Stopa bezrobocia jak w strefie euro.

Przez najbliższy rok, dwa, bardzo trudno będzie obniżyć stopę bezrobocia. Wg wskazań za kwiecień stopa bezrobocia wyniosła 12,8% i do takiego poziomu będziemy się musieli przyzwyczaić w najbliższych kwartałach (nie ująłem zmian sezonowych) lub przygotować ewentualnie na utrzymanie minimalnej dynamiki wzrostowej liczby bezrobotnych. Przy obecnym tempie wzrostu gospodarczego, nasza gospodarka  z dużym trudem  zwiększa liczbę miejsc pracy. Analiza danych bezrobocia rejestrowanego (wg Ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach zatrudnienia) przez większość roku ubiegłego i początek obecnego wskazywała na 2%-3% wzrost liczby bezrobotnych i to pomimo wzrostu o 4% PKB yoy. W II kw 2012 r. liczba bezrobotnych zarejestrowanych przestała rosnąć w ujęciu yoy. Proponują potraktować tą informacją w dużą ostrożnością, ponieważ wg metodologii pomiary Eurostatu (opartej na metodzie BAEL) stopa bezrobocia chociaż znacznie niższa od rejestrowej (o dwa-trzy pkt. procentowe), wykazuje wzrost kilkuprocentowy w ujęciu yoy. Obecnie ok. 2 mln Polaków jest bez pracy. Wg metodologii  Eurostatu, bez pracy jest prawie 0.3 mln mniej osób. Przypomnę przy okazji, że bez prawa do zasiłku jest ok. 83% z osób zarejestrowanych  jako bezrobotne.

Czy stopa bezrobocia jest duża i jak wypadamy na tle krajów UE. Byłoby lepiej gdybyśmy mieli bezrobocie w przedziale od 5%-8%. To ideał, który może się w Polsce zdarzyć jedynie w czasach dobrej koniunktury i wątpię by to się szybko miało zmienić. Nasz rynek siły roboczej wciąż wykazuje spore niedopasowanie pod względem wykształcenia (w rozumieniu potrzeb przedsiębiorstw, a nie wykształcenia formalnego) i rozmieszczenia osób bez pracy. W 2008 w okresie świetnej koniunktury, st. bezrobocia rejestrowanego spadła w II połowie roku do ok. 9%. Nie ma co ukrywać, że było to trochę siłą rozpędu (gospodarka powoli zwalniała) i dzięki sporemu popytowi na polską siłę roboczą w kilku krajach UE. Na tle krajów strefy euro Polska prezentuje się dość przyzwoicie, ponieważ wg Eurostatu nasza stopa bezrobocia była niemal identyczna jak dla całej strefy, czyli 10,2 (strefa euro 10,8). Dane za luty. Satysfakcja jest oczywiście wątpliwa, ponieważ wskaźnik dla strefy euro jest zawyżony przez kilka krajów. W Irlandii jest prawie 15%, Hiszpanii 23% (!), Francji 10%. Tyle wątpliwych pocieszeń wynikających w  porównania z krajami strefy euro.

Gorzej wyglądamy kiedy porównamy reakcję stopy bezrobocia na zmianę tempa PKB. Wskutek  znacznego spadku PKB w strefie euro w latach 2008 i 2009, można powiedzieć, że do chwili obecnej gospodarka tego obszaru do końca 2011 odrobiła straty. Tak więc przy zerowym praktycznie wzroście PKB, wzrost stopy bezrobocia w strefie euro wyniósł 3 pkt procentowe. Tymczasem u nas stopa bezrobocia wg Eurostatu wzrosła „tylko” o 2 pkt. proc. Tylko że nasza gospodarka, nasza „zielona wyspa”, wzrosła o ok. 14% w tym samym czasie. A co by było gdybyśmy odnotowali głęboki dołek pod koniec 2008 i w 2009 jak strefa euro, a potem umiarkowany wzrost? Boję się myśleć, jaka mogłaby być stopa bezrobocia. Jak więc widać, satysfakcja z naszej stopy bezrobocia jest kwestią przyjętego punktu odniesienia.

Wraz ze wzrostem bezrobocia zaczęły się pogarszać charakterystyki dla całego zbioru bezrobotnych. W chwili wejścia do UE osób długotrwale bezrobotnych, wśród bezrobotnych rejestrowanych, było aż 53%! Kategoria ta obejmuje osoby pozostające bez pracy ponad rok. Na przełomie 2008/2009 udział tej grupy w ogółem spadł do 25%. Obecnie stanowi 33% i rośnie w tempie niemal 20% yoy.

Bezrobocie uderzyło najsilniej w osoby młode i dochodzące do wieku średniego oraz osoby które przekroczyły 55 lat. Dość niepokojące wygląda przyrost bezrobotnych pod względem wykształcenia. W latach 2010-2011, grupa bezrobotnych z wyższym wykształceniem rosła w tempie kilkunastu procent rocznie. Pewnym pocieszeniem jest spadek tej dynamiki. W I kw 2012, liczba bezrobotnych  wyższym wykształceniem wzrosła już „tylko” o 6% yoy. Co ciekawe, wśród osób ze średnim wykształceniem to zjawisko wystąpiło w zdecydowaniu skromniejszym stopniu. Nadal jednak dominująca część bezrobotnych to osoby z wykształceniem nie wyższym niż zawodowe. Łącznie 56% bezrobotnych.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.