Inflacja. Niska, ale nie cieszy.

Inflacja za czerwiec w ujęciu yoy wyniosła zaledwie 0,2%. To rekordowo niski odczyt w najnowszej wolnorynkowej historii Polski. Zbliżony rezultat odnotowaliśmy dziesięć lat temu. Tak niski wynik inflacji nie jest bynajmniej powodem to radości. Niska inflacja nie jest efektem konkurencyjności i wzrostu wydajności, a głównie słabego popytu.

Dla gospodarstw domowych niemal stabilizacja cen na poziomach sprzed roku, powinna oznaczać oszczędności. Niekoniecznie. Trzeba pamiętać, że od kilku kwartałów roczny wzrost średniego wynagrodzenia oscyluje na poziomie jednego procenta realnie, co w praktyce oznacza stabilizacje wynagrodzenia z punktu widzenia siły nabywczej. W związku z tym naszą niechęć do akceptacji wyższych cen odczuli przedstawiciele handlu oraz działów produkcyjnych. W przypadku koszyka usług telekomunikacyjnych, kosztów transportu oraz obuwia i odzieży, ceny nawet marginalnie spadły w porównaniu z czerwcem ubiegłego roku.

Jedną z niewielu instytucji, które inflacja może zadowalać to Rada Polityki Pieniężnej. Być może nawet w średnim terminie (2-3 lata) inflacja nie będzie poważniejszym problemem dla RPP. To zaś pozwala na prowadzenie bardziej gołębiej polityki stóp procentowych, bez poważniejszego ryzyka przestrzelenia.

Ilustracja z prognozą inflacji z najnowszego Raportu o inflacji z lipca 2013 r.; NBP/RPP)

Który z czynników ściąga obecnie inflację w dół? W zasadzie każdy, co potwierdza mizerie co stronie popytu. Żywność, napoje alkoholowe i koszty użytkowanie mieszkania, stanowią nieco ponad połowę koszyka inflacyjnego. W ujęciu rocznej dynamiki cen, każda z tych grup kosztów rośnie zaledwie o 0,2% yoy (wyniki za czerwiec). Zaznaczam, że operuje wielkościami typu średnia czy średnia ważona. Takimi parametrami można charakteryzować zmiany w gospodarce i podstawowe trendy, ale w przypadku poszczególnych gospodarstw domowych, ich „inflacja” (w oparciu o indywidualny koszyk nabywanych dóbr i usług), może wyglądać inaczej. Oznacza to też, że są gospodarstwa domowe gdzie koszty utrzymania mogły się ustabilizować lub marginalnie obniżyć w porównaniu z połową ubiegłego roku.

Potwierdzeniem wpływu słabej koniunktury na wynik inflacji są zmiany cenowe we wszystkich wyszczególnianych w raportach o inflacji GUS grupach dóbr i usług. Staramy się nie wydawać więcej niż w ubiegłym roku na żywność i napoje oraz na szeroko rozumianą kulturę, rozrywkę i wizyty w restauracjach.

Co dalej z inflacją? Za punkt wyjścia można przyjąć zamieszczoną prognozę NBP. O ile projekcja na obecny rok pewnie nie budzi większych wątpliwości, to na lata 2014 i 2015, wskazania wydają się zbyt optymistyczne (projekcja centralna) nawet o jeden pkt. proc.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.