Prezes BZ WBK mógłby nas traktować trochę poważniej.

Trafiłem ostatnio na trzy wywiady prezesa BZ WBK. Dwa „pisane” i jeden „telewizyjny” (na końcu wpisu podaje źródła). Wprawdzie obiecałem sobie, że zrobię dłuższą przerwę w komentowaniu mało rzetelnych komentarzy i pretensji artykułowanych przez przedstawicieli środowiska bankowego, a dotyczących bieżącej sytuacji sektora, ale….. Ale zapoznałem się z wspomnianymi wywiadami. To co wyróżnia te wywiady, to bynajmniej nie jakość analizy bieżących problemów, bo tutaj autor nie wychodzi poza bardzo tendencyjne podawane fakty (to już standard większości publikacji bankowców), to straszenie pogorszeniem sytuacji banków a co za tym idzie i gospodarki oraz nawoływanie przedsiębiorców do „uzbrajania” się w płynność, czyli jak najszybszego wykorzystania wszelkich dostępnych linii kredytowych, gwarancji itd. Powodem jest mający nasz czekać jeszcze większy kryzys w bankowości. Może i byłbym w stanie w ten dramatyczny obraz i uwierzyć, gdyby nie nielicujące  z zawodową pozycją argumenty i to że – jak wszyscy Polacy – mam dostęp do informacji i statystyk, które podważają podawane w wywiadach fakty. Nawoływanie do panikarskich zachowań tylko po to by wygłaszane racje uległy samospełnieniu, jest bardzo rozczarowujące. Podobnie z propozycją, by Polska skorzystała z pożyczki z MFW (jakość argumentacji). Prezes BZ WBK musi sobie zdać sprawę, że im częściej będzie udzielał wywiadów na tym poziomie, tym bardziej będzie prowokował pytanie czy aby nie broni własnych błędów, albo faktu iż nie potrafi się przystosować do zmieniającej się rzeczywistosci. Wiem, że teraz to ja być może przesadziłem, ale kiedy tak rozbiera się na części wspomniane wywiady i analizuje logikę wypowiedzi, to taka refleksja szybko się nasuwa.  Świetną oceną trzech wywiadów jest wpis anonimowego internauty pod jednym z nich, który brzmiał mniej więcej tak: „zachowuje się jak chłopiec, któremu ktoś zabrał zabawki”.

Podobne wypowiedzi zaczynają przynosić skutek. Przeglądając wiadomości w internecie trafiłem na  jednej z podstron gazety.pl na   artykuł z ubiegłego tygodnia, pochodzący ze Stockwatch’a , a kończący się słowami: „…Bankowców czasami warto posłuchać”. Ja bym nie był taki pewny, ale jak widać mozolne rozpowszechnianie w mediach, tendencyjnie podanych danych przez kilku prezesów, przynosi skutek.

Aluzje do sytuacji BZ WBK czyniłem dlatego, że Mateusz Morawiecki prezes tegoż banku, usilnie stara się bywać mediach i prezentować swoje poglądy jako troskę o sytuację banków i sytuacji makroekonomicznej kraju. Kilkakrotnie w wywiadach zapewnia, że sytuacja jego banku jest dobra i że jest on prawidłowo zarządzany. Można by więc zapytać, w czym problem. Inni są źli, BZ WBK dobry, więc nic tylko się cieszyć i odbierać rynek bankom które w racji złego zarządzania muszą ustąpić pola.

