Wyn. gosp. – czerwiec cz1

Po raz kolejny inflacja pokazała, że zmiany miesięczne są trudno przewidywalne dla osób, które nie śledzą sytuacji na wszystkich rynkach towarów obserwowanych przez GUS. By nie być zaskoczonym wynikami inflacji, w gruncie rzeczy należałoby stale śledzić raporty Agencji Rynku Rolnego (i oczywiście innych instytucji) oraz monitorować sytuację w sektorach wytwarzających dobra i usługi z koszyka „nieżywnościowego”. W drugim przypadku oczywiście brak tak częstych notowań jak na rynku rolnym, więc bardziej polegałoby to na comiesięcznej analizie popytu i podaży na dobra konkretnego sektora i aktualizacji trendu zmian cen. Praca niezwykle mozolna, ale dająca efekty. Co to daje? Jeżeli się dobrze przygotuje ekonomiczny warsztat pracy, to można nieco szybciej niż rynek  ( od 1 do 3 tygodni) trafniej przewidzieć wynik inflacji. Osobom działającym na rynku walutowym czy obligacji, daje to przewagę nad rynkiem i pozwala zając korzystną pozycję przed spodziewaną korektą rynkową.

Mam świadomość, że te comiesięczne podniecenie w chwili publikacji wyników inflacji dla osób postronnych może się wydawać nieco zabawne i mocno przesadzone. Szczególnie jeżeli się spojrzy na wykres inflacji rocznej, po którym raczej trudno dopatrzyć się gwałtowności zmian. Dla osób związanych z rynkiem finansowym miesięczne wyniki inflacji są barometrem tego co się może wydarzyć w bliższej i dalszej przyszłości z inflacją. Trafne przewidywania cen przenoszą się na trafniejsze przewidywania stopy referencyjnej  ustalanej przez RPP.

W czerwcu ceny spadły w porównaniu z majem o 0,3%. Do raportu załączyłem wykres pokazujący miesięczne wskaźniki inflacji w ciągu roku. Zwracam uwagę na znaczną sezonowość inflacji oraz rozrzut rezultatów w okresie maj-lipiec, czy nawet maj-sierpień.  Znaczna zmienność w większości jest efektem dużej zmienności cen żywności w tym okresie. W czerwcu ceny żywności obniżyły się o 1,1% w porównaniu z majem. W okresie ostatnich kilku lat to jeden z większych spadków w tym miesiącu. O cenach koszyka „nieżywnościowego” można powiedzieć, że mieścił się w paśmie przewidywań. Ostatecznie inflacja roczna obniżyła się w porównaniu z majem o 0,1% do 0,8%.

Nie nastrajają zbyt optymistycznie ceny produkcji sprzedanej. Trzeci miesiąc z rzędu wskaźnik miesięczny (0,8%) wyraźnie przekroczył rezultaty z kilku lat poprzednich (oczywiście za wyjątkiem 2004 r.). Przyczyniło się to do kontynuacji silnego wzrostu rocznego wskaźnika produkcji sprzedanej. W okresie styczeń-czerwiec roczny PPI wyniósł odpowiednio: 0,3%, 0,7%, 0,9%, 1,7%, 2,3% i 2,8%. W czerwcu najsilniej wzrosły ceny metali (3,3%) paliw (2,5%) oraz aparatury elektronicznej (2,3%).

Wydaje się, że zaczynają przyspieszać ceny w budownictwie. W porównaniu do maja, ceny wzrosły o 0,4%. Będę na razie trochę ostrożny w ferowaniem sądów. Powiedzmy, że jak na czerwiec mieści się to w przedziale charakterystycznych w tym okresie wzrostów cen. W budownictwie największe miesięczne wzrosty przypadają na okres kwiecień-czerwiec. Wzrost miesięczny o 0,4% nieco wykracza poza zachowania sezonowe, ale być może jest to efekt wyjątkowo korzystnej pogody dla budownictwa, co mogło spowodować odrabianie zaległości z miesięcy wcześniejszych. Wobec powyższego wskaźnik roczny bardzo powoli wzrasta (w czerwcu 2,5%). Niemniej należy się jednak przygotować, że korzystna koniunktura w kraju dotyka również budownictwo i przedsiębiorcy budowlani bardzo powoli podnoszą ceny. Sądzę, że koniunktura pozwala również na przeniesienie na odbiorców wzrostu kosztów działalności (np. wzrostu transportu i energii).

