Konto Premiera

Czytając informacje na stronach serwisów informacyjnych i niektórych blogach natknąłem się na komentarze dotyczące konta bankowego Premiera. Im dłużej czytałem, chwilami nawet zbyt złośliwe komentarze, tym bardziej pragnąłem dotrzeć do materiału źródłowego by sprawdzić, czy już dziennikarzom i innym komentatorom tak bardzo się nudzi czy też wypowiedź była z gatunku zaskakujących. No bo cóż może być ciekawego w koncie bankowym Premiera?

Po krótkich poszukiwaniach dotarłem do źródła. Chodzi o wywiad jakiego Premier udzielił tygodnikowi „Wprost” w najnowszym numerze. Po uiszczeniu SMSem skromnej opłaty dotarłem do archiwum tygodnika i zapoznałem się z całym wywiadem. Kwestii konta bankowego jest poświęcona jego skromna część, ale zawarte tam myśli są rzeczywiście zaskakujące. Pozwolę sobie przytoczyć stosowny fragment, bo własnymi słowami mógłbym pominąć co ciekawsze myśli, a już na pewno nie oddałbym tej atmosfery.

,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

– Obstawiłby pan w zakładach bukmacherskich, że nie będzie przyspieszonych wyborów?
– Żeby doszło do rozwiązania parlamentu, musiałby nastąpić jakiś poważny koalicyjny kryzys uniemożliwiający skuteczne rządzenie.
– Na przykład?
– Nieuchwalenie reformy finansów publicznych. Ale czy koalicja przetrwa do końca kadencji? Dużych pieniędzy u bukmacherów bym na to nie postawił. Po pierwsze, koalicja jest trudna. Po drugie, pierwszy raz w życiu mam jakiekolwiek oszczędności i trochę mi ich szkoda. Choć nadal nie mam konta.
– Żartuje pan?
– Nie żartuję. Trzymam pieniądze na koncie mamy. Nie jest to moje dziwactwo, lecz efekt doświadczeń.
– Jakich?
– Pamiętam jak w 1991 r. przyszedł do mnie nieżyjący już były minister finansów. Zaczął mnie nagle wypytywać, w którym oddziale jego banku mam książeczkę. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że w żadnym. A on na to: "Nie szkodzi. Założymy panu!". Oczywiście odmówiłem.
– Może promował firmę.
– Bez żartów. Ale tamta sytuacja uzmysłowiła mi, jak łatwo z kogoś zrobić aferzystę. Od tamtej pory nigdy nie założyłem konta. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że ktoś bez mojej wiedzy wpłaci na mój rachunek jakieś pieniądze, a na drugi dzień przeczytam o tym w gazecie.
– Jest pan pewien, że do pana urzędników nie docierają tacy dobroczyńcy jak tamten sprzed 16 lat?
– Pewien nie jestem.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Teraz już wiem skąd u Premiera taki dystans do sektora bankowego i zaakceptowanie pomysłu na Komisję Bankową.

Ale teraz poważnie, bo lektura wywiadu nie nastraja do śmiechu, tym bardziej że autorem słów jest Premier Rzeczypospolitej. Premier zaufanie do sektora bankowego połączył z funkcjonowaniem własnego rządu. Czyli w tym stylu: moja koalicja rządzi to oszczędności są bezpieczne, a jeżeli inna – to już nie. Niestety nie ma ani słowa o tym, czy Premierowy ktoś ukradł pieniądze z konta w III Rzeczpospolitej. Tworzenie atmosfery, że po przejęciu rządów przez – ewentualnie – inną koalicję, pieniądze zdeponowane w bankach są zagrożone świadczy albo o nikłej wiedzy o bankowości, albo o przenoszeniu politycznej rywalizacji na bardzo wrażliwe pole budowanego mozolnie od lat zaufania do bankowości. Wprawdzie w znalezionych przeze mnie komentarzach  nikt tak nie interpretował tej wypowiedzi Premiera, ale to tylko dlatego że potraktowano to jako charakterystyczną dla Premiera podejrzliwość, której we wspomnianym również wywiadzie jest pełno i do której zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Obawiam się, że kilkanaście lat temu taka wypowiedź mogłaby mieć grubo poważniejszy społeczny  wydźwięk.

Zastanawiam się jakież to większe bezpieczeństwo Premier uzyskuje mając wspólne konto z własną matką. Przytoczony przykład oferty jednego z byłych ministrów finansów nie jest wprawdzie budujący, ale nie wynika z niego by obecnemu Premierowi ktoś zabrał pieniądze. Teraz już żartując, powiem że Premier grubo szybciej niż inni Polacy zetknął się z obsługą typu Private Banking (J). Przyznam jednak uczciwie, że odmowa przyjęcia złożonej oferty była słuszna. Ale co to ma wspólnego z argumentem, że brak konta broni Premiera przed wpłatą na Jego konto dokonaną przez potencjalnych aferzystów? Nie wiem. Teoretycznie taka możliwość istnieje, ale taka sama możliwość dotyczy konta matki Pana Premiera. Premier po prostu padł ofiarą własnej podejrzliwości. Skoro sam chętnie roztacza atmosferę podejrzliwości przy wielu okazjach na zasadzie „skoro nie wiadomo skąd są pieniądze, to znaczy że coś jest na rzeczy” (czyli „układ”), to próbuje się za wszelką cenę obronić przed taką sytuacją. Niestety robi to sposób co najmniej zaskakujący i  i tak nieskuteczny, bo wspólne konto Go nie obroni przed aferzystami.

Komentatorzy szczególnie chętnie zaczęli doradzać co Premier ma zrobić z pieniędzmi, bo z tekstu wywiadu można domniemywać, że Premier przetrzymuje oszczędności na tzw. RORze. Jeżeli tak, to byłoby to ogromne marnotrawstwo. A przecież można inaczej. Pamiętając, że Premier ma antypatyczny stosunek do banków zagranicznych, proponuję konto w PKO BP (być może Premier już konto tam ma). Tam pieniędzmi zajmą się doradcy, którzy wskażą gdzie i w co ulokować. Mogą to być fundusze należące do TFI PKO/CS lub obligacje Skarbu Państwa.

A ja zaproponowałbym inne podejście. Przede wszystkim nie obniżać zaufania do sektora bankowego i nie straszyć Polaków utratą pieniędzy. Ponadto może odrębne konto byłoby lepsze, biorąc pod uwagę apel o przejrzystość finansową polityków. Podnieść wiedzę o bankowości, bo to co zaprezentowano w wywiadzie nie przystoi Premierowi tak dużego państwa. Nie upieram się, że Premier ma korzystać z usług banków i posiadać większą wiedzę o bankowości, ale niewiedzę w wydaniu jak wyżej powinien raczej ukrywać.

Marek  Żeliński, maj  2007

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.