W kwietniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował kolejną prognozę gospodarczą dla poszczególnych krajów i regionów świata. Warto spojrzeć jak postrzegana jest Polska i Europa Zachodnia, z którą mamy silne związki gospodarcze. Świat, a szczególnie ten rozwinięty, wg MFW będzie potrzebował kilku lat by w ogóle zbliżyć się do dynamiki wzrostu PKB z okresu 2006-2007. Dodatkowo rozwinięty świat będzie się musiał zmagać z nadmiernym często zadłużeniem.
Podobnie jak w prognozie Eurostatu, MWF po raz kolejny minimalnie obniżał prognozowane tempo wzrostu PKB dla niektórych krajów. Nie ma sensu wnikać w szczegóły, ponieważ korekty są niewielkie. W opinii MFW, w tym roku nasza gospodarka wzrośnie o 1,3%, co jest zgodne z większością obowiązujących aktualnie prognoz makroekonomicznych. Dane gospodarcze z I kw tego roku nie wydają się temu przeczyć w jedną, czy w drugą stronę. W 2014 mamy minimalnie przyspieszyć do 2,2% PKB. To wciąż za mało jak na nasze potrzeby. Jak wskazują nasze doświadczenia, tempo wzrostu rzędu 2% praktycznie nie pozwala na skuteczną walkę z bezrobociem czy redukcją zadłużenia. A co dalej? W długoterminowej projekcji dla roku 2018, roczny wzrost PKB wyniesie jedynie 3,7%. To oznacza, ze nie przekroczymy nawet średniego tempa PKB jakie osiągaliśmy w ciągu minionych kilkunastu lat. Do tego typu prognoz trzeba mieć oczywiście pewien dystans. Bynajmniej nie dlatego, że prognozowany wzrost PKB jest poniżej naszych marzeń i oczekiwań. Z porównania prognoz dla Polski widać, że są robione jakby od linijki i oparte na prostych korelacjach z danymi m.in. dla naszego regionu. Trzeba też pamiętać, że długoterminowe prognozy z natury rzeczy nie wskazują kiedy (i czy w ogóle) rozpocznie się kolejny cykl wzrostu gospodarczego, w rozumieniu radykalnego przyspieszenia. Generalnie więc prognozę dla Polski traktowałbym jako wskazanie generalnego kierunku zmian. A co gdyby wzrost PKB w 2018 r. faktycznie miał wynieść tylko 3,7%? To by oznaczało, że politycy mają problem i muszą szukać sposobów na uelastycznienie rynku pracy, trzymanie w ryzach kosztów pracy i wydatków sektora publicznego (no, chyba ze ktoś postawi na ożywienie w oparciu o wydatki państwowe) oraz zachęcać do inwestowania. Wobec powyższego prognoza stopy bezrobocia w latach 2013 i 2013 na poziomie 11% (uwaga na metodologię) nie może być zaskoczeniem. Utrzymanie PKB na powolnej ścieżce wzrostu do 3,7% w 2018 r. powinno pozwolić na spadek wskaźnika bezrobocia do przedziału 10%, max. 9% (z obecnej perspektywy druga wartość to raczej przejaw optymizmu).
Prognoza inflacji dla Polski to wartość średnia dla okresu (rok). Wg MFW w 2013 i 2014 inflacja wyniesie, odpowiednio: 1,9% i 2,0%. W poprzedniej dekadzie mieliśmy już okresy, kiedy dwa lata pod rząd wskaźnik inflacji przybierał podobne, do prognozowanych przez MFW, wartości dwa lata z rzędu. Były to lata 2002-03 i 2005-07. Przyczyny tak niskiego wskaźnika bywały różne. Bardzo słaby wzrost gospodarczy, stabilizacja lub spadek cen żywności i surowców przemysłowych. W przypadku cen żywności z koszyka inflacji, bardzo pomagały okresy wyjątkowo dobrych zbiorów. W naszym przypadku splot czynników sprzyjających spadkowi inflacji nie pojawia się znowu tak często. Tak więc, o ile prognozę inflacji na 2013 można uznać za realną, to prognozę na 2014 oceniłbym jako relatywnie korzystną. Nie mogę oczywiście teoretycznie wykluczyć scenariusza, w którym wchodzimy w 2014 r. z relatywnie niską inflacją, by po koniec przyszłego roku obserwować jej wzrost. Warto przy tej okazji przypomnieć, że w ciągu ostatnich 11 lat średnia inflacja to ok.2,7%. Co oznacza inflacja 2% w dwóch kolejnych latach dla zaciągających kredyty? Niskie koszt pieniądza. Jeżeli przyjąć prognozę MFW jako wiarygodną, to przed nami być może nawet kilkanaście miesięcy z niskimi stopami procentowymi.
I na zakończenie, rachunek bieżący do PKB w %. Rachunek bieżący, to bilans rozliczeń handlowych, usługowych oraz dochodów w wymianie międzynarodowej. Relacja rocznej wartości rachunku bieżącego do PKB, to jeden z głównych parametrów makroekonomicznych wskazujących zdolność do konkurencji danej gospodarki i jej obywateli (w pewnym uproszczeniu). Wg MFW w latach 2012-13 to odpowiednio: -3,6% i -3,5%. Co więc ciekawe, minimalna poprawa koniunktury w naszym regionie natychmiast, wg MFW, przełoży się na zmniejszenie deficytu. Zmiany są oczywiście drobne, więc nie warto im pewnie poświęcać większej uwagi. Ujemny wskaźnik na prognozowanym dla Polski poziomie, to wartość względnie charakterystyczna dla krajów rozwijających się i przy tempie wzrostu gospodarczego poniżej swoich (potencjalnych) możliwości. Dodam, że w latach 2000-2012 średnia dla tego wskaźnika wyniosła -4,3%, max. -2,4%, a min. -7,6%. Jak widać, MFW zakłada w prognozie kontynuację wartości z ostatnich miesięcy, które są dla gospodarki takiej jak nasza i przy prognozowanym relatywnie niskim tempie wzrostu, wartościami bezpiecznymi.