Najnowsze dane o PKB oraz składnikach wytwarzania i popytu w sumie należy ocenić jako korzystne. Tempo PKB w I kw tego roku wyniosło 4,4%. I nie można tu już mówić o efekcie bazy. Od IV kw 2009 nasza gospodarka rozwija się dość równo i w I kw 2010 rozwijała się już w tempie 3,0%. Struktura czynników napędzających gospodarkę jest poprawna, ale nie tak idealna jak by się chciało. Nadal za korzystną koniunkturę i – przede wszystkim – jej stabilizację, odpowiada popyt wewnętrzny. Spożycie indywidualne odpowiada za 64% przyrostu PKB. Informacja ta wydaje się pozornie mało istotna jeżeli się pamięta, że w ostatnich trzech latach udział spożycia indywidualnego stanowi niemal 61% PKB. Ale tylko pozornie. Wskazana różnica pomiędzy przeciętnym udziałem a przyrostem (w rozumieniu struktury) to jakby nie było ponad 10 mld zł. Oprócz tego dane są dla ekonomistów potwierdzeniem, że popyt gospodarstw domowych jest i przynajmniej w najbliższym czasie pozostanie, stabilny. To niezwykle ważna informacja, ponieważ zwiększa prawdopodobieństwo realizacji prognoz makroekonomicznych i zachęca do przystępowania do inwestycji. Można by w pewnym sensie powiedzieć, że obywatele się nie boją i ich „trwanie w wierze” istotnie się przyczyni do poprawy nastrojów w gospodarce.
Generalnie jako zadowalający należy ocenić wzrost nakładów brutto na środki trwałe. Wzrost o 12,9% w I kw tego roku w porównaniu z I kw roku ubiegłego budzi szacunek. Niestety to nie efekt inwestycji. W ponad połowie do tak dobrego rezultatu przyczynił się przyrost rzeczowych środków trwałych. W uproszczeniu – zapasów. W dłuższych okresach wpływ tej pozycji na przyrost PKB jest marginalny. W krótszych zaś wykazuje spore skoki. Tym razem na korzyść. Od III kw ubiegłego roku przyrost środków trwałych przyczynia się w ponad 20% do wzrostu PKB. Wprawdzie wiem, że interpretacja tej pozycji potrafi budzić znaczne spory wśród ekonomistów, ja jednak jestem po stronie zadowolonych i tych co nie kapryszą. Wygląda na to, że przedsiębiorstwa dość chętnie odtwarzają zapasy w przekonaniu trwałości przyzwoitego jak na Polskę tempa wzrostu PKB.
Same nakłady inwestycyjne wzrosły w ciągu roku o 6%. Wynik cieszyłby bardziej gdyby nie fakt iż odnosimy go do słabego rezultatu z I kw 2010 r. Jak więc widać, gospodarka wciąż zwleka z inwestycjami i długo przyjdzie nam czekać na udział inwestycji o wartości ponad 30% w przyroscie PKB.
Saldo eksportu i importu już w ubiegłym roku przestało przyczyniać się do wzrostu PKB. Ta informacja nie powinna jednak zaskakiwać, ponieważ była zapowiadana (w tym i przeze mnie) już kilka kwartałów temu.
Z perspektywy wytwarzania PKB, pierwsze miejsce należy do branż przemysłowych. Udział przemysłu w wytwarzaniu PKB to średnio prawie 22% w ostatnich kilku latach. Tymczasem, w ostatnich kwartałach przemysł przyczynił się aż w 40% do wzrostu PKB.
Obraz gospodarki jaki wyłania się z danych publikowanych przy okazji podawania PKB za I kw 2011 r., powinien ciszyć. Pewnie mało jest fajerwerków, ale za to widać trwałość i solidne podstawy wzrostu. Korzystnego obrazu nie jest w stanie zepsuć rezultat inwestycji. To wciąż nie to na co czekamy. Wierzę jednak że najnowsze dane o PKB będą zachętą do przystąpienia do inwestowania.