Stopy procentowe, waluta i giełda u progu szybszego wzrostu gospodarki, cz.2.

Od czasu kiedy kilka dni temu zamieściłem na blogu pierwszą część o stopach procentowych, zarówno rynek walutowy jak i giełda, przeszły małą korektę. To samo oczywiście dotknęło rynek stóp procentowych (obligacje), ale do tego tematu nie będę już wracał. Korekta na giełdzie, rynku walutowym i obligacji była przede wszystkim reakcją na ogłoszenie przez rząd planów przebudowy II filara. Pomysł rządu, dla osób które interesowały się tą kwestią, nie mógł być zaskoczeniem, stąd reakcja rynków to raczej próba wykorzystania informacji do zmian notowań w pożądanym kierunku.

Wycena złotego. Wycenę złotego opieram na, w uproszczeniu, zmianie cen w gospodarce i wydajności. Nowością jest przejście z wydajności dla kilkuletnich (do 10 lat) okresów na zmiany wydajności w krótszym okresie. Wcześniej zakładałem, że rynek powinien brać pod uwagę zmianę wydajności charakterystyczną dla naszej gospodarki. Wydaje się jednak, że rynek ocenia naszą gospodarkę biorąc pod uwagę krótsze okresy. Zaletą pierwszego rozwiązania jest wskazania faktycznego odchylenia wyceny od potencjału gospodarki. Wadą – przyjęcie że gospodarka taka jak nasza w średnim terminie łatwo powraca wskaźnikami wydajności do stanu średniego. Rynek nie musi tego faktu uznawać (i nie uznaje go też część ekonomistó1), ale jeżeli zasada się sprawdza, to rynek relatywnie łatwo zmienia postrzeganie gospodarki. Przejście na wycenę opartą na zmianach wydajności w krótszych okresach jest pewnym ustępstwem na rzecz rynku. Rynek ma prawo zwątpić, że Polska gospodarka w najbliższych kilku-, kilkunastu latach utrzyma trend poprawy wydajności obserwowany przez kilkanaście poprzednich lat. Wpływ modyfikacji jednego z elementów wyceny nie ma jednak nazbyt radyklanie wyceny złotego. Średnia różnica to 2,5 pkt. proc.

Wg moich wyliczeń złoty obecnie jest o ok. 11,5% słabszy od wyceny fundamentalnej. Podaje wartość wg wartości z piątku (tabela NBP), czyli po osłabienie spowodowanym ogłoszeniem pomysłów rządu ws OFE. O ile w pierwszych latach po wejściu do UE rynek miał skłonność do zawyżania (złoty był zbyt mocny) złotego, to od 2009 r. (szczególnie w ostatnich 2 – 2,5 lat)  rynek ma skłonność do niedoceniania złotego (złoty zbyt słaby, czyli kurs zbyt wysoki). Po przejściu na cena za dolara i euro niedoszacowanie złotego o 11,% oznacza że waluty te powinny kosztować odpowiednio: 3,0 i 3,9 (po zaokrągleniu do pierwszego miejsca po przecinku). Dlaczego rynek nie zmierza do tych wartości? Nie zmierza, ponieważ czeka na potwierdzenie w danych gospodarczych. Poprawa kondycji gospodarczej będzie powolna i w takim też tempie rynek będzie korygował wycenę. Obecne niedocenianie złotego jest relatywnie znaczne. W okresach największych odchyleń na plus lub minus (III kw 2008; I kw 2009; IV kw 2011 r.) odchylał wycenę złotego od 15% do 19% od wyceny fundamentalnej. Oczywiście im odchylenia od fundamentalnej wyceny było większe, tym szybciej rynek je korygował. Obserwacja zachowania rynku i dokonywanej przez niego wyceny wskazuje, że potrzebuje on 4-6 kw do sprowadzenia ceny złotego z poziomu obecnego do wyceny opartej na fundamentach gospodarczych.

Wycena gospodarki przez giełdę. O ile złoty wydaje się nie doceniać naszej gospodarki, to giełda wycenia ją dość rzetelnie z niewielką dozą rezerwy. Wyliczenia wskazują, że teoretycznie indeksy giełdowe (a dokładniej WIG) mogłyby być nawet o kilka procent wyższe. Podobne spore zaufanie do gospodarki i jej przyszłości, giełda wykazuje niemal od początku roku. Daleki jestem od wiary w idealność rynku i jego zdolność do oceny i dyskontowania zmian w gospodarce, ale w tym roku to giełda zachowuje się najrozsądniej a przy tym jest względnie „stabilna w uczuciach”. Przyczyn może być wiele. Napływające dane makroekonomiczne od początku roku pozwalały na przypuszczenie że gospodarka będzie się zachowywać zgodnie z prognozami makroekonomicznymi (czyli bardzo powoli poprawiać od II półrocza). Z całą pewnością do poprawy nastrojów na giełdzie przyczyniły się niektóre czołowe giełdy światowe oraz szukanie wyższych stóp zwrotu po radyklanych cięciach stóp procentowych. Gdyby nie te dwa ostatnie powody,  WIG byłyby prawdopodobnie o kolejne kilka procent poniżej fundamentalnej wyceny. Co to oznacza dla inwestorów? Warto inwestować w portfel akcyjny, by uzyskać kilku-, kilkunastoprocentową roczną stopę zwrotu w średnim terminie (2-3 lata). Sądzę że giełda zawdzięcza relatywnie dobre notowania w tym roku tej części inwestorów, którzy chcą mieć lepszą stopę zwrotu od możliwych do uzyskania w bakach czy z obligacji detalicznych, ale bez nadmiernego ryzyka.

link do cz.1.:

http://opinieekonomiczne.blox.pl/2013/09/Stopy-procentowe-waluta-i-gielda-u-progu.html

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek finansowy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.