Wg danych podanych w marcu przez dziennik Rzeczpospolita, suma bilansowa BZ WBK wzrosła w ciągu roku o 40%, czyli o 10% więcej niż suma dla całego sektora wg danych NBP. Zobowiązania i należności od klientów wzrosły o czterdzieści kilka procent. W porównaniu z danymi NBP, oznacza to wzrost o ponad dziesięć procent większy w przypadku należności i ponad dwadzieścia procent w przypadku zobowiązań (depozyty). W pierwszym odruchu można by popaść w zachwyt. Kiedy się jednak spojrzy na wyniki i sytuację rynkową, to widać skąd taka nerwowość w słowach prezesa Morawieckiego. Już z pobieżnych danych widać, że jego bank (sporej wielkości jak polskie warunki) prowadził nazbyt ambitną politykę, co doprowadziło wprawdzie do szybkiego rozwoju, ale rozwój szerokim frontem i szybciej niż rynek ma to do siebie, że w dłuższym terminie jest niemożliwy do utrzymania, co najmniej z powodu pieniędzy potrzebnych na finansowanie rosnących aktywów. To dlatego prezes BZ WBK narzeka na zbyt wysoko oprocentowanie depozytów, czemu poświęca największą część swoich wywiadów. Poziom pomysłów i argumentacji mówi sam za siebie. W opinii prezesa Morawieckiego w Polsce jest dramat, bo depozyty oprocentowane są na poziomie 8%, a kredyty 6%, przez co banki maja ujemną marże. Czegoś tak niepoważnego nie czytałem już dawno. Wg danych NBP, kredyty na koniec roku stanowiły 66% aktywów i były pokryte depozytami w ok. 90%. Czy ja mam rozumieć, że bankowcy są aż tak głupi, że dają kredyty po 6% i finansują je depozytami po 8%. Gdyby tak było przy podanych wielkościach, to sektor bankowy po prostu by nie działał, no chyba że pozostałą część pasywów miałby za darmo. W rzeczywistości  akcjonariusze oczekują stopy zwrotu nawet i dwukrotnie większej niż stopa depozytów (mam na myśli wartość podaną przez prezesa Morawieckiego), a papierów dłużnych emitowanych przez banki też nikt nie weźmie za darmo. Mówiąc inaczej, prezes Morawiecki nie akceptuje faktu iż rynek bankowy jest konkurencyjny i banki ostro ze sobą rywalizuję o pozycję na rynku w poszczególnych jego segmentach. Propozycja zawarta w jednym z wywiadów, by poziom oprocentowania depozytów ograniczyć administracyjnie jest niepoważna, żeby nie powiedzieć śmieszna. A wracając do przykładów cen pieniądza podanych przez prezesa BZ WBK, to 8% za depozyty dawano tylko klientom o grubszych portfelach i tylko część banków. Pomijam, że trwało to krótko i dokładna lektura tego typu ofert wskazywała, że było w tym sporo marketingowych zdolności demonstrowanych w reklamach. A kto daje kredyty po 6%? Jeżeli prezes BZ WBK w miarę poważnie traktuje czytelników, to oprocentowanie powinien podać wg RRSO, ale wtedy pozostaną już chyba tylko kredyty hipoteczne w CHF. Ot, cały komentarz.

Nie sposób przedstawić wszystkich myśli jakie prezes BZ WBK zawarł w wywiadach, a które w większości budzą spore zdumienie. Biorąc pod uwagę ich liczbę i niezbędny komentarz, musiałbym dokonać chyba ze trzech osobnych wpisów (pojemność jednego to prawie 3 strony A4).

Moim zdaniem wypowiedź dotycząca pożyczki z MFW i sytuacji rynkowej, powinna się spotkać z rekcją środowiska bankowego.

„moja rada dla przedsiębiorców jest taka: wykorzystajcie wszelkie możliwe źródła finansowania. Jeżeli ktoś może wykorzystać gwarancje Skarbu Państwa czy gwarancje BGK i poprzez to szybciej pozyskać kredyt, jeszcze z tych starych linii gwarancyjnych – niech to robi. Jeżeli ktoś ma szansę pozyskać finansowanie z EBOR-u – niech to robi. Jeśli ktoś może otrzymać linię na finansowanie leasingu lub factoringu – nie powinien się długo zastanawiać. Europejski Bank Inwestycyjny, Bank Światowy też ogłosiły, że udzielą Europie Środkowej i Wschodniej pożyczki. Wszyscy powinniśmy te pieniądze z pocałowaniem w rękę przyjąć. Pieniądz i kapitał już wkrótce będą dobrem rzadki”m

Jak wyżej wspomniałem, straszenie przedsiębiorców jest nieetyczne i nie ma pokrycia w faktach, a już na pewno nie w takim stopniu jak prezes Morawiecki sugeruje. Zdumienie budzi kwestia zasilenia zagranicznego. Kwestia pożyczki z MFW i generalnie zasilenia awaryjnego w dobie kryzysu rynkowego, wzbudziła pewne spory w Polsce. Moim zdaniem bardzo dobrze, że Polska nie przyjęła postawy państwa proszącego o wsparcie i z niego nie skorzystała. Oczekiwałbym jedynie zastrzeżenie takiej możliwości i podpisanie stosownych porozumień. Sądzę, że zainteresowanie Polską widoczne na giełdzie i poprzez wzmocnienie złotego w ostatnich dniach oraz poprawa wizerunku w niektórych zagranicznych komentarzach, są nagrodą za nieuleganie panice.

