Muszę przyznać, że propozycja Bronisława Komorowskiego była dla mnie miłym zaskoczeniem. Powodów jest wiele i można je podzielić na polityczne i ekonomiczne. Bronisław Komorowski sięgnął po osobę z innego „podwórka" politycznego, co jest świadectwem dużej klasy. Zresztą pisząc "podwórko" polityczne nie mam na myśli poglądów politycznych czy ideologicznych, a pewien schemat stosowany w Polsce służący do szufladkowania ludzi. Marek Belka jest kojarzony z rządami SLD. Ale jeżeli ktoś myśli, że był socjalistą i zwolennikiem rozdawania pieniędzy na prawo i lewo, to się srodze zawiedzie.
Wiem, że natychmiast ruszyły spekulacje o tym jakiż to manewr polityczny wymyślił B.Komorowski i o co tak naprawdę chodzi. Szczerze mówiąc Marek Belka do manewrów politycznych sie nie nadaje i w każdej z teorii jakie zdążyły się już pojawić w mediach jest mnóstwo sprzeczności. Oczywiście pod warunkiem, że twórcy tychże teorii chcieliby je sobie dobrze przemyśleć.
Nie będę opisywał życiorysu Marka Belki, dorobku naukowego i doświadczeń zawodowych, bo są one łatwo dostępne w internecie. Mogę mieć tylko nadzieję, że osoby zainteresowane same poszukają informacji, bo – przykładowo – w dzisiejszych Wiadomościach podano materiał niezwykle tendencyjny i nieuczciwie informujący o kandydacie.
Przez minione dwadzieścia lat transformacji wykształciliśmy (praca naukowa plus doświadczenie zawodowe) naprawdę sporą armię fachowców, w tym i w ekonomii. Swoją drogą szkoda, że tak rzadko sie o tym mówi. Jednym z nich jest moim zdaniem Marek Belka. Wydaje się wręcz, że to dobry kandydat m.in. z punktu widzenia uzyskania dla niego poparcia w Sejmie. Z jednej strony wiedza i doświadczenie potrzebne do piastowania funkcji prezesa NBP, a z drugiej Marek Belka nie jest wolnorynkowym doktrynerem. To ważna wiadomość dla tych ludzi i partii politycznych, którzy panicznie boją się na tym stanowisku „zimnych” liberałów. Z politycznego punktu widzenia widziałbym dwa zagrożenia. B.Komorowski przedstawił kandydaturę na prezesa NBP w chwili kiedy rozważane jest czy może to robić (względy prawne) i czy powinien to robić (względy moralno-polityczne). W ostatnim przypadku mam na myśli rozważania czy kandydata powinien wskazać dopiero prezydent wybrany w wyborach. Względy prawne można uzupełnić o dyskusję o statusie prawnym jednego z wiceprezesów NBP, który pełni obowiązki prezesa NBP i ryzyka związanego z przedłużaniem sytuacji braku prezesa NBP. Inne światło na proces wyboru prezesa rzuca ryzyko wahań na rynku finansowym wskutek kryzysu greckiego. Z tego punktu widzenia lepiej byłoby mieć prezesa NBP jak najszybciej. Jak widać, nie jest to wszystko takie proste.
Od oceny kwestii prawnych są prawnicy, a do kwestii moralno-politycznych mam spory dystans. Problem w tym, że poprzedni prezes NPB wybrany przez byłego prezydenta (zaznaczam: wybranego w wyborach) i zaakceptowany przez Sejm był moim zdaniem nieporozumieniem. W pełni „legalna” droga wyboru nie zapobiegła przyznaniu funkcji prezesa NBP osobie kompletnie do tego nieprzygotowanej i to w sytuacji kiedy mieliśmy (i mamy!) już spore grono kompetentnych ludzi do piastowania stanowiska prezesa NBP.
Po pierwszych reakcjach „świata polityki” obawiam, że kandydatura Marka Belki być może została już na wstępie spalona. Politycy byli zaskoczeni i widać że są nieprzygotowani do dyskusji o przyszłym prezesie NBP i chyba nie do końca rozumieją jaka jest jego rola i po co w ogóle jest NBP. Wśród wielu z nich wciąż pokutuje przekonanie, że jest to stanowisko polityczne, jest łupem politycznym jak wiele innych i podlega politycznym targom. W efekcie zobaczyłem szereg śmiesznie zachowawczych wypowiedzi.
Szczerze mówiąc, nigdy nie rozumiałem co w sporach o stanowisko prezesa NBP jest takiego podniecającego. Prezes NBP ma więcej z urzędnika i to czym się zajmuje jest bardzo niemedialne, bo zbyt trudne do zrozumienia dla przeciętnego Polaka i szukających politycznej sensacji mediów. Ze względu na wymagania merytoryczne, nie jest to dobre miejsce na synekurę polityczną dla partyjnych kolegów i koleżanek. Politykom wydaje się chyba, że wybierając prezesa NBP dają świadectwo swoim przekonaniom gospodarczym w oczach elektoratu i wpływają na politykę gospodarczą. Nic bardziej błędnego. Gdyby szukać analogii, która ma pomóc przeciętnemu Polakowi zrozumieć rolę prezesa NBP, wskazałbym księgowego w przedsiębiorstwie. Musi mieć dużą wiedzę i doświadczenie, a jego prywatne poglądy ekonomiczne są kompletnie nieprzekładalne na działanie przedsiębiorstwa.
W celu poznania przedmiotu działalności NBP, zachęcam do lektury: www.nbp.pl