Przeglądam sobie dziennik ‘Rzeczpospolita’ i trafiam na historię starszego małżeństwa, które traci oszczędności życia powierzając pieniądze nierzetelnym firmom. („Oszukali nas. Gdzie jest państwo?”, Rzeczpospolita z dnia 2014-05-03; ). Temat odnotowało wiele innych mediów, w tym i telewizje. Historia z kilku powodów niesamowita, stąd i warta pochylenia nad nią głowy. Pozwolę sobie więc na zaprezentowanie własnej opinii, co można potraktować jako uzupełnienie do wspomnianego artykułu, ponieważ wprowadza on czytelnika w błąd i świadomie unika się w nim niektórych pytań i ocen.
Tradycyjnie zapraszam do lektury artykułu do którego się odnoszę: http://www.rp.pl/artykul/1106577.html
W dużym skrócie artykuł jest o małżeństwie emerytów, które w ciągu kilku lat straciło sporo ponad 300 tys. złotych. To podobno oszczędności życia. Małżeństwo powierza niemal 70 tys. złotych Warszawskiej Grupie Inwestycyjnej. Dla tych co nie pamiętają, to taki Amber Gold sprzed lat. A dokładnie z 2005. Wielki skandal finansowy opisywany przez finansową prasę. Na szczęście, małżeństwu emerytów udaje się z biegiem czasu odzyskać prawie połowę pieniędzy. Pechowe małżeństwo może więc mówić o wielkim szczęściu. Kolejna firma jakiej zaufali to …. Finroyal. W kilku transzach zainwestowali w produkty oferowane przez wspomnianą firmę, ponad 200 tys. zł. Firma upadła i po pieniądzach ani śladu. Starsi państwo nie zrażali się jednak do rynku i starali się pomnażać to co im pozostało, czyli 110 tys. zł. Zaufali tym razem firmie (proszę się trzymać mocno fotela!) Amber Gold. Teraz, jak rzesza innych klientów Amber Gold, czekają na odzyskanie choć skromnej części pieniędzy.
Dramatyzmu dodaje fakt, że – jak wspomniałem – małżeństwo traci całe oszczędności życia i obecnie „Pana profesora nie stać na to, by za 10 tys. zł kupić aparat słuchowy na pogłębiającą się głuchotę, która utrudnia mu normalne funkcjonowanie…”, dowiadujemy się z artykułu. Poszkodowanym zaś jest „profesor zwyczajny Polskiej Akademii Nauk, inżynier ds. lotnictwa i kosmonautyki, autor encyklopedii, pułkownik Wojska Polskiego, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, inwalida I grupy (niezdolny do samodzielnej egzystencji – jak podkreśla w pismach) i przewodniczący Zarządu Karaimskiego Związku Religijnego w RP. Ale też 88-letni obywatel, który stracił wraz z żoną dorobek niemal całego życia”.
Pan profesor się nie poddaje i walczy o pieniądze. Wysyła zażalenia i prośby o pomoc oraz interwencje do najwyższych urzędników państwowych, w tym i do prezydenta. W słowach poszkodowanego, dużo jest żalu i pretensji do państwa, które w jego opinii stać przecież powinno na straży bezpieczeństwa obywateli. I to państwo właśnie obwinia pan profesor za swoje straty. Uzasadnia to obowiązującym porządkiem prawnym, który nie pozwala przecież na oszukiwanie obywateli, a nierzetelnych przedsiębiorców nakazuje usuwać z życia gospodarczego.
I tyle wiemy z artykułu.
Ale znacznie ciekawsze jest to czego nie wiemy i o co autorka artykułu pytać nie chciała. Daleki jestem od twierdzenie, że państwo jest w przypadku małżeństwa emerytów niewinne. Ale problemem nie jest tu państwo i działające w jego imieniu instytucje, a samo małżeństwo emerytów. Trudno doprawdy uwierzyć w jakiś niesamowity zbieg okoliczności. Jak to się stało, że małżeństwo emerytów za każdym razem lokowało pieniądze w przedsięwzięciach, które okazywały się czołowymi przekrętami dekady czy dwudziestolecia? Zbieg okoliczności, przypadek? Trudno w to uwierzyć. Rozumiem, że ktoś ma pecha i popełnia błędny. To dotyczy każdego z nas. W tym jednak przypadku mieliśmy już chyba do czynienia z prowokowaniem nieszczęścia.
1. Jak pan profesor trafiał na oferty trzech wymienionych wyżej firm? Finroyal raczej się nie reklamował masowo w głównych mediach. WGI zaś opierał się na pewnej elitarności. Po doświadczeniach z dwoma wcześniejszymi firmami, firmy typu Amber Gold pan profesor powinien już odruchowo omijać z daleko. Na ostrzeżenia dot. Amber Gold można było trafić w internecie od dawna. Postawione na tym punkcie pytanie intryguje mnie najbardziej.
2. Jest niesamowite i niezrozumiałe, że małżeństwo emerytów w ogóle nie zauważało ofert bezpiecznych (że tak to nazwę) firm. Media, od kolorowych magazynów dla pań, przez sensacyjne dzienniki, po poważną prasę, były i są pełne są reklam, poradników itd. w których w kółko wymieniane były przede wszystkim banki, TFI, firmy ubezpieczeniowe, obligacje skarbu państwa czy biura maklerskie. Bez większego wysiłku, pan profesor mógł zgłosić się do jednej z takich firm, dostać status VIP i pełną paletą ofert pod nadzorem KNF czy innych instytucji. Stopa zwrotu jaka była i jest możliwa do osiągniecia wcale nie ustępowała naciąganym ofertom Finroyal czy Amber Gold. Małżeństwo emerytów dziwnym trafem za każdym razem jednak trafiało na oszustów.
3. Zaskakuje zupełne lekceważenie elementarnych prawideł inwestowania (dywersyfikacja itd.). Wskazane wyżej media od lat trąbią o bezpieczeństwie i odpowiedzialności w oszczędzaniu czy inwestowaniu. Z opisu przypadków małżeństwa emerytów wynika, że nie wyciągali oni dosłownie żadnych wniosków z własnych porażek i byli wręcz impregnowani na informacje medialne. Z opisu zawartego w artykule wynika, że para emerytów w ogóle nie zostawiła sobie płynnej rezerwy na bieżące wydatki (w tym i na wymieniony aparat słuchowy). Wymienione w tytule trzy firmy nie oferowały krótkoterminowych produktów oszczędnościowych, a raczej produkty o charakterze inwestycyjnym.
Nie ma sensu szukać winnego w państwie i kreować parę emerytów na ofiary tegoż państwa. Państwo nie jest w stanie i nawet nie powinno przeszkadzać ludziom, którzy mają skłonność do ryzyka i świadomie ryzykują oszczędności życia w nadziei uzyskania ponad przeciętnej stopy zwrotu. Historia pary emerytów wskazuje, że z uporem poszukiwali „nietypowych” ofert inwestycyjnych odrzucając szeroką paletę usług dostępną po prostu w każdym okienku bankowym czy innym, nawet w najmniejszym mieście.