Na rynku depozytów międzybankowych i obligacji brak było poważniejszych zmian, może i dlatego że nie spodziewano się ewentualnych rewelacji w krajowych wynikach gospodarczych publikowanych, co miesiąc ani po spotkaniu RPP. Zaskoczeniem nie były również wyniki PKB. Wydaje się, że zwiększa się grono graczy rynkowych, którzy zastanawiają się czy w ogóle w tym roku wzrosną stopy. Problem inflacji i stóp pojawił się również w kilku artykułach zamieszczonych w największych dziennikach na stronach ekonomicznych. RPP w komunikacie wydanym po spotkaniu potwierdziła, że w najbliższych miesiącach nie widzi zagrożenia dla inflacji. Niemniej wymieniono w dokumencie czynniki, których obserwację się zaleca. Znaczny wzrost płac czy przykładowo zadłużenia, jak na razie nie powoduje w gospodarce niekorzystnych zjawisk, ale – jak rozumiem – skupia na sobie coraz większą uwagę członków RPP. W celu poznania detali, odsyłam do dokumentu na stronie NBP. W Raporcie o inflacji analitycy NBP wskazują, iż inflacja może się uplasować na koniec roku w górnej połowie celu inflacyjnego, a rok później może go nawet przekroczyć.
A wracając do rynku, to oczekiwania odnośnie zmiany stóp przez RPP mieszczą się w przedziale od utrzymania stóp na niezmienionym poziomie do podwyżki nawet o 0,5%. Wprawdzie układ krzywej rentowności wskazuje, że rynek bardziej sprzyja drugiemu wariantowi, ale wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby utrzymująca się niska inflacja sprowokowała graczy do obniżenia stóp rynkowych. Podobna sytuacja miała już miejsce na początku ubiegłego roku. Może właśnie m.in. tym można tłumaczyć wahania stóp, jakie miały miejsce w II poł. stycznia na obligacjach i obniżenie krzywej rentowności do roku.
Na rynku walutowym jakby nieco żywiej. Żywiej na pewno w porównaniu z grudniem. Generalnie w styczniu złoty się osłabił. Średnia ze stycznia dla waluty referencyjnej wskazuje na osłabienie złotego w porównaniu do grudnia o 2,3%, czyli stosunkowo dużo. Dla USD i EUR było to odpowiednio: 3,4% i 1,7%. Osłabienie wg notowań na koniec miesiąca wyniosło odpowiednio 4,4% i 2,6%. Różnica w skali osłabienia wskazuje na zmiany na rynku EUR/USD. Od kilku miesięcy rynek uważniej obserwuje dane makroekonomiczne nadchodzące z USA, by uzyskać odpowiedź m.in. na pytanie, co ze stopami procentowymi. Oczekiwanego obniżenia nie ma i prędko może nie być. W strefie EURo oczekiwanie na podwyżkę stóp w styczniu wyraźnie wzrosło. Wszystko to powoduje, oprócz znacznych zmian na rynku EUR/USD (spadek kursu z 1,33 na początku stycznia do 1,29 na koniec) spadek zainteresowania złotym. Analiza przepływów na podstawie wyników obrotów bieżących sygnalizuje, że spada presja na wzmocnienie złotego. Biorąc od uwagę opóźnienie publikacji danych przez NBP, jest to na razie hipoteza robocza, bo w przypadku przepływów daleko jeszcze jest do sytuacji sprzed czterech lat. Niemniej złoty traci powoli ochotę do poważniejszego realnego wzmocnienia, szczególnie w przypadku EUR. Warto to zjawisko obserwować, bo nie wykluczam, że będzie to miało swoje przeniesie na wskaźniki cenowe.
Złoty mocno się osłabił 4 i 5 stycznia. W tych dniach stracił odpowiednio 0,9% i 1,3%. Jednak do 18 stycznia było to już odrobione. Kolejne znaczne osłabienie miało miejsce w ostatnim tygodniu stycznia. Wzmocnienie złotego w połowie miesiąca związane było m.in. z wejściem większego kapitału na nasz rynek finansowy. W tym okresie wyraźnie obniżyły się rentowności obligacji, a giełda odnotowała spore wzrosty.
Pierwsze dni stycznia na giełdzie zdawały się potwierdzać oczekiwania na korektę. Od 3 do 10 stycznia na giełdzie przeważały spadki. Jednak już 11 stycznia sytuacja się odwróciła. Tego dnia WIG wzrósł o 2,5% i tak było, co drugi dzień (tzn. roboczy) aż do końca kolejnego tygodnia. 18 stycznia padł rekord obrotów (wolumen) w miesiącu – 70,3 mln. Zbliżony wynik padł też 25 stycznia – 67 mln. Zwracam na te rekordy uwagę, przede wszystkim dlatego, że w porównaniu z obrotami w 2006 r. takie wyniki były niezwykle rzadko spotykane.
Kiedy się porówna wzrost WIGu na bazie wartości średniej ze stycznia do grudnia, to wzrost WIGu (1,5%) jest dość przeciętny. Dopiero porównanie wzrostów wg notowań na koniec miesiąca stycznia i grudnia wskazuje że nasz WIG wzrósł o ponad 6%, czyli co najmniej dwa razy mocniej w porównaniu z innymi czołowymi giełdami (DAX – wzrost 3%). Krajowy indeks wprawdzie częściowo naśladował w styczniu zachowanie zagranicznych rynków, ale w III dekadzie miesiąca nie odnotował spadków po znacznych wzrostach w II dekadzie. Do wzrostu WIGu przyczyniła się większość sektorów notowanych na giełdzie. Indeks sektora finansowego wg notowań na koniec miesiąca stycznia i grudnia wzrósł aż o 16,4%, handel i usługi o 7,2%, a przemysł o 8,6%. Liderami wzrostów były firmy sektora budowlanego i
materiałów budowlanych. Zmiany na giełdzie w styczniu wskazują, że inwestorzy za nic sobie mają ostrzeżenia maklerów o zbyt wyśrubowanych kursach.
Na zakończenie warto pochwalić rynek za zachowany spokój na początku stycznia po wyborze Prezesa NBP. Tuż po wyborze nowego Prezesa niektórzy dziennikarze czy nawet przedstawiciele instytucji działających na rynku finansowym ostrzegali przed negatywną reakcją rynku i tak też tłumaczyli spadki na giełdzie oraz osłabienie złotego w pierwszych dwóch dniach po wyborze. Spadków na giełdzie i tak oczekiwano od dawna, a zmiany na rynku walutowym szybko zostały nadrobione w kolejnych dniach. Rynek słusznie ocenił, że kandydat pomimo iż mógł i powinien być lepszy, to jego wybór nie stanowi zagrożenia dla postrzegania Polski.
Marek Żeliński, luty 2007