Polityka podatkowa PiS.

Skoro tak chętnie niektóre środowiska mówią o radykalnej zmianie polityki gospodarczej w Polsce po 2015 r., to warto spojrzeć gdzie i w jakim stopniu zmiana ta dokonała się w sferze podatkowej. Eurostat właśnie udostępnił raport o wpływach podatkowych, skupiając się na ich pomiarze w relacji do PKB. Dla tych co chcą samodzielnie popracować z danymi, tradycyjnie polecam skorzystanie z olbrzymiej hurtowni danych udostępnianych przez Eurostat.

Na wstępnie spojrzenie na udział wpływów podatkowych i składek w UE. W UE relacja wpływów podatkowych i składek do PKB w ciągu ostatnich 20 lat wahała się między 39% a 41,5%. Wartości z przedziału 40%-41,5% osiągane są na ogół w okresach silniejszych wzrostów gospodarczych. Warto zaznaczyć, że w ramach UE występuje ogromne zróżnicowanie w skali opodatkowania i w roli podatków. W tym ostatnim przypadku chodzi o udział w strukturze.  

W Polsce, w latach 2012-2015 udział podatków i składek w relacji do PKB był rzędu 33,2% (33,4% w 2015 r.), by do 2018 r. wzrosnąć do 36% i taką wartość utrzymać w 2019 r. Można więc powiedzieć, że PiS podniósł wypływy o ok. 2,5 p.p., w czasach gdy w UE wpływy były stabilne w relacji do PKB (ok. 41%). I tu mała uwaga. Udział wpływów z podatków i składek relatywnie łatwo rośnie w okresach wysokiej koniunktury w Polsce. Ponad dziesięć lat temu wynosił on u nas ok. 35% w relacji do PKB. Możemy więc politykom PiS ewentualnie przypisać 1 p.p. (resztę zrobiła koniunktura), co daje kwotę 20-25 mld dodatkowych wpływów rocznie. Oczywiście warto pamiętać, że tego typu zabawy na wysoko agregowanych kwotach i przyrównaniach do PKB są obciążone pewnym błędem.

Nikt nie kwestionuje pewnej skuteczności PiS w walce z szarą strefą. Porównanie z poprzednim boomem gospodarczym wskazuje jednak, że luki podatkowe najlepiej się zmniejsza właśnie w tych okresach. Jedna z instytucji szacujących lukę już zwróciła uwagę, że w tym roku luka się zwiększy. Trudno żeby było inaczej w okresie gorszej koniunktury. Szacunki skuteczności, którą ewentualnie możny by przypisać PiS z tytułu zmniejszenia luki VAT, zawierają się na ogół między 10 mld – 15 mld zł.  

Cokolwiek byśmy nie sądzili o skuteczności PiS w walce z luką VAT to przypominam, że już tylko program 500 plus i 13-ta emerytura kosztowały budżet w 2019 ok. 50 mld zł. Tak więc PiS nie zapewnił trwałego i stabilnego finansowania dla swojego programu. I właśnie problem z finansowaniem programów socjalnych PiS powinien być szerzej omawiany, a nie tylko przez wąskie grono ekonomistów i pasjonatów grzebania w danych. Pozostała część wspomnianych programów socjalnych pochodzi z ograniczania tempa wzrostu szeregu innych pozycji w finansach państwa oraz ładowana jest w deficyt, czyli finansowana długiem.

Jak wyżej wykazałem, wątpliwe jest by PiS przyczynił się do radykalnego wzrostu trwałych wpływów podatkowych. Porównania z krajami o rozbudowanej polityce socjalnej państwa i jego udziale w gospodarce wskazują, że musi iść za tym poważne podniesienie podatków i składek. Sami tylko Niemcy, do których lubimy się przyrównywać, mają wpływ podatkowe sięgające 41,7% PKB. To prawie o 6 p.p. więcej od nas.

Inną ciekawostką jest polityka podatkowa PiS. Mimo krytyki IIIRP, PiS raczej niewiele zrobił by coś zmienić. Oczywiście warto odnotować takie posunięcia jak podatek bankowy, opłata recyclingowa, danina solidarnościowa, podatek handlowy, podatek cukrowy itd. Niektóre z nich na trwale weszły do naszej palety podatków, inne zaczną działać lub dopiero co weszły w życie. Te, z wymienionych, które już w pełni działają, dają rocznie blisko 10 mld zł, z czego niemal połowa przypada na podatek bankowy. Za, zgodne z przekazem medialnym, uderzenie w ‘bogatych’ (czy raczej ‘bogate’ sektory) uznać można podatek bankowy i  handlowy. Z natury rzeczy jednak, podmioty gospodarcze przynajmniej część podatku przenoszą na klientów. Na tle lat minionych i boomu gospodarczego sprzed 10 lat, PiS o 0,5 p.p. w relacji do PKB dociążył przedsiębiorstwa. Możemy przyjąć, że to wartość niewielka.

