W piątek PiS przedstawił swój pomysł na kryzys, pod nazwą „ Pakiet działań antykryzysowych 2009-2010”. Bez względu na moją dalszą ocenę tego dokumentu, sam fakt jego przygotowania należy ocenić jako godny pochwały. W trudnych czasach każda partia polityczna powinna starać się przedstawić własną receptę na ratunek gospodarce, – od siebie dodam – tam gdzie jest to konieczne. Pamiętać należy że nie jesteśmy w stanie zneutralizować konsekwencji spadku tempa wzrostu gospodarczego i nawet na siłę nie powinniśmy tego robić. Korekta tempa koniunktury to sygnał że w gospodarce coś nie gra (rozwija się w tempie które naruszyło równowagę makroekonomiczną )i próba walki z tym może prowadzić do przekonania przedsiębiorców że żadna korekta planów nie jest konieczna.
Propozycja każdej z partii, nie powinna być na siłę inna od pozostałych a w szczególności od propozycji partii rządzącej. Przyjmuje że mówimy o kraju przeciętnie normalnym, gdzie rządzący podejmują działania z którymi trudno się nie zgodzić co najmniej w 70%-80%. Dla mnie jako ekonomisty, przerabiane plany antykryzysowe to ciekawy materiał poznawczy o makroekonomii i programie ekonomicznym ugrupowań politycznych oraz ich odwadze w podejmowaniu wyzwań a także o roli państwa w procesie walki z kryzysem, cokolwiek przez to rozumieć.
Program antykryzysowy PiS to niestety plan który próbuje być na siłę inny, sugerując czytelnikowi że rząd jest kompletnie nieprzygotowany na nową sytuację i bezradny. Wartością planu jest nie tyle jego przydatność, co możliwość poznania poglądów makroekonomicznych jakie ta partia ma do zaproponowania. Program PiSu zawarty na 30 stronach (pomijam stronę tytułową i spis treści), pierwsze dwie strony poświęca na krytykę planu rządowego. Plan rządowy, który również opiniowałem na swoim blogu, robi wrażenie pisanego na kolanie, ale dobrze pokazuje że w okresie przechodzenia z wysokiej dynamiki PKB na niższą, rząd ma niewiele do powiedzenia. To co różni m.in. plan rządowy od planu PiS, to ukryte uświadomienie czytelnikowi, że problem elastycznego dostosowania do zmieniających się realiów makroekonomicznych to niestety w większości kwestia zmiany po stronie podmiotów gospodarczych i gospodarstw domowych. W planie PiS natomiast niezwykle uwypuklona jest rola państwa. Państwo wszystkiemu zaradzi, państwo ma niemal nieograniczoną pulę pieniędzy, państwo uruchomi potężny zakres inwestycji i robót publicznych. Z planu PiS wyziera kapitalizm z przemożnym wpływem państwa, gdzie władza poprzez wpływ na gospodarkę (jako regulator lub właściciel niektórych podmiotów), regulowanie wielkości deficytu, zaprzeczy prawom ekonomii i odwróci lub mocno zamortyzuje niekorzystne procesy gospodarcze.
Osobiście nie jestem doktrynalnym przeciwnikiem pomocy gospodarce za pomocą zwiększania deficytu. Problem w tym, że warto pamiętać, iż skala takiej pomocy jest dość ograniczona (m.in. możliwościami sfinansowania deficytu) i na dodatek powstanie deficytu niekoniecznie może być efektem inwestycji rządowych, a skutkiem spadku przychodów budżetowych, przy braku elastyczności po stronie wydatków. W planie PiS nie ma mowy o ograniczeniu wydatków budżetowych. Jedną z największych niespójności tego planu jest właśnie przekonanie, że zwiększenie deficytu (o 7 mld zł) nastąpi tylko i wyłącznie w wyniku uruchomienia pakietu antykryzysowego. Inna rzecz że czytając plan i proponowane nakłady (nieraz w formie dość ogólnej), widać że autorzy dość szybko stracili kontakt z kwotą zwiększenia deficytu.
