystko było zgodnie z prawem. Rząd PiS w 2016 otrzymał 7,9 mld zł (z zysku za rok 2015) i w 2017 r. 8,7 mld zł (z zysku za rok 2016). Taka wpłata to przykładowo ok. 1/3 programu 500+.
Zysk NBP, zasady tworzenia rezerw (w tym na ryzyko walutowe) i w ogóle zasady dzielenia się zyskiem z budżetem centralnym od lat wywoływały spory na linii rząd-NBP. Przypomnę, że dziewięć lat temu byliśmy świadkami wymiany komentarzy między Sławomirem Skrzypkiem a ministrem Rostowskim. Wtedy to ten ostatni zwracał uwagę by przypadkiem NBP nazbyt ostrożnie nie liczył rezerw na ryzyko kursowe (tu duże znaczenie mają ustalenia Rady Polityki Pieniężnej). Ze względu na ogromny deficyt finansów publicznych, rząd potrzebował każdej złotówki. Argumentów w sporach używano różnych. Łącznie z takimi, że zbyt duża rezerwa na ryzyko może rodzić podejrzenie o granie na osłabienie waluty (to argument zwolenników ustalenia jak największego zysku).
Przedmiotem sporu czy raczej dyskusji od lat jest w ogóle zasada przekazywania niemal całego zysku (95%) budżetowi podczas gdy strata jest tylko problemem NBP. Zwracam na to uwagę w kontekście straty z 2008 r. (-12 mld zł) która nadal nie jest rozliczona (niepokryta). Ostatni dostępny raport o bilansie i rachunku wyników NBP jest dostępny za 2016 r. Pozycja ‘strata z lat ubiegłych’ wynosiła wtedy minus 10,7 mld zł. Teoretycznie NBP mógłby wywołać na rynku osłabienie złotego i postarać się zmniejszyć stratę, ale – co należy zaznaczyć – NBP nie jest podmiotem komercyjnym i biorąc pod uwagę cel i zasady działania banku centralnego, wspomniana strata z 2008 r. nie jest jakimś specjalnym problemem.
Być może rząd PiS musi będzie musiał w ogóle zapomnieć o wsparciu ze strony NBP w tej kadencji, a na pewno o wsparciu tak dużym jak dotychczas. W tym roku budżet nie dostanie nic. W przyszłym raczej niewiele, biorąc pod uwagę rozkład prawdopodobieństwa kształtowani się wartości złotego. Oczywiście z obecnej perspektywy prognozy walutowe obarczone są dużym błędem.