Kryzys na Cyprze. A może odebranie części oszczędności nie jest wcale takim najgorszym wyjściem?

Czy można odebrać klientom banków oszczędności w imię ratowania kraju przed ekonomiczną zapaścią? Pytam w kontekście sytuacji ekonomicznej Cypru i proponuję taką intelektualną zabawę: porzućmy emocje i wypracowane w krajach rozwiniętych zasady reagowania na kryzysy i zastanówmy się nad rozwiązaniem problemu.

Czy depozyty zostaną opodatkowane, nie jest jeszcze pewne, ponieważ cypryjski parlament nie zaakceptował tego pomysłu.

Zabawę polecam szczególnie tym, którzy na forach internetowych pod tekstami o opodatkowaniu depozytów wypisują kalumnie pod adresem UE, bankowców czy poszczególnych krajów, które są zwolennikami przerzucenia części kosztów kryzysu na mieszkańców Cypru.

Mamy do czynienia z krajem , który ma duży – jak na swoje ekonomiczne rozmiary – sektor finansowy oraz krajem, postanowił skorzystać  z formuły raju podatkowego. Te ostatnie określenie jest nieco na wyrost, ponieważ Cypr na listach rajów podatkowych od dawna na ogół nie występuje. Jednak dość liberalny system podatkowy i świadoma polityka otwartości na prowadzenie działalności gospodarczej przez podmioty zagraniczne spowodowały, że Cypr ma sporo cech raju podatkowego. Obok quasi raju podatkowego, Cypr miał też ambicję by stać się mini centrum finansowym.

To co było jednym ze źródeł sukcesu wyspy, stało się przekleństwem. Wskutek nonszalancji instytucji finansowych z siedzibą  na wyspie i pozostałych problemów gospodarczych, sytuacja makroekonomiczna Cypru poważnie się pogorszyła. Pogorszyła się do tego stopnia, że zaszła konieczność zwrócenie się o pomoc finansową do UE, czy nawet Rosji.

I tu mamy pierwszą moralną – moim zdaniem – wątpliwość. Kraj, który w pewnym sensie rozwijał się jako qausi raj podatkowy i biznesowo-finansowe centrum kosztem innych krajów, teraz zwraca się do nich o pomoc finansową. Jakoś nie potrafię się wzburzyć moralnie na propozycję niektórych krajów UE, by Cypr wziął na siebie część kosztów ratowania kraju nawet w formie tak drastycznej jak odebranie od 6,7% do prawie 10% wartości lokat. Taka forma rozłożenia kosztów ma na pewno jeden mankament. Podważa zaufanie do sektora bankowego, co skrzętnie odnotowały m.in. nasze media. Wykorzystał publicysta ekonomiczny znany z ciętego jezyka, od razu dając z grubej rury: politycy okradają obywateli. Moim zdaniem Cypr sam wystawiał się na ryzyko i okradał inne państwa, ale to już komentatorowi umknęło. Na dodatek, zwracając się o pomoc do państw UE, zwraca się o pomoc do innych obywateli. Byłbym wiec ostrożny, kto kogo okrada i z rozstawianiem ludzi (w tym polityków) i krajów na skali moralności.

Ponadto czy aby na pewno możemy mówić o mitycznej pewności systemy finansowego? Przypomnę więc, że i my i obywatele innych krajów UE nie mamy pewności zwrotu pieniędzy ulokowanych w bankach. Nasz Bankowy Fundusz Gwarancyjny deklaruje zwrot pieniędzy w 100% do kwoty 100 tys. euro. Jeżeli na przykład mamy 400 tys. zł. to BFG deklaruje zwrot całości. Ale już przy 500 tys. zł  dostajemy ….. zaledwie 83% zdeponowanych środków! (BFG udostępnia kalkulator na swojej stronie; kurs walutowy wprowadzony jest automatycznie). Jak więc widać, pewności nie ma nikt. Stąd z tą świętością depozytów warto być ostrożnym.  Różni nas tylko rozkład konsekwencji. W przypadku Cypru początkowo zakładano opodatkowanie wszystkich. U nas „karani” są bardzo bogaci jak na polskie warunki, deponenci.

Z drugiej strony warto pamiętać, że zrezygnowanie z jakichkolwiek form opodatkowania (lub utrudnienia odpływu) zagranicznych depozytów, powodowałoby że kapitał napływowy, który sam wystawiał się na ryzyko, umknie przed poniesieniem konsekwencji kryzysu. Reszta spadnie na głowy mieszkańców Cypru.

Tak naprawdę więc, teoretycznie podważające zaufanie opodatkowanie depozytów, jest dość trafnie wymierzoną karę w osoby/instytucje, które bezpośrednio lub pośrednio do kryzysu się przyczyniły. Na szczęście dobrze się stało, że kolejne pomysły zmierzały do uwolnienia od podatku drobnych deponentów.

Atutem uderzenie w depozyty jest nałożenie kosztów ratowania sektora finansowego i gospodarki kraju, na tych co pieniądze wolne mają. Wolne, czyli te czasowo niepotrzebne o odłożone w banku. Z całą pewnością, uderzenie w depozyty jest trafniejsze w przerzucaniu kosztów walki z kryzysem na tych, którzy na przyczynach kryzysu (m.in. lekceważeniu zasad bezpieczeństwa finansowego Cypru) swego czasu najbardziej skorzystali.  

Sądzę, że utratę części depozytów warto porównać z innymi ryzykami. Podejrzewam, że przeciętny mieszkaniec Cypru stoi przed wyborem, utracić może i 10% pieniędzy w banku, czy stracić pracę lub ryzykować sporą obniżkę wynagrodzenia. To trudny bilans ryzyk do przeanalizowanie i nadania im prawdopodobieństwa realizacji.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.