A inflacja swoje.

2015_09_16_infkacja

Z ujemną inflacją mamy do czynienia od lipca ubiegłego roku. To już czternaście miesięcy. Jeszcze w ubiegłym roku byłem mocno przekonany, że ujemna inflacja to będzie epizod przypadający tylko na 2014 r. Niemniej zarówno nasze jak i widoczne w UE trendy cenowe wskazują, że w zimie powinniśmy ujemną inflację pożegnać. Proces ten będzie przechodził jednak bardzo łagodnie.

Gdybym miał w skrócie wskazać głównego winnego ujemnej inflacji, to byłyby to spadające ceny na rynkach surowcowych. Spadały ceny surowców i przetworów rolnych oraz surowce przemysłowe. Wśród tych ostatnich cena ropy naftowej. Cena ropa BRENT spadła o ponad 50% w ciągu minionych kilkunastu miesięcy. Gaz ziemny o 30%. Takiej korekty surowcowej nie było już dawno i to pomimo nie najgorszego w końcu tempa wzrostu światowego PKB. Nieczęsto też tak szerokie (tzn. dotyczące różnych towarów) występują w jednym okresie. O ostatnich miesiącach wydaje się iż widać powolne wyhamowywanie tempa spadków na wielu surowcach i przetworach.

Ujemnej inflacji nie zatrzymał popyt wewnętrzny, w końcu nie taki skromny, bo o dynamice nieco przekraczającej 3% rocznie w ostatnich kwartałach. Trudniej natomiast ocenić rolę kursu walutowego. O ile w latach poprzednich kurs złotego potrafił w istotny sposób przyczynić się do wahań inflacji, to w latach 2014-15 jego rola wydaje się być znacznie skromniejsza. W 2014 niewielka aprecjacja złotego (zmian kursu yoy dla ułatwienia porównania z inflacją) jest mocno skorelowana z powolnym przejściem inflacji z dodatniej w ujemną. W ostatnich miesiącach ubiegłego roku złoty rozpoczął skromny trend deprecjacyjny, widoczny do chwili obecnej. Ta zmiana trendu przyczyniła się do osłabienia narastania ujemnej inflacji i jej późniejszego (obecny rok) łagodzenia z kilkumiesięcznym poślizgiem. Trzeba jednak zauważyć, że ewentualny wpływ osłabienia złotego nałożył się w tym roku na wyhamowywanie cen na rynku surowców i przetworów rolnych i przemysłowych.

Okres ujemnej inflacji w Polsce jest cztery razy dłuższy niż w UE. W UE ujemna inflacja (w rozumieniu wskaźnika rocznego) występowała od grudnia 2014 do marca 2015. Oczywiście poszczególne kraje członkowskie cechowało ogromne zróżnicowanie. To nic nowego. Polska gospodarka cechuje się pewną bezwładnością inflacyjną (nie tylko). Kiedy kraje strefy euro odnotowała szczyt inflacji na przełomie 2011/12 na poziomie 3%, to my mieliśmy przez kilka miesięcy inflację w przedziale 4%-5%. Kiedy zaś w styczniu 2015 strefa euro odnotowała inflację na poziomie minus 0,5%, my w miesiącach I kw 2015 odnotowywaliśmy roczny wskaźnik na poziomie średnim minus 1,5%.

Powyższe zjawiska, przedstawione w telegraficznym skrócie, miały swoje przełożenie na zmiany cenowe dóbr w polskim koszyku inflacyjnym w minionym roku (12 miesięcy) i obecnie. Inflacje poniżej zera trzymała żywność, koszty mieszkania oraz szeroko rozumiane koszty energii (np. cena benzyny). Trend spadku cen koszyka żywnościowego (udział ponad 24% w koszyku inflacyjnym) wyraźnie się kończy co widać po danych za sierpień. Zadział w tym przypadku wprawdzie częściowo efekt bazy, ale powoli zetkniemy się ze skutkami suszy w Polsce. Wprawdzie wg ekspertów jej skutków nie należy przeceniać, ale na pewno część producentów przytrzyma część swoich zbiorów w nadzieją na korzystniejsze ceny. W okresie kilku i nawet kilkunastu miesięcy odnotowaliśmy skromne podwyżki kosztów eksploatacji mieszkań, usług zdrowotnych czy pozycji „restauracje i hotele” oraz „pozostałych towarów i usług”. Te pozycje zazwyczaj „nie lubią” hamowania wzrostu cen i są dość podatne na wzrost kosztów. Tymczasem kosztów długo w ryzach utrzymać się nie da i stojący za tymi sektorami i działami gospodarki przedsiębiorcy zaczną testować naszą akceptację do podniesienia cen.

Najnowsze wyniki inflacji (za sierpień) potwierdzają, że powoli kończy się deflacja w Polsce. Zachodzące procesy gospodarcze w Polsce i Europie oraz zmiany cen surowców (mowa o prognozach) nie wskazują by należało się obawiać w krótkim terminie ostrego wzrostu inflacji w Polsce. Dla krajowego rynku finansowego najnowsze dane GUS nie stanowią jakiegoś zaskoczenia, stąd i nie należy oczekiwać poważniejszych zmian stawek FRA w najbliższych tygodniach.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.