Kilka dni temu na stronie Obserwatora Finansowego (obserwatorfinansowy.pl) swoją publikację zamieścił prof. Leon Podkaminer, pełniący m.in. funkcję doradcy prezesa NBP. Generalnie i przy okazji gorąco polecam śledzenie zamieszczanych na wspomnianej stronie artykułów, ponieważ mają wysoki walor edukacyjny przy jednoczesnym zachowaniu pewnej rozpiętości opinii i nie ograniczają się jedynie do polityki pieniężnej czy stricte makroekonomii. Właścicielem serwisu jest NBP.
Lektura tekstu nie pozostawia wątpliwości, że L.Podkaminer zdaje się bronić NBP, jej prezesa oraz RPP. Być może broni też i siebie, bo sposób odniesienia się do sporu od kiedy i o ile RPP miała podnosić stopy sugeruje, że A.Glapiński mógł się wspierać opiniami prof. Podkaminera. Być może też, mamy do czynienia z przejawem lojalności doradcy prezesa NBP wobec tego ostatniego.
Opinie prof. Podkaminera nie są wierną kopią przekazu RPP i prezesa NBP, ale to co prof. chce przekazać, styl w jakim to robi i to do czego odnosić się nie chce (i pomija), czyni jego argumentację niezwykle podobną do przekazu medialnego szefa NBP.
L.Podkaminer:
„Podnoszenie stóp procentowych banku centralnego, postulowane przez „opinię publiczną” „.
„Podwyższanie stóp procentowych nie rozwiąże problemu obecnej inflacji’.
„Obwinianie RPP (i niskich stop procentowych) za wysoką inflację jest niesłuszne.”
Dokładnie taką samą manipulację stosuje szef NBP. L.Podkaminer stara się umniejszyć argumentom krytyków, określając ich mianem „opinii publicznej”. Celem tego, jak rozumiem, jest sugerowanie czytelnikowi, że krytyka nie pochodzi ze środowiska ekonomistów, a nieznającej się na meandrach polityki pieniężnej gawiedzi. Otóż nie. Krytyka NBP i RPP została wyartykułowana przez ekonomistów zawodowych (mam na myśli m.in. expertów makroekonomicznych), komentatorów ekonomicznych i inne osoby obserwujące polską gospodarkę i działania NBP. Wbrew sugestiom nie była i nie jest to prymitywna krytyka. Krytycy są w pełni świadomi, że inflacja w takiej skali była nie do przewidzenia. Nie budzi wątpliwości, że inflacja ma charakter w znacznym stopniu podażowy i jest pochodną polityki makroekonomicznej nakierowanej na wychodzenia z covidowego dołka. Krytykę budzą niezwykle lekceważące (i całkiem niedawne) wypowiedzi prezesa NBP dot. inflacji i zachwyt nad polityką makroekonomiczną rządu. Sprzyjanie osłabieniu złotego tylko poszerza paletę zarzutów. Można było odnieść wrażenie, że prezes Glapiński nie tyle starał się oceniać ryzyko wzrostu inflacji, co po prostu niską inflację obstawiał. Tylko, że polityka pieniężna to nie hazard.
L.Podkaminer nie odnosi się do szeregu niepoważnych wypowiedzi prezesa NBP, uporczywe wychwalanie polityki rządu oraz lekceważących zagrożenia wypowiedzi szefa NBP. Wypowiedzi te podkopywały autorytet NBP i niejednokrotnie tą instytucję ośmieszały i czynią to dalej.
L.Podkaminer:
„Uważam, że radykalne podwyższenie stóp byłoby w warunkach obecnych nieskuteczne, jeśli idzie o ograniczanie inflacji – a przy tym potencjalnie bardzo szkodliwe dla gospodarki realnej”.
