W ostatnich dniach prezeska ZUS udzieliła wywiadu Super Expressowi. Gertruda Uścińska przemyciła po raz nie wiem już który kilka istotnych treści. Piszę ‘przemyciła’, ponieważ są to oceny, ostrzeżenia i zalecenia sprzeczne z działaniami podjętymi w ostatnich latach przez rządzącą koalicję prawicową. Samych działań rządu prezeska ZUS nie krytykuje i stara się nie szukać związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy działaniami rządu, stanem obecnym i sugestiami wplatanymi przez nią w wywiadach.
Największym problemem jest stan wiedzy Polaków. A dokładniej, niesamowity upór by trwać w błogiej niewiedzy. By nie wiedzieć czym jest składka emerytalna, na jakich zasadach działa system emerytalny i skąd biorą się (lub mają się brać) pieniądze na wypłacanie nam emerytur. Część polityków skrzętnie to wykorzystuje. Tak też uczynili kilka lat temu politycy prawicowi.
Warto, by obywatele uświadomili sobie kilka istotnych faktów, przy objaśnianiu który pozwolę sobie na pewne uproszczenia. M.in. dlatego, że wyjaśnienia wymagałaby operowania wariantami (mężczyzna, kobieta, staż pracy itd.), co utrudniłoby odbiór tekstu.
Odprowadzamy składkę emerytalną. Składka jest obligatoryjna, ponieważ gdybyśmy pozostawili decyzje obywatelom, to mało kto składkę by odprowadzał lub w grubo mniejszej wysokości. Wbrew pozorom, przymusowa składka wcale nie jest taka duża. Oczywiście ocena zależy od przyjętego punktu odniesienia. Składka stanowi blisko 1/5 naszego wynagrodzenia. Niby dużo. Z drugiej strony, po 35-40 latach pracy i przejściu na emeryturę, będziemy jeszcze żyć średnio kilkanaście lat. Prosta kalkulacja wskazuje, że zbierając ułamek z naszego wynagrodzenia przez lata aktywności zawodowej, nie sposób i tak uzbierać fortuny na ostatnie dekady życia. Być może powinno się tego nauczać na matematyce, by ludzie zrozumieli.
Zaletą systemu emerytalnego jest to, że ma on formułę ubezpieczenia społecznego. Wyliczony emerytura opiera się na przeciętnej długości życia. Jeżeli ktoś dożyje setki, to może mówić o wygranej na loterii, ponieważ ZUS nie odbierze mu emerytury nawet po przekroczeniu średniej życia dla całego społeczeństwa.
Argument, jaki często słychać, że sam uzbierałbym sobie więcej, jest nietrafiony. Proponuje spojrzeć na stopę waloryzacji (publikuje m.in. ZUS). A już szczególnie na, zawyżoną przez polityków koalicji PO-PSL, stopę waloryzacji środków pochodzących z części ‘obligacyjnej’ OFE (chodzi o zmianę z 2014 r.). Lokaty bankowe i obligacje skarbowe nie dają takiej stopy zwrotu. Można, jeśli ktoś ma szczęście, taką lub większą stopę zwrotu uzyskać na rynku kapitałowym, ale to raczej rzadkość, no i tego typu inwestycje obarczone są ryzykiem (w tym ryzykiem odnotowania straty).
System kapitałowy czy emerytura wg algorytmu sprzed reformy emerytalnej? Jednym z nietrafionych argumentów jest porównywanie obecnego systemu wyliczania emerytury (tzw. kapitałowy) z zasadą obowiązującą przed reformą emerytalną. Teoretycznie moglibyśmy z tamtej zasady wyliczenia emerytury nie rezygnować. Problemem jest jednak nie kapitałowy sposób naliczania emerytury, a demografia. Gdybyśmy tamten system wyliczania emerytury utrzymali to zapewniam, że ulegałby on modyfikacji. Stopa zastąpienia (czyli relacja emerytury do ostatniego wynagrodzenia) nie jest pochodną algorytmu wyliczającego, a wydłużających się lat życia. Po drugie, metoda kapitałowa jest po prostu uczciwsza i nie przeszkadza państwu prowadzić polityki socjalnej w obszarze emerytur m.in. w postaci uzupełniania emerytur minimalnych do ustalonego poziomu.
Kolejnym mitem jest potencjalny upadek ZUS (czy raczej systemu emerytalnego). Zapewniam, że jeżeli ZUS upadnie (cokolwiek to znaczy), to dookoła też będą już ekonomiczne zgliszcza. Proponuję prześledzić kryzysy ekonomiczne w poszczególnych państwach.
Pracowałem tyle lat, więc porządna emerytura mi się należy. Można to często usłyszeć. Emerytura jest pochodną składek przez nas wpłaconych w okresie aktywności zawodowej. Jeżeli każdy chciałby więcej niż wpłacił to by oznaczało, że wzajemnie się dotujemy. To już obecnie ma miejsce. Co roku FUS odnotowuje deficyt na kilkadziesiąt mld złotych, który wszyscy solidarnie pokrywamy z budżetu.
Tyle w telegraficznym skrócie.
Wydłużenie wieku przejścia na emeryturę do 65/67 nie wzięło się z sufitu. Polacy się jednak obrazili i wybrali ludzi, którzy im wiek emerytalny obniżyli. Proszę bardzo. Jednak nieprzypadkowo rządząca koalicja zaproponowała PPK, które większość objętych programem niestety odrzuca. Nie chcemy dłużej pracować, nie chcemy więcej odkładać na starość, to co w końcu chcemy?