Wizerunek gospodarki światowej jaki wyłania się z raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (World Economic Outlook, September 2011) nie jest aż tak straszny jak zdawałyby się wskazywać media i sami przedstawiciele MFW. Oczywiście zaprezentowane prognozy, to wariant średni. Urzędnicy MFW słusznie więc robią ostrzegając przed możliwą recesją w niektórych miejscach świata.
Najgorsze wrażenie na czytelniku robi skala znowelizowanej prognozy w porównaniu z raportem czerwcowych. Obecnie MFW zakłada wzrost PKB na rok bieżący i przyszły 1,5% i 1,8%. W porównaniu z prognozą czerwcową oznacza to spadek odpowiednio o niemal 1 pkt. To spora korekta jak na upływ tak krótkiego czasu. W szczycie formy, gospodarka taka jak amerykańska potrafi mknąć nawet w tempie 3%. Zawarte w raporcie projekcje dla USA dają jednak miłą niespodziankę. Zestawiając prognozy dla lat 2011, 2012, MFW podaje prognozę dla roku 2016. I tu miła niespodzianka, bo dla USA prognozuje się tempo 3,4%. Innym pocieszeniem jest niezła, jak na nienajlepszy okres dla gospodarki światowej, sytuacja stref państw nierozwiniętych. Świadectwem niech będzie prognoza PKB dla gospodarki światowej. Pomimo kiepskich wyników UE i USA, tempo PKB na świecie utrzyma się na poziomie 4% 2w roku bieżącym i w 2012. Korekty tempa PKB dla strefy euro są o połowę mniejsze niż dal USA. Po 1,8% w 2010, MFW prognozuje obecnie 1,6% w 2011 i 1,1% w 2012. I pomyśleć, ze jeszcze niedawno wierzyliśmy w niemal 2% tempa PKB w strefie euro w 2012 r. Co gorsza, w przeciwieństwie do USA, perspektywy dla krajów europejskich nie są wielce obiecujące. W 2016 r. strefa euro osiągnie tempo 1,7%. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że strefa euro opornie osiąga tempo wyższe niż 2%. Tempo 3% jest już tylko osiągalne praktycznie tylko w sprzyjających makroekonomicznych warunkach. Ostatnio 3% PKB gospodarka strefy euro osiągała w latach 2006-2007. My po 3.8% PKB w tym roku, w 2012 mamy nieco zmniejszyć tempo do 3%. Z punktu widzenia takich wyzwań jak walka z bezrobociem i deficytem finansów publicznych, to trochę mało. Na tle prognoz krajowych makroekonomistów, prognoza MFW należy do jednej z najsłabszych, tzn. wskazującej słabszy wynik dla polskiej gospodarki. Jeżeli przyjąć prognozę dla strefy euro na 2016 r. 1,7% PKB, to dla polskiej gospodarki może to oznaczać tempo przynajmniej 4,0%-4,5%. Co ciekawe, MFW „wycenia” nasze tempo wzrostu zaledwie na 3,6%. Dość słabo.
W ocenie MFW inflacja nie będzie stanowiła najważniejszego problemu, sądząc z prognoz. W USA w latach 2011, 2012, 2016, odpowiednio: 3,0%, 1,2%, 1,7%. W strefie euro, odpowiednio: 2,5%, 1,5%, 1,9%. Inaczej mówiąc, w krótkim terminie inflacja będzie pod kontrolą, a w dłuższym podejdzie do poziomów celów inflacyjnych. Polska potraktowana została dość liniowo. Odpowiednio: 4,0%,2,8%, 2,5%. Inaczej mówiąc, w średnim terminie sprowadzimy inflację do górnego przedziału celu inflacyjnego, czyli 2,5%-3,5%. W sumie, jest to logiczne przy wzroście gospodarki rzędu 3%, ale wydaje się że tempo schodzenia do środka przedziału celu inflacyjnego jest dość powolne wg prognoz MFW.
Deficyt obrotów bieżących do PKB, MFW prognozuje na poziomie 5%. Wg MFW w 2010 r. Wartość tej kategorii wyniosła 4,5% dla naszego kraju i 4,8% deficyt do PKB miałby wynieść w roku obecnym. W tym wypadku, prognoza MFW wydaje się być nazbyt restrykcyjna dla Polski. Oczywiście to tylko prognoza w której jesteśmy niewielkim elementem. Polska jest w niej krajem o niezłym tempie wzrostu, ale na tle całego materiału MFW trudno nas określić jako kraj nazbyt atrakcyjny, ponieważ z raportu MFW można odnieść wrażenie, że w dłuższej perspektywie (rok 2016) Polska nie skorzysta z poprawy sytuacji makroekonomicznej na świecie. To tylko tzw. akademickie dywagacje, ponieważ prognozowanie co będzie za lat pięć, w prognozach makroekonomicznych obarczone jest potężnym błędem.
Raport MFW podaje również deficyt finansów publicznych i zadłużenie do PKB. Niestety tylko dla wybranych krajów i stref. Niestety tzw. Gross debt dla USA będzie dalej rósł. Z obecnych 100% do 115,4% w 2016 r. Na szczęście dla nas, strefa euro opanuje wzrost zadłużenia i po dojściu do 90% w przyszłym roku, zejdzie powoli do 87% w 2016 r. Pamiętając o tym iż strefa euro w dłuższej perspektywie tempem wzrostu PKB zbliży się do 2%, to utrzymanie zadłużenia poniżej 90% nie jest jakimś nadzwyczajnym osiągnięciem. To efekt ogromnego zróżnicowania w strefie euro. Niestety kiedy Niemcy obniżą do 2016 r. zadłużenie (Gross debt) z 82% do 75%, u innych nadal będzie wysokie.