Produkcja, budownictwo, handel – XI 2006

Produkcja sprzedana przemysłu w listopadzie wzrosła w ujęciu realnym rocznym o 11,7%. Biorąc pod uwagę wyniki wcześniejszych miesięcy i wyznaczając trend z bardzo zmiennych miesięcznych wyników, można powiedzieć że mamy co czynienia z powolnym trendem spadkowym. Pisałem kilka miesięcy temu o charakterystycznych dla produkcji sprzedanej cyklach wzrostu, które trwają około trzech lat każdy. Nie jest to oczywiście zjawisko pojawiające się bez względu na koniunkturę w gospodarce, ale też przedstawionych wahań (od -5% do 20%) nie można traktować jako miernika koniunktury, a przynajmniej nie w pełni. To raczej zachowanie przemysłu na tle zmian koniunktury ogółem. Przypominam, że przemysł nie może w dłuższej perspektywie utrzymać tempa wzrostu w przedziale 10%-15%, i generalnie żadna gospodarka na świecie w dłuższym terminie nie utrzymuje takiego tempa wzrostu. Należy raczej pamiętać, że średnie tempo wzrostu z ostatnich kilkunastu lat wynosi ok. 6,5%. Najprawdopodobniej jesteśmy świadkami spadkowej części cyklu i uwaga obserwatorów ekonomicznych powinna się skupić nie na rozdzieraniu szat z powodu zwolnienia tempa wzrostu przemysłu (bo nie może to być zaskoczeniem), a raczej na ocenie koniunktury przemysłowej na tle pozostałej części gospodarki. Przypominam, że wartość dodana przemysłu daje ok. 22% PKB i przemysł generuje blisko 55% przychodów ogółem przedsiębiorstw, co oznacza że do dokonania oceny koniunktury w gospodarce należy brać pod uwagę pozostałe jej działy. Oceniam więc wyniki produkcji sprzedanej jako dobre i proponuję nie przejmować się tymi komentarzami (na szczęście rzadkimi), w których wyrażane jest rozczarowanie iż przemysł nie utrzymuje 14%-15% rocznej dynamiki wzrostu.

Wysokie tempo wzrostu utrzymało budownictwo w listopadzie (roczna realna dynamika 23,4%). To w pewnym stopniu efekt relatywnie ciepłej jesieni i początku zimy 2006 r., czyli tzw. efekt bazy – odnoszenie wyników do roku wcześniejszego (tzn. listopad 2006), który pod względem pogodowym nie był aż tak korzystny jak obecny. Sądzę, że zapowiedzią ograniczenia tempa wzrostu jest wskaźnik cenowy, o którym wspominałem w części dotyczącej zmian cen w listopadzie 2006 r. Kiedy jednak się spojrzy na temperatury średnie z poprzedniej zimy, która była jedną z rekordowych, to nie oczekiwałbym poważniejszych ograniczeń w zwolnieniu tempa wzrostu. To jakie w końcu będą wyniki z okresu XII 2006 – II 2006 r.? Przy założeniu kontynuowania „lekkiej” zimy lub co najwyżej przeciętnej, to dynamika roczna może się utrzymywać w przedziale 15% – 25%.

Nie słabnie wzrost sprzedaży hurtowej i detalicznej. Dynamika wzrostu sprzedaży hurtowej osiągnęła 7,5%. Handel hurtowy zdaje się stabilizować, z pewnymi wahaniami, na poziomie 10% wzrostu. Handel hurtowy jest napędzany m.in. przez żywność (wzrost o blisko 13% w porównaniu z rokiem ubiegłym), artykuły użytku domowego (w tym RTV i AGD; dynamika zbliżona do dynamiki żywności) oraz kosmetyki i farmaceutyki. Biorąc pod uwagę udział w gospodarce handlu hurtowego, to co obecnie obserwujemy to raczej maksymalne możliwości wzrostu (mam na myśli wartość średnią, czyli ok. 10%; publikowane co miesiąc roczne wskaźniki wzrostu ulegają znacznym wahaniom).

Handel detaliczny próbuje jeszcze przyspieszać, ale i tutaj widać już granice. Realny roczny wzrost w listopadzie wyniósł nieco ponad 12% i ten wynik na tle wcześniejszych rezultatów wskazuje, że możliwości przyspieszania wzrostu też się wyczerpują. Co ciekawe, w ostatnich miesiącach dynamika sprzedaży detalicznej wyposażenia mieszkań (RTV, AGD i meble) przekracza 20%. Wprawdzie jest to grupa towarów generalnie cechująca się wysokim wzrostem, ale dynamika realna na poziomie 25% jest wyjątkowa. To na pewno przejaw nie tylko rzeczywistej poprawy zasobności naszych portfeli, ale i naszego poczucia że poprawa ta i spadek bezrobocia będą dalej następować. Mówiąc prościej – z coraz mniejszym lękiem  patrzymy w przyszłość.

W niniejszym opracowaniu kilka razy wspominam o osiągnięciu górnych pułapów dynamiki i ewentualnym spowolnienia dynamik. Nie oznacza to zakończenia koniunktury, a jedynie to że niektóre działy gospodarki raczej nie są w stanie rozwijać się szybciej. W 2007 r. będziemy mieli do czynienia najprawdopodobniej z niewielkim osłabnięciem dynamik oraz – co trwa cały czas – zmianie działów gospodarki (w przemyśle) i grup towarowych (w handlu), które będą  w swoich grupach odgrywać rolę liderów wzrostu. Jest to zresztą charakterystyczne dla całej gospodarki o czym wspominałem m.in. przy okazji omawiania PKB w osobnym opracowaniu.

Marek Żeliński, styczeń 2007

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.