Czyli jednak? 500+ zniechęca do pracy młode kobiety.

 

Znamy dane BAEL udostępniane w hurtowni danych GUS (Dziedzinowa Baza Wiedzy) za III kw 2017 i najnowsze raporty sprzed kilku dni pokazujące podstawowe trendy w IV kw 2017. Okazuje się, że młode kobiety z przedziału wiekowego 24-34 lata zaczęły wycofywać się z rynku pracy. W grubo mniejszym stopniu taką tendencję widać również w przedziale wiekowym 35-44, skupię się więc na pierwszej z wymienionych grup wiekowych, czyli 24-34 lata.

Z biegiem czasu ujawniają się skutki błędów jakie popełniono przy 500+. Przypomnę, że program nie ma zapewnionego pełnego finansowania, co dobrze było widać w 2016 roku, gdy gospodarka rozwijała się w tempie ok. 3% PKB r/r. Rząd finansował deficyt budżetowy długiem publicznym, który rósł w tempie szybszym niż PKB. Dynamiczne tempo wzrostu gospodarczego z 2017 r, które być może utrzymamy jeszcze w tym roku, przejściowo zneutralizowało problemy z finansowaniem 500+. A co dalej, w kolejnych latach? Mało kogo to niestety interesuje.

Trudno też uznać za sukces 500+ liczbę urodzin z 2017 r. – minimalnie ponad 400 tys. dzieci. Przypomnę, że przez Polskę w ciągu ostatnich ok. 10 lat przetaczała się ‘górka’ demograficzna kobiet w wieku rozrodczym. Praktycznie mamy ją już za sobą. Wynik urodzeń z ubiegłego roku i tak ustępował wynikom z lata 2008-2010, gdy o 500+ nikt nawet nie śnił. Jak widać, liczba urodzeń to funkcja liczby kobiet w wieku rozrodczym i sytuacji makroekonomicznej (np. spadek bezrobocia, wzrost wynagrodzeń itd.).

Nie zamierzam co do zasady deprecjonować zależności między bezpieczeństwem ekonomicznym a skłonnością do powoływania na świat dzieci. Dzieci rodzi się w Polsce za mało i trzeba to zmienić. Tylko, że program 500+ jest bardzo źle skonstruowany i pochłania zbyt wiele środków (to jego główna wada). Wsparcie w ramach 500+ znacznym stopniu trafia do rodzin, które go nie potrzebują lub nie powinny dostać.

Wróćmy jednak do badań BAEL i kobiet z przedziału wiekowego 24-34 lata.

Negatywny wpływ 500+ na młode matki nie był trudny do przewidzenia. Ekonomiści tylko czekali, kiedy dane GUS potwierdzą obawy. Współczynnik aktywności zawodowej w grupie kobiet 24-34 lata po latach poprawy, sięgnął na przełomie 2014/2015 r. 79%. Od tamtego czasu zaczął spadać. W ciągu roku (III kw ’17 do III kw’16) współczynnik spadł o ok. 3 pp. To bardzo dużo, bo niemal 100 tys. kobiet.  75%  z nich zrezygnowało z pracy, a 25% to liczba kobiet, które przestały pracy szukać (współczynnik aktywności zawodowej obejmuje osoby pracujące i bezrobotne, ale poszukujące pracy). Biorąc pod uwagę, iż trend spadkowy zaczął się rok przed uruchomieniem 500+ możemy przyjąć, że część młodych kobiet wycofała się z rynku pracy w ciągu minionych dwóch lat m.in. z powodu poprawy wynagrodzenia współmałżonka, partnera lub innej osoby wchodzącej w skład gospodarstwa domowego. Pewien wpływ na pewno wywarły regulacja dotyczące urlopu macierzyńskiego, a przede wszystkim rodzicielskiego.

Wobec powyższego proponuje przyjąć, że z wymienionych 100 tys. kobiet ok 75% zrezygnowało z powodu 500+, czyli ok. 75 tys. kobiet. Na silny związek 500+ z wycofaniem się z rynku pracy zwracał też uwagę GUS, który bada i tą zależność. Wg  GUS z pracy lub jej poszukiwania zrezygnowały kobiety ze słabszych ekonomicznie gospodarstw domowych.

Analiza materiałów GUS wskazuje, że z pracy rezygnowały częściej kobiety o słabszych kwalifikacjach zawodowych. Odejście z rynku pracy tylko utrudni im w przyszłości powrót. To młode osoby o krótkim stażu zawodowym. Im dłużej będą pozostawały poza rynkiem pracy, tym trudniej im będzie wypracować godziwą emeryturę czy osiągnąć minimalny staż pracy wymagany przy uzyskaniu np. prawa do emerytury minimalnej.

Ktoś może powiedzieć: cóż to jest kilkadziesiąt tysięcy osób? W samej tylko analizowanej grupie wiekowej kobiet to raptem 4%. Tylko, że to kolejna grupa, którą państwo demotywuje do aktywności zawodowej i to grupa w pełni sił intelektualnych i fizycznych do pracy. Kolejne kilkadziesiąt tysięcy osób, które zamiast przyczyniać się do rozwoju gospodarczego i zasilać podatkami i składkami instytucje finansów publicznych (np. budżet centralny, ZUS, NFZ itd.) przechodzą na pozycję beneficjenta szeroko rozumianych świadczeń socjalnych.

Programy wsparcia zawsze w jakimś stopniu demotywują do aktywności zawodowej część ich beneficjentów. Problem z 500+ jest taki, że demotywuje bardziej niż inne formy wsparcia.

Nie jestem przeciwnikiem wparcia socjalnego i bodźcom ekonomicznym zachęcającym do powoływania na świat większej liczby dzieci. Jak wyżej wspomniałem, jednym z ważniejszych czynników sprzyjających powiększaniu rodzin jest poczucie stabilizacji finansowej i minimum bezpieczeństwa ekonomicznego. Na naszym poziomie rozwoju gospodarczego, wsparcie powinno być powiązane z aktywnością zawodową. Do tego szerzej powinniśmy stosować kryterium dochodowe i – być może przede wszystkim – wsparcia powinno się skupiać na przejęciu finansowania usług potrzebnych do funkcjonowania rodziny po urodzeniu dziecka, czyli państwo daje usługę  a nie pieniądze do ręki.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.