Autorzy planu wprawdzie krytykują plan rządowy, za to że wpisano do niego działania o których decyzje podjęto wcześniej, ale sami powtarzają ten grzech tylko że w innym wydaniu. Większość punktu „Inwestycje” to powtórka tego grzechu lub wpisywanie tam treści z programu gospodarczego partii jako „wypełniacza”. Przytacza się tam informacje o programach unijnych, które są znane od dawna. Opieranie programu w części „unijnej” m.in. na zmianie ustaleń dotyczących zasad wykorzystywania kwot pomocy, jest trochę niepoważne m.in. dlatego że dotyczy to również zasad pomocy państwowej. Propozycje PiSu rodzą niebezpieczeństwo rzeki bezsensownie wydanej pomocy dla przemysłu i rolnictwa. Politycy PiS chyba nadal nie wyciągnęli wniosków z nadtroskliwości wobec sektora stoczniowego. Wypisywanie w planie na pół strony linii kolejowych które powinny być remontowane lub zbudowane, jest czystym „graniem” na objętość dokumentu. Zresztą część tych linii albo i tak jest ujęta w planach obecnych, albo jest na gorszej pozycji na liście priorytetów obecnego rządu. Część „Inwestycje” została uzupełniona programem gospodarczym partii dotyczącym udziału Skarbu Państwa w największych przedsiębiorstwach, przemysłem obronnym (haubice uratują gospodarkę ?) itp. Przełożenie tego na kwestie obecnego kryzysu jest praktycznie żadne.
Chyba największą ciekawostką obok pomysłu na odwrócenie reformy systemu emerytalnego, jest pomysł na pomoc gospodarce poprzez budownictwo mieszkaniowe. To już standard wszelkiego typu programów gospodarczych. To takie łudzenie społeczeństwa, że jest jakiś tajemny sposób na obejście faktu iż cena nowego mieszkania nie jest żadną przeszkodą w jego zdobyciu. Podobnie w USA wierzono że każdy musi mieć swój dom.
Skarb Państwa powinien zawrzeć porozumienie z PKO BP, na mocy, którego gwarantowałby zwrot 15% wkładu własnego w przypadku zakupu pierwszego mieszkania przez rodziny, których dochód znajdował się w pierwszej grupie podatkowej, a powierzchnia lokalu nie przekracza 80 mkw.
Przede wszystkim powierzchnia lokalu jest jak na obecne realia za duża. Już obecnie tak duża powierzchnia w budownictwie wielorodzinnym to mała część rynku ze względu na koszt łączny mieszkania lub – jak kto woli – kredyt możliwy do obsłużenia w polskich realiach. Wg PiSu program uruchomi 100 tys. kredytów, co moim zdaniem niepotrzebnie przyczyni się do podrożenia mieszkań. Nie rozumiem zapisu z gwarancją wkładu. Ma to być 15% z wkładu własnego? Czy 15% wartości mieszkania, a wiec gwarantowanie wkładu własnego. Jeżeli pierwsza wersja, to wolę rozwiązanie z redukcją oprocentowania, a jeżeli drugie to robi się nadzieję na mieszkanie ludziom których i tak nie stać na obsługę kredytu, niepotrzebnie przy tym przenosząc ryzyko i koszt na budżet.
Plan antykryzysowy obejmuje dalsze populistyczne prezenty dla Polaków. By pobudzić popyt, proponuje się redukcją VAT na żywność z 7% na 6%. Z punktu widzenia gospodarstwa domowego to marginalna pomoc. Podstawowa żywność jest już w Polsce i tak relatywnie tania. Moim zdaniem w większym stopniu zwiększyłoby to marnotrawstwo żywności i niepotrzebne wsparcie dla rodzin lepiej uposażonych, niż pomogło cierpiącym na jej brak. Wsparcie musi być precyzyjniej adresowane.
Pomysł na odwrócenie reformy emerytalnej z planem ratowania gospodarki nie ma nic wspólnego i jest tylko populistycznym i niebezpiecznym ukłonem w stronę osób które zwątpiły w sens OFE i publicystów którzy na banalnej krytyce chcą zbić popularność. Z zaprezentowanych pomysłów na powrót do „starego” systemu i dotychczasową postawę wobec reformy rządowej widać, że politykom PiS brak odwagi w podejściu do reformy systemu emerytur. Niestety populizm zastąpił realizm gospodarczy.