Karta Dużej Rodziny. Wady, zalety, wyzwania i pytania.

     O wsparciu rodzin wielodzietnych w formie Karty Dużej Rodziny (KDR) na chwilę zrobiło się głośno krótko przed Świętami, po informacji o projekcie prezydenckim. Jednym z problemów jaki mnie w ekonomii pociąga, to m.in. redystrybucja dochodów. KDRy są niewątpliwie jednym z narzędzi polityki redystrybucyjnej.   Pozwolę sobie więc przedstawić garść refleksji na ten temat. Generalnie jestem zwolennikiem tego typu inicjatyw, ale warto przy okazji sobie uczciwie powiedzieć czym te inicjatywy są, a czym być nie mogą. Tym bardziej, że po nagłośnieniu inicjatywy prezydenta, pojawiły się nazbyt optymistyczne wizje. Wizje, pod którymi staramy się ukryć ograniczone możliwości wsparcia w postaci pomocy dla rodzin słabszych finansowo.

     Inicjatywa prezydenta jest odpowiedzią na rosnącą liczbę apeli o wsparcie finansowe rodzin oraz rosnącą liczbę programów wsparcia rodzin wielodzietnych w Polsce. Liczba programów, które można podciągnąć pod KDR na chwilę obecną jest wciąż mała, ale z roku na rok dynamicznie rośnie. Programy są inicjowane najczęściej w ramach obowiązków wsparcia finansowego (mowa o tzw, pomocy społecznej) narzuconego jednostkom samorządowym. Informacja z połowy roku będąca dostępna na stronie prezydenta wspomina o ok. 90 programach. Można jednak też znaleźć w mediach informację iż takich programów jest sto kilkadziesiąt. Rozbieżności wynikają zapewne z zasad i kryteriów przyjętych w chwili ustalania liczby programów typu KDR. Ponadto w przypadku większej liczby, brano chyba również pod uwagę programy w trakcie opracowywania/uchwalania przez samorządowy. KDRy   powstają głównie na poziomie gmin, ale pojawiają się powoli też na poziomie powiatów oraz odnotowywany jest jeden program wojewódzki. Biorąc pod uwagę powyższe liczby i liczbę jednostek samorządowych w Polsce, KDRy i programy podobne, prowadziło od 3,5% do maksymalnie 6% jednostek samorządowych pod koniec minionego roku.

   Główną ideą jaka wyłania się z lektury uzasadnień dla KDRów w poszczególnych gminach i powiatach (oraz w mediach), jest wsparcie rodzin wielodzietnych by uchronić je przed biedą, wykluczeniem społecznym i cywilizacyjnym oraz by walczyć z utrwalającym się w Polsce schematem: wielodzietność równa się bieda i patologia. Co ciekawe, dość często KDRy są uzasadnianie prowadzeniem polityki prokreacyjnej na danym terenie i zapobieganiem przenoszeniu się mieszkańców w inne rejony Polski czy za granicę.

     Ukierunkowanie wsparcie na rodziny wielodzietne wynika z faktu, iż w statystykach poziomu życia (mierzonego dochodami na członka rodziny), faktycznie rodziny wielodzietne wypadają źle. Na dodatek wsparcie państwa w ramach pomocy społecznej, wbrew opiniom niektórych ekonomistów, nie należy w Polsce do wygórowanych. Przypomnę, że próg wsparcia to niecałe 600 zł na osobę. Z jednej strony rodziny wielodzietne traktowane są jak wszystkie inne w przypadku zbyt niskich dochodów. Z drugiej jednak, rodzinom wielodzietnym trudno się wyrwać z kręgu biedy czy skromnego życia. Podwyżka wynagrodzenie o 500 zł jednego z rodziców w przypadku rodziny 2+1, to istotna  poprawa sytuacji ekonomicznej, a w przypadku rodziny 2+3 czy 2+4, to ledwo zauważalna zmiana.

