Rynek zrobił miłą niespodziankę posiadaczom funduszy dolarowych

Sierpień na rynku TFI nie był miesiącem przełomu, ale na pewno nie był pozbawiony kilku ciekawych wydarzeń. Przyznam, że po wynikach miesięcznego salda wpłat i umorzeń za lipiec można się było bać kolejnej paniki. Nowością było to iż główne indeksy giełdowe wyznaczyły nową linię wsparcia i odbiły się w lipcu o kilka procent, odrabiając większość strat wynikających z poważnego spadku w czerwcu. WIG w połowie lipca, dokładnie 16-tego, spadł do 37,4 tys. pkt., czyli wartość z I poł. 2006 roku. Poprawa z lipca i brak chęci do przebicia wyznaczonego dna przez graczy rynkowych w sierpniu, mogły uspokoić co bardziej lękliwych inwestorów. Nie znam wprawdzie jeszcze wyników pełnej wartości umorzeń i zakupów, ale można przyjąć  że za niskim saldem tych wartości za sierpień stoi strona popytowa. Krajowy rynek spadł do tak niskich i atrakcyjnych poziomów, że pozycje zaczęli zajmować co bardziej świadomi ekonomicznych realiów inwestorzy. Oczywiście ktoś może zasugerować, że rynek prawidłowo dyskontuje najbliższą przyszłość i być może można oczekiwać dalszych spadków. Z własnych analiz zachowań rynków, zalecałbym dużą ostrożność z tą wiarę w umiejętność predykcyjną rynku. Bywa naprawdę różnie.

Moment na podjęcie decyzji o kupnie jednostek funduszy akcyjnych na pewno nie jest łatwy. Zawodowi analitycy i doradcy inwestycyjni są na ogół dość ostrożni w komentarzach, ale po spadkach czerwcowych na giełdach, widać w komentarzach większą odwagę w zachęcaniu do inwestowania na rynku akcji. Z cała pewnością działa tu i czysta psychologia. Im drastyczniej spada WIG i inne indeksy krajowe i zagraniczne, tym odważniej dawkujemy pieniądze na zakup funduszy akcyjnych.

Ujemne saldo zakupów i umorzeń za sierpień wyniosło tylko 890 mln zł. Od listopada, kiedy to każdego miesiąca odnotowujemy ujemne saldo, wynik sierpniowy należy uznać jako dość niski. Przymnę tylko, że przeciętne miesięczne saldo za okres od listopada do lipca wyniosło -1,8 mld zł. Zaznaczam że w wyliczeniu pominąłem styczeń, by nie wypaczyć wyniku wyliczeń jednym wyjątkowym miesiącem (saldo umorzeń -11,4 mld zł). Podejrzewam, że wynik za wrzesień nie powinien być gorszy. A co za tym przemawia? Jak się okazuje z danych GUS nasza gospodarka aczkolwiek zwalnia, ale dość powoli. Powinno to ograniczyć liczbę inwestorów wierzących w drastyczne spowolnienie. Gwałtownie w sierpniu osłabił się złoty, co może zachęcić część zagranicznych inwestorów do chociaż chwilowego zainwestowania na naszej giełdzie.

Ponadto na rynku byliśmy świadkami dwóch ciekawych zjawisk w minionym miesiącu. Po wielu miesiącach okazało się że fundusze zagraniczne (w tym akcyjne) i krajowych papierów dłużnych potrafią sprawić miła niespodziankę. Bardziej świadoma część inwestorów wie, że to raczej jednostkowe zdarzenia (przede wszystkim jeśli chodzi o jego skalę), ale na mniej przenikliwych obecnych lub potencjalnych uczestników funduszy, którzy jedynie od czasu do czasu patrzą na statystyki rynku, informacja ta wywarła na pewno korzystne wrażenie.

Otóż wspomniane fundusze zagraniczne odnotowały niespotykany wzrost wartości jednostek w ciągu jednego miesiące. Skok na tyle imponujący, że wpłynął nawet na wyliczenia zamian wartości jednostek funduszy dla okresów kilkumiesięcznych, czy nawet okresu rocznego. W sierpniu złoty w relacji do dolara osłabił się aż o 10,6% a do euro o 4,5%. Wobec tego jednostki dolarowych funduszy papierów dłużnych skoczyły w ciągu miesiąca, poza jednym przypadkiem (3,5%) o od 9,5% do 11,%! Jeszcze lepszy wynik dawały dolarowe fundusze akcyjne. Tutaj wzrostu sięgały prawie 13% w ciągu miesiąca. W sukurs osłabieniu złotego przyszły wzrosty głównych indeksów amerykańskich. Wzrosty w sierpniu może były i niewielkie (zawierały się w przedziale 1,0%-1,5%) ale cieszą, ponieważ na innych rynkach indeksy odnotowywały spadki i to nawet kilkuprocentowe. Niestety taka zbieżność zmian na rynku finansowym w tak krótkim okresie i w takiej skali to niezwykła rzadkość, dlatego  opisuję ją tylko jako ciekawostkę.

Przy okazji warto zwrócić uwagę na możliwości inwestycyjne jakie stanęły przed nabywcami funduszy. Otóż można było zagrać na osłabienie złotego. Od kilku miesięcy złoty był wyjątkowo silny i do tego przewartościowany. Kto zaryzykował, ten zarobił. Oczywiście mogła to być również lokata walutowa czy po prostu zakup waluty w kantorze. Pokazuje ten przykład akurat dlatego, że nie wychodząc z domu i korzystając z Internetu klient TFI mógł co nieco dodatkowo zarobić.

Inną, już znacznie mniejszą ciekawostką, są dobre wyniki krajowych funduszy dłużnych papierów wartościowych w sierpniu. Część tychże funduszy w ciągu miesiąca zyskała nawet od 1% do 1,5%. To akurat wynik spadku rentowności na rynku krajowego długu. Przypomnę tylko, że spadek rentowności przenosi się na wzrost cen papierów dłużnych, a to przenosi się na wartość (wzrost) jednostek funduszy obligacyjnych. Być może podobne wzrosty przyniesie wrzesień, po deklaracji premiera o przyjęciu euro w 2011. Przykładowo, obligacje 10-letnie niemal momentalnie spadły z 6,1% do 5,8%. Oczywiście to może być tylko chwilowe wahania oparte na osłabionym złotym który powinien przeżyć chociaż krótkie wzmocnienie i emocjonalnym zagraniu na rynku papierów dłużnych pod datę zmiany walut na euro.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Finanse osobiste. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.