Kongres 590. Przemawiał polityk czy prezes NBP?

Prezes NBP wystąpił na Kongresie 590 w Jasionce. Zapoznając się z ocenami i opiniami tam przedstawianymi miałem wrażenie, że wypowiadał się polityk a nie szef NBP. Od prezesa NBP oczekuję większego dystansu w komentowaniu gospodarki i mniejszego ulegania emocjom. Powstaje zresztą pytanie, czy aby upust emocji nie był świadomy przez A.Glapińskiego. 

„…..Dane za trzeci kw. zaprzeczają wszystkim przewidywaniom, także NBP. Jeśli nie jest to cud gospodarczy, jakaś złota era, to, co to jest?…”

Poniżej kilka uwag do wybranych wypowiedzi szefa NBP.

Przede wszystkim oczekuję, aby prezes NBP patrzył na gospodarkę z większej perspektywy. Prezes NBP przyrównał naszą gospodarkę do pendolino. Rozumiem, że to z powodu tempa na jakie nasza gospodarka weszła. Niestety tak to już z tempem PKB jest, że raz jest wyższe, a raz niższe. I tak na zmianę. O ile przeciętny obywatel i przedsiębiorca zazwyczaj cieszy się z dużej dynamiki PKB, to już dla prezesa NBP wysokie tempo PKB powinno być  przedmiotem troski. Chodzi, w dużym uproszczeniu, o to by gospodarka przeszła do okresu spowolnienia gospodarczego bez nadmiernych turbulencji. W tym turbulencji w finansach publicznych.

Prezes NBP przedstawiał naszą gospodarkę tak jakby była wyodrębnionym bytem. Przypomnę więc, że nasza gospodarka jest mocno związana w UE. I to w istotnym stopniu, dzięki poprawie koniunktury gospodarczej w UE, nasza gospodarka osiągnęła tempo PKB rzędu 5% w ostatnich czterech kwartałach.  Doprawdy tak trudno powiedzieć coś pozytywnego o UE i o silnych z nią związkach?. Przepraszam, ale chyba dały o sobie znać dawne polityczne sympatie ze środowiskiem prawicowym  i jego antyunijnymi fobiami. Już mi wystarczy, że politycy PiS ostro dystansują się od UE. Szef NBP nie musi się w ten schemat wpisywać. Z argumentów krytycznych na jakie się zdobył prezes NBP pod adresem UE było o……unijnym  aparacie urzędniczym i nadmiernej liczbie przepisów („…Biurokracja nas trochę hamuje….”) . UE nie jest niekrytykowalna, ale liczyłem na wyższy poziom argumentacji.

Podobnie z inflacją. Z wypowiedzi prezesa NBP można odnieść wrażenie, jakby Polska była wyodrębnionym bytem makroekonomicznym i niska inflacja była (jest) jakimś naszym lokalnym zjawiskiem (brak napięć inflacyjnych w okresie wysokiego tempa PKB). Niestety, nic z tych rzeczy. To zjawisko widoczne w większości krajów UE. Jesteśmy już gospodarką na tyle zrośniętą z UE i zglobalizowaną, że podlegamy zjawiskom makroekonomicznym o charakterze regio- i ponadregionalnym.

Tradycyjnie musiało paść zapewnienie, że NBP obecnie nie jest zainteresowany przyjęciem euro. Bez euro można żyć oczywiście. Nie stanie się żadna tragedia. Skoro jednak otwieramy granice na przepływ ludzi, towarów i usług, to naturalnym krokiem jest przyjęcie wspólnej waluty. To ułatwi gospodarczą integrację. Polska, formalnie, zobowiązała się docelowo przyjąć euro. Temat powinien więc być przez NBP stale monitorowany i podlegać cyklicznym dyskusjom i ocenom.  Szef NBP nie powinien mylić zdania prywatnego z opinią instytucji, którą kieruje.

A.Glapiński wpadał w zachwyt nad stanem finansów publicznych. Tu, tak jak w przypadku PKB, zalecałbym szefowi NBP większy dystans. Polska ma już tak bogatą (w tym i w przykre doświadczenia) historię w tym zakresie, że sugerowałbym raczej skupienie się nad tym co przed nami i  wyciąganie wniosków z historii. Obecna, faktycznie dość dobra, sytuacja finansów publicznych jest przejściowa. Dobra koniunktura spowodowała, że szerokim strumieniem napłynęły podatki i zmalał deficyt FUS. Do tego dwa lata z rzędu NBP dokonywał niezwykle wysokich wpłat do budżetu (po niemal 8 mld zł). Wpływy z tytułu zmniejszenia szarej strefy to tylko mniejsza część sukcesu. To wszystko nie będzie trwało wiecznie. Dobre okresy w gospodarce wykorzystuje się do przygotowania finansów publicznych na gorsze lata. Politycy PiS tego zaniedbali, a mieli i mają wyjątkowo dobre ku temu warunki.

Wątpię też, by cały świat, jak sugeruje prezes NBP, zachwycał się gospodarczym sukcesem Polski. Nie jesteśmy pępkiem świata. Złoty nie jest przewartościowany, w inwestycjach zagranicznych nie ma rekordów, a giełda jest mocno i od dłuższego czasu niedowartościowana. Jak więc jest z tym zachwytem??.

Zabrakło mi szerszej refleksji nad niską stopą inwestycji w gospodarce. Nie chcę na siłę przypisywać winy obecnemu rządowi, bo to byłoby zbyt proste. Problem wymaga pogłębionej analizy ekonomicznej. Tymczasem rząd i prezes NBP zachowują się jakby problemu  nie było.

Każdemu wolno się cieszyć z dobrej (aktualnie) sytuacji makroekonomicznej Polski. Prezes NBP powinien zachowywać chłodny dystans do rzeczywistości i studzić emocje. W tym i swoje.

 

https://wpolityce.pl/polityka/421267-glapinski-polska-nie-powinna-wstepowac-do-strefy-euro

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wszystko. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.