Podane wyniki głosowań członków Rady Polityki Pieniężnej za sierpień wywołały zaciekawienie wymieszane z poruszeniem. Na sierpniowym posiedzeniu RPP, gremium to postanowiło o podniesieniu stóp z 4,5% do 4,75%. Sam ten fakt był oczekiwany, ale pewnym zaskoczeniem był rozkład głosów. Decyzje przyjęto stosunkiem głosów 9 do 1. Ten 1 to prezes NBP. Rzeczpospolita z czwartku udostępniła miejsce na komentarz Januszowi Jankowiakowi (główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu), który na prezesie NBP nie zostawił suchej nitki. Spory komentarz, przykładowo, prezesowi poświęciła również piątkowa Gazeta Wyborcza.
Janusz Jankowiak uderzył najostrzej, co już zapowiadał tytuł „Prezes NBP przegrywa i to bez klasy”. Nie odmawiam Januszowi Jankowiakowi jakości warsztatu, ale ocena jest chyba jednak posunięta za daleko, mimo że moja ocena głosowań, skalą zdziwienia i rozczarowania nie odbiega od Jego oceny.
J.Jankowiak sierpniowe głosowanie ocenia jako przegraną. Dla podkreślenia wyjątkowości faktu zwraca uwagę, że nie miało to miejsca do tej pory ani w Polsce ani na świecie. W tym ostatnim przypadku pozostaje mi wierzyć, że to sprawdził. Ale nawet jeżeli tak jest, to musimy ten faktu automatycznie oceniać jako negatywny? W Polsce miały miejsce głosowania kiedy za decyzją (mniejsza o to „za” czy „przeciw”) było nawet i 10 członków lub 9. Faktycznie nie zdarzyło się by prezes NBP a jednocześnie przewodniczący RPP odstawał swoją decyzją od 9 pozostałych członków. Ale czy samotność w głosowaniu ma być z logicznego punktu widzenia czymś dziwnym? Prezes NBP ma prawo do samodzielnych poglądów i jak każdy członek RPP, swoją postawę w głosowaniu powinien wypracować samodzielnie. Nie odmawiajmy mu tego, nawet jeżeli kryje się pod tym pewna aluzja, o czym dalej w tekście. Mnie wynik głosowania tak bardzo nie poruszył, chociaż zdziwił. Początek urzędowania S.Skrzypka przypadł na okres kiedy rozważano o ile podnieść stopy i ewentualnie kiedy to zrobić. Trzeba przypomnieć dla porządku rzeczy, że jeszcze przed kilku miesiącami kilku członków RPP kwestionowało konieczność podniesienia stóp, lub – dokładniej – czekało na właściwy do tego moment, koniecznie nie chcąc tego zrobić za wcześnie. Przypomnę, że spór o konieczność podniesienia stóp trwa przynajmniej od roku. Rok temu L.Balcerowicz wraz z D.Filarem, M.Nogą oraz H.Wasilewską-Trenkner rozpoczęli starania o podniesienie stopy. Niestety nikt z pozostałych członków RPP aż do marca nie zasilił tej grupy. W marcu do grupy dołączyli: A.Sławiński i A.Wojtyna, ale brak już było L.Balcerowicza (zakończył urzędowanie w styczniu). W marcowym głosowaniu był remis, ponieważ nowy prezes był przeciwko podniesieniu. Jednak z biegiem miesięcy, wraz z napływem kolejnych danych makroekonomicznych, grono gołębi topniało trwale lub przejściowo i na chwilę obecną jesteśmy po trzech podwyżkach i stopie na poziomie 4,75%. Tymczasem prezes NBP konsekwentnie był przeciw. Wolno mu ? Wolno. I teraz pojawia się kluczowe pytanie: czy prezes NBP posiadł jakąś inną wiedzę i jest obdarzony ekonomicznym wizjonerstwem? Obawiam się że prezes NBP źle rozumie samodzielność i oryginalność w zdobywaniu wiedzy makroekonomicznej oraz jej przedstawianiu. Jeżeli więc miała to być demonstracja „jestem samodzielny i niezależny w decyzji oraz nie ulegam presji otoczenia” to mu się w pewnym sensie udało. Ale tylko w pewnym, bo powstaje pytanie skąd prezes czerpie wiedzę o sytuacji makroekonomicznej, kto i co mu doradza. Dotychczasowe głosowania prezesa NBP mogą sugerować, że ma dość słaba orientację w problematyce makroekonomicznej, czego się obawiano po ujawnieniu jego kandydatury. W okresie wakacyjnym ustąpiły już najtwardsze gołębie w RPP. Teraz w ptasim rankingu S.Skrzypek jest niekwestionowanym gołębim liderem.
