Zażenowany jestem zachowaniem polityków i sporej części komentatorów po ogłoszeniu przez ministra finansów, że trzeba nowelizować budżet. Jest dla mnie skandalem , że liderzy czołowych partii opozycyjnych mają odwagę wprost do kamery i radiowych mikrofonów powiedzieć, że są zaskoczeni sytuacją budżetu i że trzeba powołać komisję śledczą w sprawie finansów publicznych dla wyjaśnienia przyczyn i winnych większego niż planowanego deficytu budżetowego.
Ni mniej ni więcej, ludzie ci przyznają, że nie mają zupełnej orientacji o stanie finansów publicznych i nie czują potrzeby zmiany tego stanu. A nie są to ludzie tzw. zwykli. To politycy największych opozycyjnych partii. Jeden z nich, biorąc pod uwagę rosnące sondaże jego ugrupowanie, może być za kilka lat premierem. Mogę mieć tyko nadzieję, że do tego czasu ktoś zadba o podniesienie jego wiedzy, żeby wiedział czym zarządza i nie odgrywał sceny w stylu: jestem zaskoczony stanem finansów, wiec nie mogę realizować moich wyborczych obietnic. Pieniądze na to (na edukację polityków) są, bo partie dostają kilka-, kilkanaście milionów rocznie na funkcjonowanie.
Jakie warunki trzeba spełnić by poznać stan finansów publicznych?
a. wpierw trzeba chcieć
b. posiadać komputer lub mieć dostęp do komputera z internetem
c. trochę wolnego czasu (maks. 1 godzina!)
Dane o sytuacji budżetu, finansów publicznych i zadłużeniu są publicznie i niezwykle łatwo dostępne. Udostępnia je zarówno GUS jak i ministerstwo finansów. Można poznać dane historyczne, bieżące i prognozy. Co sobie kto życzy. Mało tego. Podawane są dane o finansach publicznych również według metodologii MFW i UE. Na bieżąco (miesięcznie) publikowane są dane o realizacji budżetu. Dosłownie w ciągu godziny można zebrać dane o budżecie, finansach publicznych i zadłużeniu publicznym. Mało tego. Każdego roku, ministerstwo finansów podaje prognozy miesięcznych wpływów i wydatków budżetowych. Można więc na bieżąco obserwować ewentualne rozmijanie się planów budżetowych z faktyczną ich realizacją.
Dla nieufnych lub leniwych pozostaje wyszukiwarka internetowa. Wrzucamy, dajmy na to, hasła „deficyt budżetowy”, „stan finansów publicznych” itd. I wyskakuje morze informacji. Od publicystycznych, po profesjonalne komentarze ekonomiczne. Oczywiście pozostaje też prasa. Czy mam rozumieć, ze politycy są od tego odcięci?
Najbardziej rozbawił mnie wniosek o powołanie komisji śledczej. Jeżeli ta komisja coś ujawni, to totalną niekompetencję części polityków i zwykłe manipulowanie faktami (czytaj: ogłupianie elektoratu).
Czy faktycznie czołowi polscy opozycyjni politycy nie znają danych o finansach publicznych i generalnie danych makroekonomicznych? Niestety znają …… a przynajmniej wiedzą gdzie je znaleźć. Przykład? Gdy tylko GUS opublikuje raport o sferach ubóstwa w Polsce, to przez kilka kolejnych dni politycy opozycyjni cytują go z pamięci.
Cały ten teatr, który teraz w mediach odgrywają, był odwlekany w czasie, aż do chwili upewnienia się że budżet będzie musiał być nowelizowany. Ale propozycja powołania komisji sejmowej to już polityczny cynizm bazujący na ludzkiej niewiedzy.
Od lat mamy problem nie z takim czy innym rządem czy ministrem finansów, a ze stroną wydatkową budżetu i generalnie finansów publicznych. W przypadku budżetu siedemdziesiąt kilka procent wydatków jest indeksowana na różne sposoby (np. o inflację, wynagrodzenia itp.) lub oparta o relacje do PKB. W efekcie w okresach słabego wzrostu lub kryzysu, natychmiast zaczyna narastać deficyt budżetowy i finansów publicznych. Niestety większość polityków i obywateli nie ma ochoty słyszeć, a już na pewno nie zmieniać, strony wydatkowej budżetu. Gorzej. Wszyscy mają stale pomysły na zwiększenie wydatków.Jak najbardziej powinniśmy być świadkami dyskusji lub nawet sporów, ale nie o deficyt tylko o sposoby uelastycznienia wydatków publicznych, by reagowały stosownie do tempa wzrostu gospodarczego. Wbrew pozorom jest to temat na ciekawą merytoryczną dyskusję o gospodarce, wolnym rynku, dzieleniu dochodu narodowego itd. Itd. Mogą się tu wykazać socjaliści, wolnorynkowcy i ci z poglądami „pomiędzy”.
Tak więc, po wiedzę panowie politycy, po wiedzę, do internetu.