Kiedy Leszek Balcerowicz kończył urzędowanie w NBP, zapowiadał powstanie organizacji która propagowałaby myśl społeczną i ekonomiczną. Znane poglądy L.Balcerowicza zapowiadały, że z całą pewnością nie będzie to organizacja lewicowa, czy propagująca ingerencję w życie obywateli. Przyznam, że wtedy mało w to wierzyłem ponieważ media skupiały się raczej na domysłach gdzie będzie L.Balcerowicz pracował, tzn. jakaż to renomowana instytucja finansowa go zatrudni. Fundacja zeszła mediach na plan dalszy i chyba nie traktowano poważnie pomysłu jej założenia. Tymczasem zapowiedź została zrealizowana. Formalnie idea przybrała postać fundacji i wg Krajowego Rejestru Sądowego, 30 marca została wpisana do rejestru stowarzyszeń pod nazwą Forum Obywatelskiego Rozwoju. By przybliżyć cel istnienia fundacji, pozwolę sobie skopiować „cele FOR” w jej strony internetowej (www.for.org.pl):
Zasadniczym celem FOR jest zwiększenie obywatelskiego zaangażowania w polskim społeczeństwie na rzecz propozycji, które sprzyjają szybkiemu i stabilnemu rozwojowi kraju.
Stały punkt odniesienia dla naszej działalności stanowi wizja takiego ustroju, który tworzy warunki sprzyjające prorozwojowym, produktywnym działaniom ludzi, w szczególności:
· pracy, przedsiębiorczości i innowacyjności
· oszczędzaniu i inwestowaniu
· zdobywaniu wiedzy
Podstawowymi kierunkami działań FOR są: mobilizowanie do obywatelskiej aktywności oraz działalność informacyjno-edukacyjna.
Obecnie na stronie FOR dominuje tematyka ekonomiczna, co mnie akurat najbardziej interesuje i o czym chciałem napisać. Dotychczasowy dorobek pisarski FOR to artykuły prasowe i dwa poważniejsze opracowania (Raporty). Do tego dochodzą treści i polemiki dostępne tylko na stronie internetowej, co można traktować jako uzupełnienie publikacji. Daty publikacji wskazuje, że działalność publicystyczna twórców FOR (pod jej imieniem) zaczęła się na przełomie sierpnia i września. Jednym z głośniejszych, jest „Raport o konsekwencjach zablokowania prywatyzacji” przesłany do Ministerstwa Skarbu, gdzie określono go mianem „ideologiczny”.
W swoim tekście skupię się na opinii do „Raportu o stanie polskiej gospodarki”. Sadzę, że prezentują on dość dobrze poglądy ekonomiczne twórców FOR jak i osób z FOR współpracujących. Nie ukrywam, że daleko mi do takiego patrzenia na gospodarkę jaki widać w raporcie, ale nie będę tez ukrywał że pozytywnie oceniam fakt powstania FOR. Nic tak ludziom nie służy jak prezentacja i wymiana własnych poglądów, cieszę się więc że L.Balcerowicz wprowadził w czyn swoje zapowiedzi, nawet jeżeli pod niemałą częścią treści, diagnoz i poglądów prezentowanych na stronie FOR raczej bym się nie podpisał. Sobie i FOR mogę tylko życzyć, by działalność ekonomiczna była rozwijana.
„Raport o stanie polskiej gospodarki” jest, szczególnie początkowo, pisany w formie dość luźnej i okraszany zabawnymi – w opinii autorów – porównaniami (np. porównanie z hydrauliką na trzeciej stronie). Na wstępie autorzy słusznie zwracali uwagę na niedorzeczne przypisywanie sobie przez PiS sukcesów gospodarczych. Jednak w tłumaczeniu przyczyn sukcesów gospodarczych w swych krytycznym spojrzeniu posunęli się za daleko. W krótkiej diagnozie obecnego sukcesu gospodarczego, autorzy wyraźnie unikają zarysowania całego spektrum zjawisk makroekonomicznych. Z lektury I części (wprowadzenie) w zasadzie wynika, że obecny wzrost gospodarczy to pomieszanie przypadku i czynników zewnętrznych oraz kiepskiej złej polityki pieniężnej RPP. Wg autorów rozwijaliśmy się m.in. dzięki eksportowi. Przedstawiono to jednak jako skutek popytu zagranicznego, a pominięto ogromny wysiłek jaki podjęli przedsiębiorcy i minione rządy, by przygotować kraj do wejścia do UE. Kolejny czynnik sprzyjający koniunkturze, to fundusze unijne. Wg autorów sprzyjają koniunkturze głównie w krótkim terminie, co wydaje się zaskakującym wnioskiem. Faktycznie słabe „osiągnięcia” prywatyzacyjne, mają rzekomo zniechęcić kapitał zagraniczny do inwestowania w kraju. Sporo miejsca we poświęcono RPP i polityce pieniężnej. To tani pieniądz i wzrost jego podaży zasilający krajowy popyt wraz z inwestycjami zagranicznymi, przyczyniły się do wzrostu gospodarczego. Obecną politykę RPP, autorzy oceniają krytycznie, tzn. zbyt słabo i zbyt późno zaczęto podnosić stopy procentowe. Tu akurat z opinią autorów się zgadzam. W efekcie czeka nas skok inflacji w perspektywie kilkunastu miesięcy. Zgadzam się również w kwestii sektora publicznego. Biorąc pod uwagę tempo jego wzrostu i PKB, działania minionego rządu trochę mnie również rozczarowują, bo najważniejsze decyzje pod stronie wydatków zbyt łatwo kreują popyt przy niewielkim wysiłkach, by poprawić efektywność dotychczasowych wydatków. Istnieje więc faktycznie ryzyko, że popełnimy błąd polegający na wzroście udziału finansów publicznych w PKB, przy braku poprawy ich efektywności, tuż przed spowolnieniem koniunktury. Zaznaczam, ze jest to tylko ryzyko i scenariusz ten nie musi się zrealizować. Powtórzę, to co już pisałem wcześniej na swojej stronie, że wielu ekonomistów (w tym środowisko FOR) nie zauważa lub nie chce, że z racji poprawy koniunktury, niskiemu prawdopodobieństwu niskiego tempa PKB i częściowo trwałemu zwiększeniu bazy podatkowej, iż porównywanie obecnego okresu do pierwszych lat dekady nie ma sensu. Tak więc proponowałbym zrewidować nieco pogląd na finanse publiczne i porównywalność z początkiem obecnej dekady. Na ósmej stronie autorzy robią to czego najbardziej nie lubię i co podważa wiarygodność raportu. Jest szczególna cechą liberalizujących ekonomistów, przywoływanie przykładu małych państw Bałtyckich. Obecna sytuacja ekonomiczna tych państw mówi sama za siebie (utrata równowagi gospodarczej).