     Programy typu KDR, na ogół kierowane są do rodzin typu 2+3 i liczebniejszych bez uwzględniania kryterium dochodowego. Do rzadkości należy obejmowanie programem rodzin z mniejsza liczbą dzieci, rodzin tzw. niepełnych, zastępczych, z dziećmi niepełnosprawnymi itd. lub przyjęcie kryterium dochodowego od którego uzależnione jest wsparcie.

     Jaka jest skala pomocy i co się otrzymuje w ramach KDRów? Na ogół jest to nieco tańszy dostęp do usług i dóbr oferowanych przez podmioty i instytucje zarządzane/nadzorowane itp., przez władze samorządowe. Mowa tu m.in. o usługach dostarczanie których jest w obowiązkach samorządów. Mamy więc tańszy dostęp do teatrów, muzeów, infrastruktury sportowej lub ulgi w kosztach usług komunalnych, edukacyjnych, czy w transporcie. Zdarza się deklaracja lepszego (szybszego) dostępu do służby zdrowia. Trzeba przyznać, że pomysłów jest mnóstwo i pomiędzy jednostkami samorządowymi występuje spore zróżnicowanie.

     Prezydent, uzupełnił ofertę o usługi sektora publicznego ogólnokrajowe i/lub w kompetencjach poszczególnych ministerstw itd. Jest pomysł na mniejsze ceny biletów kolejowych, muzeów, dostępu do parków narodowych czy ….. Centrum Nauki Kopernik.

     Jak widać, zarówno prezydent jak i władze samorządowe łatwo szafują dostępem do usług, z których i tak mało w życiu korzystamy lub z których korzystanie wiąże się z poniesieniem sporych wydatków (dojazd do Warszawy i ewentualny nocleg by „zaliczyć” Centrum Nauki Kopernik). Część tychże usług (np. muzea) jest i tak relatywnie tania. Wiele o korzyściach z tych programów mówią budżety jednostek samorządowych (często dostępne w internecie) przeznaczone na wsparcie. Wynika z nich, że najhojniejsze programy sięgają kilkuset złotych rocznie w przeliczeniu na rodziny, które mogą z programu skorzystać. W zależności od konstrukcji wsparcia, mogą być przypadki, ze rodzina wielodzietna osiąga znacznie większe korzyści.

     Władze samorządowe nie mogą radykalnie zmienić sytuacji życiowej rodzin wielodzietnych z racji ograniczonych możliwości finansowych oraz codziennych dylematów polityki społecznej. Np. refundować wizytę w aqua parku czy dofinansować budowę boiska dla wszystkich dzieci.

     Problem z programami typu KDR, polega na tym iż dotyczy on problemów lub kosztów drugorzędnych oraz z konieczności ogranicza się do sektora publicznego. Tymczasem podstawowe koszty każdej rodziny do zakwaterowanie, wyżywienie, transport, odzież i obuwie, woda, prąd, gaz itd. Znaczną część kosztów stanowią wydatki na dobra sektora komercyjnego lub państwowego (energia elektryczna itd.), ale nie objęte KDR. W tym ostatnim przypadku rozpatrywane jest wsparcie dla rodzin słabszych finansowo.

    W przypadku dóbr i usług dostarczanych przez sektor komercyjny, władze samorządowe mogą co najwyżej refundować wydatki, ale to ogromna rzadkość w programach, m.in. ze względu na koszty. Po propozycji prezydenckiej, w mediach pojawiła się nadzieja na zmianę podejścia sektora komercyjnego do rodzin wielodzietnych. Nie wiem skąd, bo trudno oczekiwać by np. lokalny sklep spożywczy taniej sprzedawał swoje towary rodzinom z KDR. Niby dlaczego? Na stronach niektórych gmin są listy podmiotów komercyjnych, które przystąpiły do programów i skala upustów lub innych korzyści. Nie ma co ukrywać, że w większości upusty są skromne (5%-maks. 15%) i raczej nie odbiegają od upustów, promocji,  z którymi każdy z nas spotyka się na co dzień.

