Pod górę z mozołem…..

Tak właśnie (jak wskazuje tytuł) można określić kierunek zmian naszej gospodarki, a dokładniej:  koniunktury gospodarczej. Zestaw najnowszych danych makroekonomicznych Polski potwierdza, że sytuacja ulega powolnej poprawie.

Produkcja sprzedana w ubiegłym miesiącu w relacji rok do roku, wzrosła o 4,4%. Trudno o głębszy komentarz. Odnotowany w październiku wzrost potwierdza trend z ostatnich miesięcy i wydaje się potwierdzać dalszą poprawę koniunktury. Produkcja budowlana wciąż jest mniejsza od ubiegłorocznej z analogicznego miesiąca, ale to już zaledwie minus 3,2%. Jeżeli więc zima nie okaże się ciężka, to powinniśmy być świadkami zakończenia spadku w budownictwie i w nowy rok możemy zacząć patrzeć z nadziejami na poprawę.  

Wraz z wynikami produkcji sprzedanej i budowlanej, GUS opublikował wyniki finansowe przedsiębiorstw za III kw. Przychody wzrosły realnie o ok. 4,0% (w porównaniu z III kw 2012), przy 3,7% wzroście kosztów. Wskaźnik rentowności operacyjnej na sprzedaży dla trzeciego kwartały wyniósł 5,6%, co w obecnych okolicznościach makroekonomicznych należy ocenić jako naprawdę dobry rezultat. Podobnie w przypadku rentowności brutto, która wyniosła 4,9%. Do wzrostu przychodów w III kw przyczynił się (wg moich szacunków) w ok. 70% eksport.

Wszystko to dzieje się przy braku większej presji inflacyjnej, czy cenowej w ogóle. Wskaźniki cen produkcji budowalnej i produkcji przemysłowej od kilkunastu miesięcy utrzymuję wartości ujemne (w rozumieniu rok do roku). Niska i dość stabilna jest również inflacja (0,8 w październiku). A wszystko to przy złotym, który od miesięcy jest względnie stabilny i minimalnie słabszy od wyceny fundamentalnej. Kierunek zmian i poziomy wskaźników cenowych pozwalają na dwie refleksje o nieco przeciwnym wydźwięku. Dobra wiadomość to ta, że Rada Polityki Pieniężnej nie ma obecnie i w perspektywie kilku miesięcy powodów do większego niepokoju o inflację, więc podniesienie stóp procentowych to relatywnie odległa perspektywa. Mamy do czynienia ze wzrostem gospodarczym, który nie wywołuje początkowo presji cenowej. Tym bardziej więc należy docenić odnotowywaną poprawę koniunktury, ponieważ odbywa się ona w mało komfortowych warunkach cenowych dla przedsiębiorców (zwiększanie sprzedaży przy spadających cenach). Tak dochodzimy do złej (a raczej  gorszej) wiadomości: mamy powolny wzrost gospodarczy przy słabym wsparciu popytu krajowego. A zbyt wolno rosnący popyt krajowy nie będzie niestety zachęcał do radykalnego zwiększenia nakładów inwestycyjnych. Wygląda więc na to, że w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy koniunktura gospodarcza będzie się poprawiała w powolnym tempie., czyli zgodnie z prognozami.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.