J.Jankowiak posunął się do oceny, że RPP wobec powyższego nie ma przewodniczącego. To oczywiście przesada, S.Skrzypek jest nim z urzędu. Powinno się chyba inaczej postawić pytanie: czy jest dobrym merytorycznie moderatorem dyskusji czy też pełni tą rolę czysto techniczną.
Zgodzę się z J.Jankowiakiem w kwestii oceny głosowań przez rynek. O ile kiedyś głosowania przewodniczącego były istotne z powodów merytorycznych i piastowanej funkcji prezesa krajowego banku centralnego oraz przeważającego głosu w przypadku remisu, to obecnie prezes NBP sam się zmarginalizował. Jego dodatkowy atut w przypadku remisu może powodować skrzywienie decyzji, czyli w naszym przypadku trwałe wsparcie gołębi. Za takie można uważać praktycznie decyzję marcową. Podobna sytuacja może się pojawiać w najbliższych miesiącach. Z wypowiedzi części członków NBP i Rady Naukowej NBP wynika, że pojawia się coraz więcej wątpliwości co do konieczności dalszych podwyżek. Tzn. oni tak to postrzegają. J.Jankowiak ostrzega przed zwiększonymi kosztami prowadzonej polityki pieniężnej z powodu zaistniałej sytuacji. Taka sytuacja, w obecnych warunkach, moim zdaniem może nastąpić w przypadku narastającej konieczności dalszych podwyżek i opóźniania decyzji RPP. Rynek może antycypować podwyżki, uznając że RPP z opóźnieniem i skokowo to potwierdzi. Nie jestem zwolennikiem tłumaczenia zachowań rynku grą „pod decyzje RPP”, bo rynek w ocenie sytuacji makroekonomicznej powinien być w jak największym stopniu samodzielny, ale taki związek istnieje i trzeba to przyjąć do wiadomości. Po informacji i głosowaniu rynek jeszcze bardziej będzie się przysłuchiwał wypowiedziom grupy członków RPP, których trudno mi jednoznacznie zakwalifikować do jastrzębi lub gołębi. Mam na myśli J.Czekaja, A.Sławińskiego, A. Wojtynę.
Przypomnę przy okazji swoje stanowisko. Uważam, że L.Balcerowicz słusznie starał się o podniesienie stóp już jesienią ubiegłego roku W obecnej sytuacji usatysfakcjonowałaby mnie jeszcze jedna decyzja „za”, czyli podniesienie do 5,0%. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę jak ważny jest dobór członków RPP, a w tym przypadku również prezesów NBP. W ciągu minionych 12 miesięcy w RPP zasiadało dwóch prezesów (drugi oczywiście piastuje swoją funkcję nadal) o zupełnie odmiennej ocenie makroekonomicznej rzeczywistości. Jeden chciał podnosić stopy rok temu, drugi był temu przeciwny przynajmniej do sierpnia. No… ,żeby być dokładnym to można przyjąć że prezes NBP zaakceptował (dostrzegł ich zasadność) dwie pierwsze podwyżki ale z opóźnieniem.
A swoją drogą głosowania obecnego prezesa NBP powinny powiększyć grono zwolenników istnienia RPP. Pisze o tym, bo tuż przed wyborami przedstawiciel najwyższych władz PiS Marek Kuchciński stwierdził że PiS rozważa zniesienie RPP, ale nie podał kto to ciało miałby zastąpić. Nie upieram się przykładowo przy liczbie członków RPP, ale głosowania obecnego prezesa NBP powinny utwierdzić wątpiących, że nie powinniśmy wracać do czasów kiedy decyzje o polityce pieniężnej i stopach będzie podejmowała jedna osoba.