„Świat może odczytać to w sposób następujący: Polska woła o pomoc, w Polsce jest tragicznie źle.
Na to trzeba bardzo uważać. Ale to odnosi się zasadniczo do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, bo ta instytucja jest instytucją ratunkową. Oczywiście nie jesteśmy w tak dramatycznej sytuacji jak Ukraina czy w tak trudnej sytuacji jak Bułgaria, Litwa czy Węgry. Jeśli środki z MFW miałyby zaszkodzić obrazowi Polski, to trzeba być bardzo ostrożnym
.”

Wprawdzie na domaganie się większej precyzji przez dziennikarza prezes Morawiecki nieco się zreflektował, ale tylko nieco. Być może uświadomił sobie, że w sianiu defetyzmu mocno przesadził. Mogę mieć tylko nadzieję, że tego typu poglądy pozostaną odosobnione. Trudno mi sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby tak wszyscy prezesi dużych polskich banków, tylko dlatego że rzeczywistość ich zaskoczyła (lub dali się zaskoczyć), zaczynali straszyć narodową tragedią i zapaścią.

Wystarcza kilka dni spokoju na giełdzie, na rynku walutowym i zapanowuje euforia. Zobaczmy, co się działo ze złotym: pod koniec kwartału firmy i banki kupowały euro, by zabezpieczyć spłaty rat kredytowych i spłaty opcji. Po kilku dniach przestały to robić i złoty się odbił. Niektórzy uważali, że to niemal koniec kryzysu. Niestety, to nie koniec. Powinniśmy zacząć stosować łącznie rozwiązania z repertuaru polityki fiskalnej, monetarnej, regulacyjnej, by tę lawinę powstrzymać.

Powyższe fragmenty pochodzą z wywiadu opublikowanego 9 kwietnia. W jednym z poprzednich wpisów zwracałem uwagę iż zmienia się postrzeganie Polski przez zagranicznych inwestorów, ale nie będzie to prawdopodobnie zjawisko stabilne w rozumieniu nieprzerwanego wzrostu indeksów giełdowych i wzmocnienia złotego. Ponadto w I kw zwracałem uwagę, że złoty jest już na tyle osłabiony że nawet przy kiepskich prognozach makroekonomicznych powinien wzbudzać zainteresowanie inwestorów. I nie jest to wcale jakaś oryginalna myśl. Prezesowi fakty nie pasują, więc oczekuje dalszej degrengolady na rynku, do czego chce przekonać czytelników. Obawiam się, że prezes BZ WBK nie najlepiej się orientuje w sytuacji rynkowej. Ponadto wystawia na dyskomfort czytelników swoich wywiadów, którzy muszą wybrać czyje prognozy są wiarygodniejsze: prezesa czy makroekonomistów BZ WBK, bo ewidentnie się różnią. Mnie jest bliżej do prognoz makroekonomistów.

W powyższym tekście opierałem się  na wypowiedziach i opiniach pochodzących z wywiadów:

1)      „Bankowość stoi na głowie” dla Gazety Bankowej, przedstawiony na stronach portalu gazeta.pl; http://gospodarka.gazeta.pl/Gielda/1,85951,6471187,Bankowosc_stoi_na_glowie.html

2)      „Prezes BZ WBK: nadciąga bankowe tsunami” na portalu Dziennik.pl; http://www.dziennik.pl/gospodarka/article357532/Prezes_BZ_WBK_nadciaga_bankowe_tsunami.html

3)      Wywiad dla TVN CNBC z ubiegłego tygodnia

 Oraz artykułu „Czarny prorok polskiej bankowości” na portalu Stockwatch.pl

http://www.stockwatch.pl/artykuly/post/2009/04/09/czarny-prorok-polskiej-bankowosci.aspx

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek finansowy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.