Raport w dalszych, bardziej szczegółowych, częściach jest pisany w podobnym tonie. Na przestrzeni lat zauważyłem pewną tendencję wśród liberalnych ekonomistów. Jeżeli miał miejsce wzrost gospodarczy, niezgodny z wyznawanymi przez nich prawidłowościami i zaleceniami, to jest albo przypadkowy albo wywołany przez czynniki zewnętrzne i niespójną politykę budżetową i pieniężną. Tak autorzy tłumaczą bodaj większość zmian gospodarczych i obecną koniunkturę. Szczerze mówiąc, to w trakcie lektury raziła mnie spora stronniczość w diagnozie sytuacji gospodarczej i spory pesymizm co do przyszłości.
Trudno nie zgodzić się z autorami Raportu, którzy proponują podjąć działania mające na celu obniżenie wydatków publicznych. Z tym, że propozycja autorów (w podobnym tonie była niedawna publikacja w G.Wyborczej) wskazuje obniżenie wydatków z poziomu 45% do 30%, 35%. Trudna tam znaleźć dokładne wskazówki, co miałoby podlegać aż takiej redukcji. Oznacza to redukcję przepływów publicznych aż o ok. ¼ (ponad 100 mld pln). Mógłbym wskazać parę przykładów, ale na pewno nie na kwotę 100 mld pln. Zresztą po co ja się tłumaczę, skoro autorzy też się nie kłopoczą. Przyznam, ze tego typu propozycje, to coś z pogranicza ekonomii i wizjonerstwa pod pozorami profesjonalizmu. Zauważyłem, że ekonomiczni wizjonerzy po prostu mniej przejmują się faktami i liczbami. Przy obecnym dystansie ekonomicznym Polski do krajów rozwiniętych, zaniedbaniu szeregu sfer życia publicznego i grup zawodowych, zejście do wydatków publicznych do 30%-35% musiałoby być wsparte konkretnymi rozwiązaniami, by zachęcić do nich opinię publiczną. Propozycja konstytucyjnego uregulowania tempa wzrostu wydatków (artykuł z G.Wyborczej jednego z autorów Raportu) do tempa niewiele ponad wskaźniki cenowe, jest mało realna. Niemniej ostatnie dwa lata są na pewno przykładem, że warto przemyśleć górne ograniczenie, bo ostatnio wydatki rosły wyraźnie szybciej niż PKB. Tak więc w przypadku redukcji wydatków nie tyle o dynamikę tu chodzi, ale „redefinicję państwa” jak wspominają autorzy, czyli wyprowadzenie części przepływów finansowych poza finanse publiczne. Szkoda tylko, że kwestia redefinicji skończyła się praktycznie tylko na haśle. Wygląda to ta jakby i autorom zabrakło odwagi w formułowaniu dalszych wniosków (bo mam nadzieję, że nie pomysłów). Mam nadzieję, że nie są to pomysły które można odnaleźć na stronie internetowej FOR, jak chociażby ankieta o prywatyzację służby zdrowia. Na pytanie czy sprywatyzować służbę zdrowia, ok. 85% uczestników ankiety, odpowiedziało „tak”. Ale czy oni wiedzą o czym decydują, czy tylko dają „świadectwo wiary”. Proponowałbym porównanie składki zdrowotnej płaconej przez każdego z nas z ofertą prywatnych placówek służby zdrowia, których pakiety maja cechy ubezpieczeń.
Podsumowując, ekonomiczne poglądy osób publikujących pod patronatem FOR, można w krajowych warunkach określić jako bardzo liberalne, gdzie praca nad faktami i pokorna zaduma nad meandrami makroekonomii trochę zbyt łatwo jest zastępowana wiarą w święte prawidła liberalnej ekonomii i wiary we własną rację. Dla mnie, zwolennika wolnego rynku, poglądy makroekonomiczne to nie kwestia wiary, ale ciągłego analizowania wydarzeń bieżących i minionych, bez ideologicznego spojrzenia na jak zawsze trudną do przewidzenia przyszłość. Niemniej zachęcałbym do śledzenia publikacji FOR, z wieloma tezami trudno się nie zgodzić, nawet jeśli w różnym stopniu. Mam nadzieję, że temat redefinicji państwa (w wymiarze ekonomicznym) będzie głębiej rozwinięty.