Od kilku kwartałów jedną z czołowych danych makro, na które spoglądamy są nakłady inwestycyjne. Spojrzałem na dane o nakładach inwestycyjnych raportowane przez średnie i duże przedsiębiorstwa. Co do zasady wydźwięk danych nie może być inny niż to co widzimy w rachunku PKB i oczywiście (niestety) nie jest.
Po pierwszym półroczu wartość inwestycji była minimalnie niższa niż w porównaniu z y/y (spadek o 0,3% y/y). Sam drugi kwartał nie przyniósł żadnego przełomu dla przedsiębiorstw ogółem. Jest jednak pewien promyk nadziei. Działy przetwórstwa przemysłowego odnotowały wzrost inwestycji w I pół. niemal o 14% z porównaniu z rokiem ubiegłym. Nie jest to jednak wartość imponująca, jeżeli weźmie się pod uwagę, że przychody za I pół. działów przetwórstwa przemysłowego wzrosły łącznie o 10% y/y.
Analiza inwestycji na poziomie działów i gałęzi gospodarki absolutnie nie ułatwia wnioskowania, czy wyprowadzania trendów. Sytuacja jest niebywale zróżnicowana, gdy się patrzy na dynamikę zmian nakładów inwestycyjnych lub odniesienie do przychodów. Niestety, mimo dość przyzwoitego wzrostu gospodarczego, jedynie nieco ponad połowa działów gospodarki lub gałęzi wykazanych przez GUS w Biuletynie Statystycznym wykazuje wzrost inwestycji w I pół. 2017 w ujęciu y/y.
Biorąc pod uwagę szereg różnych wskaźników i relacji, widać wśród przedsiębiorstw ostrożność w inwestowaniu i pewną zachowawczość. Po kryzysie w 2008/09 niemal cztery lata czekaliśmy na większą śmiałość w inwestowaniu. Kiedy wiadomo już było, że gospodarka wchodzi na wyższe obroty, a przede wszystkim że wzrost może być trwały, przedsiębiorstwa zaczęły śmielej inwestować. To były lata 2014 i 2015. W roku wyborów i potem, w szeregi przedsiębiorców znowu wkradła się niepewność. Nie chcę szukać prostych uzasadnień, ale atmosfera polityczna i średnioterminowa niepewność w obszarze finansów publicznych i polityki gospodarczej rządu, do odważniejszego inwestowania również nie zachęcały.
Wyniki tegoroczne inwestycji nadal nie nastrajają nadmiernym optymizmem. Trzeba jedna uczciwie przyznać, że nie są to też wyniki złe. W relacji do PKB czy przychodów, wartość inwestycji jest nieco większa niż w okresie 2010-13. Wydaje się, że w przedsiębiorstwach dostrzeżono trwałość wzrostu gospodarczego, ale nie przekłada się to wciąż na śmielszą politykę inwestycyjną. Tymczasem mamy już czwarty rok przyzwoitego wzrostu gospodarczego i chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w średnim terminie koniunktura może przestać nam sprzyjać. Ta przedłużająca się atmosfera wyczekiwania na lepsze sygnały rynkowe i okołorynkowe, by odważniej inwestować, trwa już nieco za długo.
Jestem jednak skromnym optymistą. Obecny poziom inwestycji m.in. w relacji do przychodów jest trochę zbyt mały. Stąd przekonanie, że w najbliższych kwartałach będziemy świadkami skromnych wzrostów, tzn. przyspieszenia inwestycji. W ujęciu y/y będą to kilkuprocentowe wartości lub incydentalnie dynamika będzie przekraczać 10%.