Z korekty na giełdzie nic nie wyszło. WIG z nadwyżką
odrobił straty z przełomu lutego i marca i na koniec miesiąca sięgnął 57,7 tys.
Miałem nadzieję, że rynek w końcu zaliczy wiszącą nad nim korektę, ale
marzec udowodnił, że inwestorzy akceptowali niższe poziomy jedynie na tyle na
ile wymusiły na nim to czołowe zagraniczne giełdy. Warto zauważyć, że w
porównaniu z giełdami zagranicznymi w II połowie miesiąca bardzo oderwaliśmy
się od trendów zagranicznych.
Luty kończył się silnymi spadkami
na krajowej giełdzie. Jeszcze 5 marca WIG spadł o 2,3%. I to był ostatni dzień
korekty, bo od następnego dnia rozpoczął się marsz ku górze. Od 6 do 8 marca
WIG wzrósł o 4,5%, a później od 19 do 23 łączny wzrost wyniósł aż 6%. W okresie
od 23 lutego do końca marca giełda dostarczyła sporej dawki adrenaliny. Wpierw
do 5 marca spadła o 9%, by do 30 marca wzrosnąć aż o 13%. Mierząc zmiany na
giełdzie wg indeksów giełdowych na
koniec lutego i marca, to WIG wzrósł aż o 10,8%, gdy tymczasem główne
zagraniczne indeksy zmieniały się głównie w przedziale +- 2,5%. Warto
zwrócić uwagę na zmianę indeksów liczonych jako średnia z całego miesiąca. W
porównaniu z lutym na światowych giełdach odnotowano spadki o od 2% do 5%. W
Polsce tymczasem WIG spadł zaledwie o 0,5%.
Mierząc zmiany nastrojów na
giełdach roczną dynamiką w każdym
miesiącu, to widać że WIG próbuje utrzymać tempo wzrostu rzędu 40%, kiedy
czołowe światowe rynki powoli się uspokajają. Taka sytuacja ma miejsce już od
jesieni ubiegłego roku. Jedynie WIG 20 wzorem zagranicy zwalnia tempo wzrostu.
Huśtawka jakiej świadkami
byliśmy w minionych tygodniach dobrze pokazuje, które sektory gospodarki
reprezentowane na giełdzie traktowane są spekulacyjnie. Pamiętając o datach
23 luty, 5 marca i 30 marca, najsilniej spadł indeks budownictwa ogólnego
(15%). Ale jak tylko poprawiły się nastroje to tenże indeks wzrósł o 41% (!). O
11% spadł przemysł drzewny i papierniczy oraz sektor finansowy. Warto zwrócić
uwagę na indeks przemysłu lekkiego. Przy całej panice inwestorzy zachowali stalowe
nerwy. W dniach spadku indeks spadł zaledwie o 4%, by później wzrosnąć o
51%(!). Zwracam na to uwagę, bo inwestorzy zauważyli że w tym dziale gospodarki
wyraźnie poprawiły się wyniki w IV kw 2006 r. Dość neutralnie (niewielki
spadek, niewielki wzrost) przeżył wahanie na polskiej giełdzie przemysł
spożywczy, dystrybutorzy leków i firmy związane z ochroną zdrowia.
Przedstawione zmiany na giełdzie
wskazują, że przejściowa korekta sprzed paru tygodni została wymuszona przez
zmiany na rynkach zagranicznych i krótko po tym wzięliśmy się znowu za
kupowanie. Informacja o podniesieniu ratingu dla Polski (Standard &
Poors; z BBB+ na A-), bardzo ładne
wyniki gospodarki za IV kw 2006 oraz świetnie rezultaty produkcji sprzedanej
przemysłu i budownictwa za pierwsze dwa
miesiące nowego roku pewnie zachęci graczy na krajowym rynku do testowania
nowych poziomów.
