Poniżej odpowiedź dla Czytelnika (accepted73), który mnie czasami odwiedza (bardzo mi miło i zapraszam). Tyle ciekawych wątków, że nie sposób się wyczerpująco do wszystkich odnieść.
Czytelnikom chcącym się dowiedzieć o co chodzi, proponuje wpierw przeczytać poprzedni wpis (Zadłużenie sektora finansów publicznych po zmianach w OFE), a szczególnie komentarze pod tekstem.
do cz.1.
No może Andrzeja Leppera nikt poważnie nie traktował, bo i on sam do tego skutecznie zniechęcał. Faktycznie, o ile pamiętam, temat OFE zaczął się poważniej pojawiać w mediach chyba od czasów min. Fedak.
Przyznam, i chyba się tu już w przeszłości zgadzaliśmy, że uporu prof. Balcerowicza nie jestem w stanie zrozumieć. Tuż po tym jak przelewy do OFE osiągnęły swoje maksimum i poczuliśmy w finansach publicznych skutki kryzysu, było wiadomo że jakąś decyzję trzeba podjąć. Radykalne ograniczania wydatków publicznych tylko po to by utrzymać przelewy do OFE na starych zasadach nie miało moim zdaniem sensu. Dobijanie popytu w tamtych okolicznościach to byłby strzał w kolano. Być może ten okrutny upór Balcerowicza w sprawie OFE wynika z tego, że od lat mamy nieskończoną reformę emerytalną i L.Balcerowicz ma już dość odsuwania trudnych decyzji na później. Z tym że w tym przypadku rząd D.Tuska mimo iż wszystkiego w tej materii nie zrobił, to poczynił ogromny postęp.
„…Jest to też szansa (duża) na to że drugi PiS wygrywa i rządzi samodzielnie, ja się wówczas zastanawiam co się stanie wówczas z tymi odważnymi reformami? Kosz?
…”
Staram się na swoim blogu w miarę możliwości nie politykować, ale ….od dawana kusiło mnie podjęcie tematu relacji: świat komentatorów (w tym Balcerowicz) i politycy. Każdy może tworzyć sobie ideał polityka jaki chce. Ale przy wyborze Tusk(PO)/Kaczyński(PiS), trudno się faktycznie długo zastanawiać. O ile ten pierwszy i jego ugrupowanie podjęli jednak szereg trudnych społecznie tematów, to ten drugi już zapowiada iż nie ma na to ochoty. Tymczasem L.Balcerowicz zachowuje się jakby wyznawał zasadę: albo mamy ideał, albo niech się świat zawali. Dość podobnie stawiają sprawę ekonomiści z fundacji FOR stworzonej m.in. przez L.Balcerowicza.
„… ubolewamy nad brakiem zaufania w polskim społeczeństwie”.
No właśnie. Z tym się wiąże problem społecznej akceptacji dla zmian i politycznego poparcia. Stąd ja również trochę nie rozumiem tych uporczywych prób zaniżania oceny rządu i epitetów pod adresem obecnej koalicji. Nam się, w niełatwych latach, udało utrzymać dość stabilny rząd i koalicję z poparciem społecznym mimo trudnych reform emerytalnych. Nam się udało względnie przyzwoicie przejść przez trudny okres.
do cz.2.
„….To co finanse najbardziej ciągnęło w dół, to był koszt utrzymania OFE, co musiało być przecież wyrównywane z budżetu. Przecież Balcerowicz powinien to jak nikt inny wiedzieć????….”
No i wiedział, tylko że zupełnie gdzie indziej widział rozwiązanie. L.Balcerowicz domagał się redukcji wydatków równych wielkości przelewu na OFE. Redukcja o 24 mld, czy (po redukcji składki na OFE w 2011) o ok. 9 mld byłaby trudna do przeprowadzenia. Udało się zebrać kilka mld zł więcej dzięki podwyżce VAT, ale trzeba było pokryć inne kurczące się źródła budżetowych wpływów. L.Balcerowicz dość często wskazywał wydatki na opiekę społeczną. Przy czym rozumiał tu chyba (bo nie zawsze definiował) oprócz wydatków stricte z tytułu zasiłków społecznych, również emerytury i renty. Zasiłki społeczne do PKB wskazują, że (na tle innych państw regionu) liderami wsparcia osób potrzebujących to my na pewno nie jesteśmy. Renty ograniczyliśmy niezwykle mocno. Daleko nam do sukcesu w emeryturach, ale w ciągu dwóch kadencji obecnej koalicji zrobiono naprawdę dużo. Niestety skutki zmian związanych z emeryturami są na ogół mocno opóźnione w czasie. My tymczasem stanęliśmy w obliczu dużych rocznych deficytów i zadłużenia. Trzeba było znaleźć inne rozwiązanie, które da niemal natychmiastowe skutki.
„Ma Pan jakiś pomysł jak można by było uratować OFE w jego pierwotnym kształcie w 2010 roku” .
To by wymagało mobilizacji finansów publicznych tylko pod utrzymanie ponad 20 mld zł przelewów do OFE rocznie, dość dużego wzrostu PKB (by realnie rosły wpływy budżetowe) i podniesienia progów zadłużenia. Drogę jaką wybraliśmy generalnie uważam za rozsądną i odważną. Odpowiedź brzmi NIE.
„….o przejęcie połowy emerytalnych oszczędności zgromadzonych już przez 16 milionów Polaków w OFE, a w ostatecznym rachunku – o zabranie im wszystkich pieniędzy z kont w OFE!…”
Mniej więcej tego typu wypowiedzi obrońców OFE sprowokowały mnie do wpisu (dla spokoju sumienia). Ja też nie posiadam się ze zdumienia (i zdziwienia!), po tego typu tekstach i nie wiem co mam powiedzieć. Wydawało mi się, że świat ekonomistów jest bardzo daleki – w rozumieniu zachowań i odpowiedzialności za słowo – od świata polityków i celebrytów. A jednak…..