     Programy KDR są więc programami, w skali ogółem, raczej skromnymi i pełnią formę uzupełniającą do innych form pomocy. Wsparcie w ramach KDR jest zapewne zauważalne przez rodziny wielodzietne, ale jedynie w jednostkowych przypadkach można powiedzieć iż jest istotne i radyklanie poprawiające poziom życia. KDRy to kompromis pomiędzy finansowymi i organizacyjnymi możliwościami jednostek samorządowych, a zapotrzebowaniem zgłaszanym przez rodziny wielodzietne i lokalnych polityków. Akcent polityczny jest niemały, bo deklaracje i uniesienie jakie towarzyszą pomysłodawcom i twórcom programów, jest nieadekwatne do skali wsparcia. Inicjatywa prezydenta również się w to wpisuje.

     Nie chcę krytykować idei KDR. KDRy są tym czym mogą być i tyle. Nie ukrywajmy jednak, że zauważalne wsparcie rodzin wielodzietnych i prokreakcji wymaga zwiększenia skali finansowego wsparcia na poziomie kraju lub znacznej przebudowy systemu pomocy społecznej by przesunąć środki na rodziny wielodzietne. Dobrze by więc było, by KDRy nie stanowiły formy udawania, że o to dzieje się coś przełomowego w pomocy społecznej w Polsce i w polityce wsparcia rodzin wielodzietnych.

     Po powyższych wywodach, warto zatrzymać się chwilę nad celami KDR. Skala, typ pomocy i jej beneficjenci, wywołują pewne wątpliwości i każą zrewidować niektóre opinie oraz deklarowane cele. Jeżeli wpieramy prokreację, to nie widzę powodów by skupiać się na rodzinach wielodzietnych. Tymczasem programu gminne skupiają się właśnie na nich. Problem prokreacji w większym stopniu dotyczy rodzin, które z powodu obaw natury ekonomicznej, ograniczają się do powołania jednego lub dwójki dzieci, lub opóźniają rozpoczęcie wspólnego życia i powołanie do życia pierwszego dziecka. Można mieć wątpliwości czy wsparcie ma się skupiać na dzieciach z rodzin wielodzietnych, czy wszystkich które żyją na niskim poziomie. Nie sądzę by tego typu programu chroniły gminy przed depopulacją. To kwestia szeregu innych czynników, nie zawsze zależnych od jednostki samorządowej.

 

     Nie jest moim celem deprecjonowanie KDRów. KDRy mogą być tylko bardzo skromnym narzędziem polityki społecznej w gminach i powiatach. Już obecnie jego ukierunkowanie i uzasadnienia budzą pewne wątpliwości. KDR są nie tylko odpowiedzią polityków szukających poparcia lokalnych społeczności, ale i odpowiedzią na zgłaszane zainteresowanie tego typu wsparciem przez wyborców.

    Doceniam inicjatywę prezydenta, bo stanowi podłoże pod ogólnokrajowego rozwiązanie i ujednolicenie KDRów. Dzięki temu lokalne inicjatywy w ramach KDR mogą wyjść poza lokalne ograniczenia z pożytkiem dla korzystających z programów. Do dyskusji pozostają kwestie: 1) czy rozszerzanie wsparcia o usługi transportu kolejowego czy dostarczanie szeroko rozumianych mediów, ma się odbywać w ramach KDR czy inaczej (i przez wyznaczone instytucje); 2) czy kształtowanie polityki pomocy społecznej i polityki prorodzinnej (i nie tylko tej) ma się odbywać na poziomie centralnym czy lokalnym? Od tego w dużym stopniu zależy rozwój programów wsparcia (w tym i KDR) na poziomie lokalnym. Na KDRy i inne regionalne programy warto też spojrzeć jak na jeden z elementów przenoszenia decyzji i polityki  z poziomu centralnego na lokalny oraz wyrażenia dezaprobaty wobec polityki prorodzinnej państwa. Nie ma wątpliwości, że lokalne społeczności mają prawo kształtować lokalną politykę według własnego uznania i potrzeb.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Finanse osobiste i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.