Na rynku depozytów
międzybankowych oraz papierów dłużnych, po publikacji obfitych danych (PKB,
wyniki finansowe przedsiębiorstw, wynagrodzenia oraz produkcja przemysłowa i
budowlana) gracze coraz bardziej zdają sobie sprawę, że sygnały o znacznym
wewnętrznych popycie zachęcą członków RPP do podniesienia stóp w najbliższych
miesiącach. Widać to było w wypowiedział tych członków Rady, którzy
wstrzymywali się z do tej pory nawet z podaniem okresu kiedy przyjdzie im
podjąć decyzję o wzroście stóp. Zauważyłem, że chętniej niż kiedyś mówi się
nawet o wzroście o 0,5% za jednym zamachem. Skruszała więc nieco grupa osób,
które zanadto wysługiwały się wydajnością pracy by utwierdzać siebie i
otoczenie w przekonaniu, iż podwyżki wcale nie są takie pewne. Przypomnę, że
byłem zwolennikiem podniesienia stopy o 0,25% jesienią i czekania co będzie
dalej. Uważam, że 0,25% to dobre wyważenie pomiędzy wszystkimi „za” i „przeciw”
w obecnej sytuacji makroekonomicznej. W swoim komunikacie po comiesięcznym
spotkaniu RPP zwróciła uwagę na znaczną dynamikę płac oraz konieczność
dokładnej obserwacji danych makroekonomicznych przedstawiających zmiany w
popycie. Dlatego też ostrzeżono w komunikacie, że utrzymanie inflacji na
poziomie celu inflacyjnego może wymagać zacieśnienia polityki pieniężnej.
Wobec powyższego rynek na
przełomie II i III dekady marca w terminach od 6 miesięcy do 2 lat podniósł
rentowności od ok. 0,10% do prawie 0,30% (stawki WIBOR). Zmiany stóp (WIBOR i
obligacji) prezentuję w tabeli na końcu opracowania.
Oznaczało to oczywiście korektę
stawek FRA. FRA liczone na bazie WIBORów wskazuje, że rynek na koniec marca
nawet z pewną nadwyżką dyskontuje wzrost stóp o 0,5% w okresie 12 m-cy.
Liczenie FRA na bazie średnich z WIBORU i WIBIDU nie wnosi wiele nowego, poza
tym oczywiście że oczekiwania wzrostu są minimalnie niższe. Niemniej w drugim
przypadku daje się zauważyć, że rynek ewentualnej pierwszej podwyżki o 0,25%
oczekuje raczej w okresie letnim.
Najspokojniejszy w
lutym był rynek walutowy. Generalnie złoty (tzn. koszyk) w niewielkim
stopniu się wzmocnił. Według stanów z końca marca i lutego, złoty (koszyk)
wzmocnił się o 1,6%, a wobec USD i EUR odpowiednio o 2,2% i 1,2%. Biorąc pod
uwagę średnie notowania w miesiącach luty i marzec, zmiana (wzmocnienie) była
jeszcze mniejsza (odpowiednio: 0,7%,1,5%, 0,2%).
Zawirowania na rynku akcji na początku miesiąca i wzrost
popytu na nie od II połowy marca nie miały wpływu na złotego. No, żeby być
dokładnym i na siłę doszukiwać się zmian waluty wywołanych zmianą nastrojów na
giełdzie, to można wskazać 2-3 dni, kiedy złoty poruszał się w rytm giełdy.
Generalnie złoty wydawał się niewrażliwy na wydarzenia i informacje rynkowe.
Ewolucja nastrojów widoczna na stopach procentowych (rynek depozytów
międzybankowych, bonów skarbowych i obligacji), informacja o poprawie ratingu
również nie wzruszyły rynkiem lub mówiąc inaczej – żadna z dwóch stron rynku
(popyt, podaż) nie osiągnęła poważniejszej przewagi.
Większe zmiany
miały miejsce na rynku EUR/USD. Kurs EUR/USD wzrósł o ok. 1% z 1,319 (koniec
lutego) do 1,332 (koniec marca). Na krajowym rynku przełożyło się to na
większe wzmocnienie wobec dolara niż euro. To konsekwencja zmiennych nastrojów
na rynku dolara, co do przyszłych zmian stóp rynkowych, a to oczywiście jest
pochodną dyskusji o kondycji amerykańskiej gospodarki i wymienianego już przez
wszystkie przypadki rynku nieruchomości. W styczniu i lutym FRA 9×12 był
zbliżony do stopy referencyjnej (5,25%). Z początkiem marca rynek w reakcji
na dane makroekonomiczne ponownie sprowadził FRA do 4,9%, czyli poziomu
niewiele niższego niż w grudniu dla FRA 9×12. Na rynku euro, pomimo wzrostu o
0,25% stopy referencyjnej w marcu rynek konsekwentnie oczekuje dalszych
podwyżek. FRA 9×12 liczone ze stopy średniej dla marca wynosi ok. 4,19%. Tak
liczona stawka jest zaledwie o kilka dziesiątych niższa od notowań dla stycznia
i lutego.
Marek Żeliński