NBP podał kolejne wyniki przedstawiające pieniądz rezerwowy i czynniki jego kreacji. Dane te są o tyle ciekawe, że dają nam pewną (wycinkową) wiedzą na temat płynności sektora bankowego. Wstrzymywałem się do tej pory z ich przedstawianiem, ponieważ do końca III kw 2008 była mało intrygujące do komentowania. Po drugie, w celu wskazania pewnych zjawisk, warto było poczekać 3-4 miesiące by zobaczyć na ile widoczne poprzez wyniki pieniądza rezerwowego problemy z płynnością, są trwałe i poznać ich wymiar nominalny.
Jednym w wymiarów płynności w sektorze bankowym, są operacje otwartego rynku. W dużym skrócie, saldo operacji zasilania i ściągania pieniądza z rynku. Długie lata operacje były jednostronne. NBP za pomocą bonów NBP ściągał nadpłynność z rynku, ale i również tą część środków trzymanych jako płynne aktywa, których z racji ograniczoności limitów na inne banki, lokowano w NBP. W latach 90-tych był krótki okres, kiedy na przemian NBP organizował operacje repo i reverse repo, w zależności od zgłaszanego przez banki zapotrzebowania. Wraz z rozwojem rynku międzybankowego, NBP ograniczył się do ściągania nadwyżki z rynku za pomocą bonów o terminie nieprzekraczającym 30 dni. W ostatnich kilku latach saldo operacji otwartego rynku było wynikiem jednej pozycji, czyli stanu zaangażowania banków w bony pieniężne. W latach 2006 i 2007 zaangażowanie banków w bonach wg stanu na koniec miesiąca potrafiło nawet przekraczać 20 mld zł. Od jesieni 2007 r. zaangażowanie zaczęło maleć. Trudno niestety wyznaczyć trend tempa spadku, ponieważ zaangażowanie w bonach NBP jest bardzo zmienne. Jest to nie tyle odbicie zmian w płynności co konsekwencja iż wyniki NBP prezentuje na koniec miesiąca, co pokrywa się z rozliczeniem rezerwy obowiązkowej. Z tego powodu, na przełomie miesiąca, rynek krótkich depozytów międzybankowych potrafi wykazywać znaczną zmienność. Przykładowo, kiedy na rynku był duży popyt na krótki pieniądz, bankom niejednokrotnie bardziej opłacało się lokować nadwyżki w bankach „potrzebujących”. W III kw ubiegłego roku wydawało się już, że rynek będzie utrzymywał w NBP nie więcej niż 10 mld zł. Tymczasem tzw. kryzys zaufaniaa ujawnił skalę zapotrzebowania na pieniądz. Banki posiadające nadwyżkę ograniczyły limity na część banków i zainteresowanie lokowaniem krótkiego pieniądza w NBP znów zaczęło rosnąć, lub przynajmniej można powiedzieć, że przestało spadać.
Już wg stanu na koniec października widać, że już cztery miesiące temu niektórym bankom zaczął doskwierać brak zaufania na rynku międzybankowym. Wobec braku zasilania z rynku, zgłoszono potrzeby do NBP. Na koniec października w operacjach repo pozyskano 9,3 mld zł. Na koniec stycznia jest to już 13,2 mld zł. Tymczasem na koniec stycznia banki o lepszej sytuacji płynnościowej ulokowały w bonach NBP 17,4 mld zł. Biorąc pod uwagę stany z grudnia i listopada, można domniemywać, że częściowo są tu środki w przedterminowego wykupu obligacji przez NBP, co miało miejsce w styczniu. Ujemne saldo operacji wskazuje, że wskutek braku zaufania nie podlega wymianie większe kilka mld złotych na rynku międzybankowym. Wzrost zapotrzebowania na operacje repo może sugerować, że część banków o słabszym wskaźniku pokrycia akcji kredytowej dłuższym i pewniejszym pieniądzem, nadal broni się przed utratą miejsca na rynku na rzecz innych banków (tych o rezerwach płynnościowych na dalszy rozwój). Nie zmienia to jednak mojej opinii, że rząd nie powinien tak bardzo śpieszyć się z przejęciem ryzyka za depozyty (gwarancje). Banki powinny ten problem rozwiązać samodzielnie. Pewna nerwowość wykazywana przez przedstawicieli niektórych banków, wynika chyba bardziej z niechęci do uświadomienia sobie, że niestety ale należy rozważyć czy aby nie byłoby bezpieczniej odstąpić część pozycji rynkowej na rzecz innych banków.
W danych przedstawiających czynniki pieniądza rezerwowego jest jednak pozycja, która dobrze pokazuje, że banki stoją przed trudnym do precyzyjnego określenia ryzykiem wynikającym z diametralnej zmiany sytuacji makroekonomicznej. Od października poważnie wzrosło zapotrzebowanie na płynność, generowane przez otoczenie gospodarcze banków. Pieniądz gotówkowy w obiegu poza kasami banków, skoczył o kilka mld zł. Według moich szacunków to ok. 7 mld zł w miesiącach III kw i 2-3 mld zł w styczniu. Niestety, trudno powiedzieć obecnie czy to trwała tendencja.
Jedną z form obrony (tzn. przygotowania się) przed taką sytuacją, jest utrzymywanie wyższych sald na podstawowym rachunku przez banki. W uproszczeniu, salda powinny odpowiadać wielkości wyliczonej na podstawie stopy rezerw obowiązkowych. Tymczasem banki zachowują się tak jakby stopa rezerw wynosiła nie 3,5% a ok. 4,6%. Daje to 5-7 mld zł, w zależności od tego czy liczyć to od średniej z np. trzech miesięcy, czy odrębnego miesiąca. Przykładowo dla stycznia, uzyskana w ten sposób rezerwa do natychmiastowego uruchomienia to ok. 6 mld zł.