Dokonana została jedna istotna zmiana, którą można uznać za bezpośrednie uderzenie w ‘bogate’ osoby. Chodzi o tzw. opłatę solidarnościową, wpływy z której przeznaczone są na Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. W pewnym sensie, można opłatę nazwać trzecim progiem PIT. Opłata pojawiła się nieco przypadkowo w toku politycznego sporu o poprawę wsparcia dla niepełnosprawnych. Politycy PiS kategorycznie opłaty nie chcieli nazwać podatkiem, chcąc utrzymać wizerunek partii, która zmieniła polityczkę społeczną bez nakładania podatków. Zmiana w PIT nastąpiła i z drugiego końca rozkładu wynagrodzeń. Podniesiono kwotę wolną od podatku i ulżono osobom do 26 roku życia. Zmiana kwoty wolnej też w pewnym stopniu była dziełem przypadku. PiS formalnie obiecywał podniesienie kwoty wolnych w wyborach w 2015, po czym jakby zapomniał o tym. Dopiero wyrok TK (w reakcji na skargę złożoną przez RPO) zmusił do przynajmniej śladowego działania.

Polski system podatkowy nie przeszedł pod kilkuletnimi rządami PiS istotnej zmiany w rozumieniu wysokości i struktury wpływów. Wzrost wpływów podatkowych po czterech latach rządów o 1 p.p. trudno uznać za sukces (porównanie w poprzednim boomem gospodarczym). W podatkach i opłatach oprócz podatku dochodowego, poziom wpływów w zasadzie pozostał bez mian. Nadal poziom wpływów z podatku dochodowego od przedsiębiorstw jest nieco niższy niż w UE. Mocno odstajemy od średniej w UE (a szczególnie od krajów z rozbudowaną polityką społeczną) pod względem udziału podatku dochodowego od osób fizycznych (itp.) w strukturze wpływów podatkowych. W UE średnio to ponad 9,5% w relacji do PKB. W Polsce podatek dochodowy płacony przez gospodarstwa domowe stanowi 5,3% PKB. PiS kategorycznie nie chciał dotykać tej sfery, czyli nie chciał podnosić stawki podatku czy liczby progów by nie narazić się potencjalnym wyborcom.

Polityka podatkowa PiS robi wrażenie dość przypadkowej. PiS skupił się na łataniu dziur w ustawodawstwie i dociąganiu mniejszych lub większych kwot z różnych źródeł i na różne cele. Oczywiście taka polityka, w sumie, też jest jakąś polityką. By uniknąć wzrostu PIT czy innych podatków, PiS korzystał z urodzaju wpłat jak np. za koncesje z obszaru telekomunikacji czy wpłat z zysku NBP. PiS wciąż ma w rezerwie kilkanaście mld zł w tytułu przekształcenia OFE. Opłata za OFE w zasadzie jest opodatkowaniem osób fizycznych, chociaż sprytnie ukryta pod postacią opłaty.

Na zakończenie chyba największa ciekawostka dotycząca polityki podatkowej PiS. Tak naprawdę nakładane podatki, opłaty czy prowizje pośrednio (np. podatek bankowy, opłata recyclingowa) są najbardziej dotkliwe dla przeważającej większości przeciętnych obywateli niezależnie od ich dochodów. Można więc powiedzieć, że w dużym stopniu Polacy sami sobie opłacają 500 plus. Nie dokonał się tu transfer od ‘bogatych’ do ‘biednych’, a jeśli już to w niewielkim stopniu. Tam gdzie PiS starał się zmniejszyć tempo wydatków (np. edukacja), by pozyskać środki na programy socjalne, też robił to kosztem obywateli. Cześć programu opłacana długiem będzie spłacana w niedalekiej przyszłości, bez rozróżnienia na ‘bogatych’ czy ‘biednych’ obywateli.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opinie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Polityka podatkowa PiS.

  1. Accepted73 pisze:

    Witam

    Według danych za 2019 rok, wiemy, że luka w VAT wyniosła 21 mld zł. Czyli generalnie luka wzrosła. Nie mamy danych za CIT w 2018 roku to było też ok 21 mld zł. Czyli generalnie lukę w podatkach mamy wielkości ok 40 mld zł.
    https://twitter.com/DudSlaw/status/1321006342522478592

    Całkowite wydatki na rodzinę wg noweli budżetowej to 52 mld zł, jeśli dobrze pamiętam.
    Pozdr.

  2. marekzelinski pisze:

    Teoretycznie dobrze byłoby lukę dla VAT i CIT zlikwidować i mamy – tzn. rząd ma – pieniądze na wydatki na rodzinę. No oczywiście to niemożliwe. Luka VAT w ujęcie procentowym była 2018 i 2019 na poziomie średniej unijnej (bodaj rzędu 10%). Nie utrzymamy tego. CASE zwracał uwagę, że w tym roku luka będzie najprawdopodobniej o kilka p.p. więcej niż w 2019 , czyli coś rzędu 15% (tzn. wartość luki VAT). Nie brano chyba pod uwagę (trudno się dziwić), że w zasadzie wchodzimy w drugi lockdown.
    Byłoby dobrze, gdyby politycy i tzw. liderzy opinii, zwracali ludziom uwagę, że luki podatkowe to nie tylko duże (międzynarodowe) firmy, karuzele podatkowe itp. Część luk w obydwu podatkach , to rezultat tolerowania szarej strefy przez społeczeństwo. Ponadto w niektórych definicjach luk podatkowych bierze się pod uwagę (dodaje do luki) ulgi i przywileje podatkowe itd.
    Jeżeli w tym i przyszłym roku udałoby się na utrzymać lukę VAT na poziomie nie przekraczającym 15% , skłonny byłbym to uznać za sukces.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.