Lotnisko w Radomiu. Zabawa za publiczne pieniądze.

 

Media od jakiegoś czasu donosiły o różnych pomysłach na zagospodarowanie radomskiego lotniska, ale najnowszy pomysł nieco mnie zaskoczył. Cóż, gdy inwestycja publiczna okazuje się być totalnym niewypałem, to ratunkiem są politycy. Prezes PPL Porty Lotnicze i władze radomskiego lotniska, podpisali list intencyjny. Celem jest uczynienie z radomskiego lotniska centralnego portu dla linii niskokosztowych i czarterowych dla, i tu oddajmy głos marszałkowi senatu:

„- Mówimy o lotnisku zacznie większym niż to, co mamy obecnie w Radomiu (…). Będzie to bardzo duży port lotniczy, obsługujący nie tylko region radomski, aglomerację warszawską, ale również centralną Polskę, województwo świętokrzyskie, dużą część województw lubelskiego i łódzkiego – powiedział Bielan.” (za TVN24bis.pl).

Oczywiście list intencyjny, to jeszcze nie umowa, bo do tej daleka droga. Niemniej, biorąc pod uwagę kto podpisuje list intencyjny i kto temu patronuje politycznie (wicemarszałek senatu Adam Bielan), podjęte działania to raczej nie zmyłka.

W pierwszej chwili oczywiście pojawia się pytanie o rolę lotniska. W końcu mamy lotnisko w Warszawie, Modlinie, no i planowany jest Centralny Port Lotniczy kilkadziesiąt km na zachód od Warszawy (ma zastąpić obecny port im. Chopina). Do tego od 1,5 do 2,5 godz. jazdy samochodem są lotniska w Lublinie, Łodzi i Krakowie. Rzeszów niemal 3 godz. Rolę lotniska w Modlinie, pierwotnie planowanego m.in. dla lotów niskokosztowych, deprecjonował i starał się ośmieszyć wicemarszałek Adam Bielan. A.Bielan ma dar, jeśli nie mijania się z prawdą, to na pewno nieskrępowanej manipulacji. W wypowiedzi o lotnisku w Modlinie również dał popis swojego ‘talentu’. Niestety może to też oznaczać  jak silny jest i będzie czynnik polityczny w decyzji o przyszłości lotniska w Radomiu i lotnisk w najbliższym sąsiedztwie. Wygląda więc na to, że nadal będą pompowane pieniądze w niepotrzebne lotnisko.

Radomskie lotnisko wystawiono za pieniądze publiczne. Kosztowało ok. 120 mln. Jego roczne utrzymanie to ponad  10 mln zł rocznie. Pomysł z budowaniem lotniska to przejaw niepoważnych marzeń o wielkości.  Żaden prywatny inwestor nie pozwoliłby sobie na coś takiego. Owszem, wiele lotnisk regionalnych w Europie odnotowuje ujemny wynik finansowy, ale w niektórych przypadkach da się taką inwestycję obronić w szerszym kontekście ekonomicznym (rozwój lokalnej gospodarki, ruch turystyczny itd.). W Radomiu ten rachunek nie ma prawa wyjść, bo obsługuje raptem 10 tys. pasażerów rocznie. Trudno się więc dziwić żartom z radomskiego lotniska.

Argumentem przeciw budowaniu lotniska w Radomiu jest lokalizacja. Wystarczy spojrzeć na gęstość zaludnienia w Polsce  i lokalizacje najbliższych regionalnych lotnisk. No ale jakiś charyzmatyczny lokalny polityk lub ich grupa miał wizję, jak rozumiem i zrealizował ją za publiczne pieniądze. Swoją drogę, warto w takich sytuacjach rozważyć chociażby minimalną odpowiedzialność finansową polityków lub… akcje lub udziały managerskie. Szybko by przeszła politykom ochota na inwestowanie bez żadnej (poza polityczną) odpowiedzialności.

Jak przedsięwzięcie ekonomicznie się nie spina, to o pomoc woła się polityków z pierwszych stron gazet. No i mamy pomysł, przedstawiony powyżej. Tylko, że pomysł ma wiele wad i nie ma prawa uratować Radomia. Może co najwyżej zmniejszyć nieco stratę.

Przede wszystkim kto i czym zachęci prywatnych lotniczych operatorów do korzystania z lotniska w Radomiu? Radom będzie dopłacał dalej do interesu? To nie jest przypadek, że żadna z większych linii niskokosztowych nie chce latać do Radomia. Po prostu większy ruch i wypełnienie samolotów w stopniu opłacalnym ekonomicznie, dają najbliższe regionalne lotniska. Nie ma sensu, by ktoś spod Rzeszowa, Lublina,  Krakowa lub z Warszawy jechał do Radomia, skoro ma lotnisko bliżej. Kolejne pytanie, to rola Radomia w kontekście budowania Centralnego Portu Lotniczego.

Pomysł na Radom opiera się na podebraniu ruchu lokalnym lotniskom, które i tak ciężko walczą o swój byt. Zresztą powstaje pytanie: jak zapewnić ruch pasażerski na tym lotnisku? Czym zachęcimy ludzi by jechali akurat do Radomia na samolot, a nie do Krakowa czy Lublina?

Nie mam nic przeciwko udziałowi pieniędzy publicznych w rozkręcaniu lokalnej gospodarki. Bywa, że inwestor publiczny może być nawet lepszy. Przykład lotniska w Radomiu przypomina, że nie jest to zasada i warto o tym pamiętać.

O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wycena i analiza przedsiębiorstw; analizy branżowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.