Ciekawy jestem czy może dzięki wzrostowi cen budownictwo poprawi swoje wyniki finansowe w II kwartale tego roku. Licząc roczny kroczący wynik brutto, budownictwo (dział PKD 45) w trudem przekroczył poziom 2,5%.

Czerwiec potwierdził utrzymywanie się silnego trendu wzrostowego w gospodarce. Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła o 12,4% w porównaniu w czerwcem 2005 r. Poniżej prezentuję standardowy wykres realnej rocznej dynamiki produkcji. Żeby zmierzyć jakie tempo wzrostu utrzymuje przemysł a jednocześnie uniknąć dość charakterystycznego dla dynamiki rocznej „falowania”, starałem się wyznaczyć trend odnosząc wielkość produkcji do kilku odleglejszych okresów. W takim ujęciu widać, że produkcja przemysłowa rośnie w tempie w tempie rzędu 10% od blisko 2 lat. Metoda ta wymaga jeszcze dopracowania, gdyż gruncie rzeczy jej wynik to coś pomiędzy wyznaczonym (dokładniej: oszacowanym) tempem rozwoju tkwiącym w polskim przemyśle, a wskaźnikiem siły koniunktury. Wynik tych badań potwierdzają to co widać w polskiej gospodarce od kilku kwartałów, czyli silną tendencję wzrostową. Nie musi to wcale oznaczać, że w tym i większym tempie będziemy się rozwijać w najbliższej przyszłości. Sądzę jednak, że wynik tych badań upewnia nas iż dynamika rozwoju ekonomicznego kraju gwałtownie nie zgaśnie. Ta informacja tylko pozornie wydaje się oczywista i bez znaczenia. Dla osób, które śledziły i analizowały losy krajowej gospodarki w ostatnich kilkunastu latach z perspektywy makro- i mikroekonomii, jedną z wielu refleksji jaka się wcześniej czy później pojawia jest spostrzeżenie, że popyt czy inwestycje podmiotów gospodarczych i gospodarstw domowych zależą od dwóch czynników: stanu obecnego i postrzegania przyszłości.  Wytłumaczę to na przykładzie gospodarstwa domowego. Powiedzmy że mamy do czynienia z dobrze zarabiającym gospodarstwem domowym w 2002 r. W Polsce wskaźnik bezrobocia na poziomie 20% (i niewiadomo czy nie wzrośnie bardziej), płace realne i gospodarka rosną bardzo powoli. Przenieśmy się do roku bieżącego – bezrobocie niższe i spada, gospodarka i płace realne znacznie rosną. W 2002 r. przykładowe gospodarstwo domowe z lęku przed utratą pracy wymieniało tylko niezbędne sprzęty domowe i zastanawiało się nad zmianą mieszkania na większe ale w starym budownictwie (bo tańsze od nowego), a obecnie – mając większe poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego – rozważa kupno na kredyt mieszkania w nowym budownictwie i przymierza się do zmiany samochodu. Na tym uproszczonym przykładzie dobrze widać, jak zmiana otoczenia gospodarczego  wpływa na kierunek i skalę generowanego popytu. W kilku opracowaniach zwracałem już uwagę, że informacja o zmianach w otoczeniu gospodarczym w rzeczywistości jeszcze nie dotarła do wszystkich uczestników rynku.

Dobre wyniki odnotowało również budownictwo. W czerwcu produkcja wzrosła o prawie 16% w porównaniu z czerwcem 2005 r. Zastosowanie metody jak wyżej jest w zasadzie zbyteczne w przypadku budownictwie. Produkcja budowlana nie powiela cyklicznych wzrostów jakich świadkami jesteśmy w przypadku produkcji sprzedanej. Wyniki budownictwa i siła trendu potwierdzają że wzrost w budownictwie nie jest kwestią krótkotrwałą. W ostatnich dniach GUS przedstawił wyniki budownictwa po I półroczu 2006 r. w podziale na obiekty budowlane wg klasyfikacji obowiązującej w budownictwie. Postaram się w najbliższym czasie przedstawić te wyniki i je skomentować.

Marek Żeliński, sierpień 2006 r.


O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.