Nikt nie oczekuje i nie oczekiwał ścigania się z inflacją, tzn. dociągania stóp do poziomu inflacji. Jest wśród makroekonomistów niemal powszechna świadomość wyjątkowości sytuacji. Zarzut środowiska dotyczy braku reakcji (działań i medialnych wypowiedzi) niemal do ostatniej chwili. Chodzi tylko o podniesienie stóp w najbliższym czasie być może do 2%-3%, by zademonstrować rynkowi, że NBP nie zamierza być pasywny. Że NBP nie jest obojętny na narastającą inflację i osłabienie złotego.
Zaskakuje mnie, ze L.Podkaminer nie zauważył, że nawet inflacja podażowa oraz będąca konsekwencją polityki makroekonomicznej rządu wymaga reakcji. To umknęło i obawiam się , że nieprzypadkowo.
Na plus profesorowi należy zaliczyć zasugerowanie, że na poziomie diagnozy potwierdził, iż „blisko 4 punkty procentowe zawdzięczamy decyzjom administracyjnym”. Czyli rządowi i jego działaniom, chociaż prof. Podkaminer nie chciał tego napisać wprost. Niestety jedynie wnikliwy czytelnik zauważy, że to odniesienie do działań rządu, ale w bardzo zaowalowany sposób. W tekście profesora bardzo brakuje mi jednoznacznego i odważnego nazwania rzeczy po imieniu. Takich smaczków tekst profesora Podkaminera zawiera więcej. Daje się dostrzec, że i L.Podkaminer stara się nie uderzać w rząd i wyjątkowo sprzyjającą mu politykę NBP. Szkoda. Liczyłem na więcej odwagi.
Zrzucanie części winy za wysoką inflację na ceny energii jest nieco rozczarowujące. Małym pocieszeniem jest to, że prof. nie używa argumentacji na poziomie prezesa Glapińskiego. Wystarczy spojrzeć na wykresy cen surowców energetycznych w poprzednich latach (dekadach) i być świadomym jak funkcjonują certyfikaty co2. Moim zdaniem nie mieliśmy i nie mamy prawa być zaskoczeni rozwojem sytuacji na tym rynku. Prezes NBP był i jest. Prof. zdaje się być również zaskoczony.
Tak zwyczajnie po ludzku, uświadamiając sobie mechanizmy działania ludzi, słabą jakością linii obrony (z elementami manipulacji) przyjętej przez profesora nie jestem wielce zaskoczony. Z drugiej jednak strony niepokoi mnie, że RPP i zespół doradczo-decyzyjny NBP tak silnie zdominowany jest przez ludzi z dość ukierunkowanymi poglądami, którzy zapomnieli, że RPP i NBP mają być apolityczne i skupione na określonych w aktach prawnych celach działania.
…dziś 22.01.2223 słuchałem audycji “Świat się śmieje”
prowadzonej przez red. Sroczyńskiego,
Pań prof. Podkaminer stwierdził, że na rynku (dostawców energii: paliwa stałe, płynne i gazowe, energia elektryczna) brak jest konkurencji (co jest faktem).
W dalszej części powiedział, że nie dostrzega błędu w monopolizacji tego segmentu gospodarki.
Skąd zatem ma się wziąć konkurencja na tym rynku? Jak przeciwdziałać nieuzasadnionym wrostom cen energii
W tej sytuacji pozostaje ręczne sterowanie cenami – efektem będzie zapaść całego sektora i drastyczny spadek podaży.
Państwo trwoni pieniądze z unijnych programów i fundusz celowych nieinwestując w niezbędną infrastrukturę energetyczną bo działa koniunkturalnie mając tylko na uwadze majaczące w tle wybory. Chora polityka i głupie interwencje na rynku i wyrzucanie społecznych pieniędzy w błoto na różne fikcyjne fundacje, których jedynym zadaniem jest gloryfikacja działań państwa i opluwanie inaczej myślących.
Może to Pan prof. zechce skomentować, bo jako doradca rządu ponosi Pań również za to odpowiedzialność.