Opublikowane niedawno wyniki PKB potwierdzają, że gospodarka nie ma ochoty zwolnić. Ósmy kwartał z rzędu PKB utrzymał wynik powyżej 6% (dokładnie 6,1%). Spożycie zbiorowe wzrosło jedynie o 4,1%. Spożycie indywidualne rosło szybciej niż w IV kw 2007, ale to raczej wynik z ostatniego kwartału ubiegłego roku był słaby (3,6%). Wzrost spożycia indywidualnego o 5,6% przerwał dywagacje niektórych ekonomistów, czy aby Polacy nie stają się zbyt zachowawczy w swoich ekonomicznych poczynaniach konsumpcyjnych. Wynik z I kwartału, jeżeli będzie powtórzony w kolejnym kwartale, przy ewentualnie słabnącym tempie PKB, może się stać przedmiotem troski ekonomistów. Bardzo daleko nam jednak do lat 1996-97, kiedy to dynamika spożycia indywidualnego wyraźnie przekraczała tempo PKB.
Wynika po I kw w zasadzie nie wnoszą nowego obrazu do tego, co widzimy od dwóch kwartałów. Według najnowszych wyników, w okresie II kw 07- I kw 08, spożycie indywidualne przyczyniło się w 47% do wzrostu. PKB. Jak więc widać, w stopniu mocno niższym nic wynosi udział spożycia indywidualnego w PKB, czyli ok. 60%.
Nakłady brutto na środki trwałe wzrosły w ciągu roku o 15,7%. Zwracam uwagę na stabilizowanie się dynamiki nakładów (przynajmniej jak na tą kategorię). Podobnie jest w przypadku udziału nakładów w przyroście PKB. Piąty kwartał z rzędu, nakłady w 40% przyczyniają się do wzrostu PKB. Podstawowe parametry kształtujące wzrost gospodarczy nie robią więc niespodzianek, które mogłyby nas niepokoić. Wręcz przeciwnie. Są silne podstawy by twierdzić, że gospodarka w średnim okresie (2-3 lata) nie będzie się rozwijać w tempie niższym niż 4%. Niestety powoli rośnie deficyt obrotów handlowych, który wpływa hamująco na tempo wzrostu. W rachunku czynników kształtujących wzrost PKB, saldo wymiany handlowej uszczupla przyrost PKB o blisko 20%. Co ciekawe, w I kw ten czynnik nie wystąpił z taka siła jak w ubiegłym roku. Przypominam, że analizę czynników wzrostu opieram na wartościach kroczących rocznych. Unikam wtedy skoków kwartalnych wartości. Niestety trzeba oczekiwać wzrostu deficytu handlowego. Wzrost eksportu i importu o nieco ponad 13% w I kw, odbieram jako jeden z przejawów siły krajowej gospodarki pomimo niesprzyjającego złotego.
W bieżącym roku wzrost gospodarczy powinien być w okolicach 5,5%. Dla przyszłego roku daje prognozę ostrożną: 4,5%. Chodzi mi o wskazanie generalnie poziomów i najbardziej prawdopodobnych kierunków zmian. Na tle naszych możliwości i sytuacji gospodarczej na świecie, osiągnięcie powyższych wartości i tak będzie dobrym rezultatem. W niektórych prognozach, szczególnie na bieżący rok, analitycy prognozują czasami i 6% wzrostu PKB. Nie wykluczam takiego wariantu, chociaż uważam go za mniej prawdopodobny od 5,5%. Analiza obydwu stron rachunku PKB wskazuje na mocne podstawy wzrostu, co powinno budzić spory szacunek dla krajowej gospodarki. Mile zaskakuje to, iż pomimo mocnego złotego eksporterzy mimo wszystko wciąż dobrze sobie radzą.
Przypominam, że ci którzy śledzą prognozy PKB, powinni pamiętać iż wiąże się z szacunkiem PKB problem z precyzją jego wyliczeń. Bynajmniej nie jest to wina osób, które za to odpowiadają, ale ogromu obliczeń i koniecznych do założeń, które należy przyjąć przy wyliczeniach rachunku narodowego czy PKB. Dlatego też proponuje przy prognozach punktowych (tzn. wskazanie jednej wartości) stworzyć widełki, czyli „od … do ..”. Odsyłam tu do jednego z największych krajowych autorytetów w dziedzinie rachunków narodowych, prof. Leszka Zienkowskiego, który zwraca uwagę, iż z racji niemożliwej do osiągnięcia precyzji rachunku w takiej skali, proponuje podawać wzrost gospodarczy jako widełki plus, minus nawet 0,5% od wyliczonego/prognozowanego wyniku punktowego.