Z pewnym opóźnieniem
pozwolę sobie przypomnieć ciekawy materiał zaprezentowany na łamach
„Parkietu” ponad miesiąc temu. Przedstawiono tam zestawienie firm typu Asset
Management i ich efektów w pozyskiwaniu oszczędności osób fizycznych i
przedsiębiorstw. To gratka tym ciekawsza, że takie zestawienie to raczej
rzadkość w mediach finansowych. Częściej można spotkać zestawienie całości
zarządzanych kwot, ale obejmują one środki jakie zostały im powierzone przez
fundusze inwestycyjne. Dziennikarzom nie łatwo było zebrać te dane, gdyż nie
utrwalił się jeszcze obyczaj prezentowania wyników (stan środków i liczba osób)
dotyczących środków zarządzanych na zlecenie. Stąd też nie odpowiedziały na
ankietę wszystkie firmy i nie wszystkie przedstawiły pełne wyniki. Na ogół
odmawiały firmy, które mają mały
jeszcze udział w rynku lub nieco inaczej postrzegają kwestie tajemnicy
rynkowej. Jakby nie było, dziennikarzom „Parkietu” udało się zebrać
interesujący materiał i można im życzyć by wytrwali w wysiłku monitoringu tej
części rynku usług finansowych. Ostatecznie zebrane informacje prezentują ponad
85% rynku Asset Management, czyli są miarodajne.
Przypomnę, że aby móc zarządzać na zlecenie podmiot musi
mieć zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego na prowadzenie działalności
maklerskiej (obecnie takich firm jest ok. 20). Warto zajrzeć na stronę KNF, bo
widnieją tam też firmy przed współpracą z którymi Komisja przestrzega. Zaletą
tego typu firm jest możliwość inwestycji w szereg instrumentów i
indywidualizacja portfela i polityki inwestycyjnej. Indywidualizacja jest
funkcją oddanych w zarządzanie pieniędzy. Im mniejsze (do granicznego minimum),
tym możliwości indywidualizacji mniejsze lub jedynie wybór oferowanych gotowych
portfeli. Te „jedynie” to i tak znacznie więcej niż samodzielne inwestowanie.
Pomijam pasjonatów rynku finansowego, bo ci radzą sobie samodzielnie, ale dla
osób które nie mają czasu ani wiedzy na opiekę nad swoimi pieniędzmi, jest to
usługa na pewno warta polecenia.
A ile trzeba mieć by stać się klientem firm AM? Granice
ustawiane są różnie, ale na pewno nie jest to usługa dla przeciętnego Polaka.
Próg raczej zależy od możliwości obsługi odpowiedniej liczby klientów, grupy
docelowej jaką podmiot jest zainteresowany, czasu funkcjonowania na rynku
(nowe, mniej znane firmy mają na ogół niższe progi) i obciążenia wynikającego z
obsługi funduszy inwestycyjnych.
Opłaty to prowizje w skrajnych wypadkach kilkuprocentowe
oraz udział w zyskach. Umowa na ogół są bezterminowe. Usługi wystandaryzowane
(gotowe portfele) są oferowane już dla klientów, którzy dysponują kwota
„mniejszych” kilkuset tysięcy, a indywidualizacja zaczyna się na poziomie 1
miliona złotych. Proszę jednak te informacje traktować bardzo orientacyjnie, bo
pomiędzy firmami są znaczne różnice. Tak na przykład Credit Suisse, mający mały
udział w rynku ale za to znaną markę, zarządza indywidualnie środkami klienta
dopiero od 4 mln pln. Wg danych, które prezentuję, przeciętny klient firm
zarządzających na zlecenie posiada ok. 1 mln pln.
Czy warto? Na pewno, ale jest pewne „ale”. Dla ludzi
majętnych i kompletnie niezaiteresowanych rynkiem finansowym, firmy typu AM to
idealny wynalazek. Pamiętać tu jednak należy o opłatach. Niestety, ale
indywidualna opieka i prestiż kosztuje. Oprócz prowizji zbliżonych poziomem (w
zależności od typu portfela) do funduszy inwestycyjnych, dochodzi – jak wspomniałem – udział w zysku (np. od
wartości powyżej benchmarku). Pamiętać należy, że te same osoby na ogół
zarządzają środkami funduszy inwestycyjnych, a więc siłą rzeczy efekty są
porównywalne. Potwierdzają to wyniki za I kw. Dobrze skomponowany i nadzorowany
portfel przez doradcę z firm typu Xelion, Noble Bank, Open Finance, Expander
itp. (przepraszam, że pomijam mniejsze firmy) da porównywalne efekty, przy
raczej mniejszej prowizji. Nie zamierzam deprecjonować firm AM, absolutnie nie.
Po prostu przedstawiam wszystkie za i przeciw. I teraz właśnie będzie te „za”.
W firmach AM pracuje elita rynku i to z dużym doświadczeniem. Natomiast w
firmach doradczych sprzedawcy mają wiedzę dość różną. Można trafić na fachowca,
można i nie. Stąd w drugim przypadku zaleca się „przetestowanie” doradcy i
sprawdzenie ofert rynkowych innych firm doradczych. Kunszt doradców z firm AM
najlepiej widać w czasach spokojniejszych, czyli takich kiedy rynki akcji nie
rosną w tempie dwucyfrowym. Wtedy doświadczenie, wiedza mikro- i
makroekonomiczna, znajomość rynków i umiejętność selekcji są wyjątkowo
przydatne.
No i w końcu przejdźmy do danych. Obecnie szacuje się, że
na koniec I kw 2007 r. z zarządzania korzystało ok. 4,5 tys. osób i podmiotów
na łączną kwotę rzędu 5 mld pln.
Analiza dynamiki wzrostu obsługiwanych klientów oraz zarządzanych
środków wskazuje, że wraz z coraz większą ich liczbą w niewielkim stopniu
maleje wnoszona kwota. To efekt konkurencji i wejścia na rynek mniejszych firm.
Informacje jakie znalazłem w różnych źródłach nie pozwalają na pełną
porównywalność, ale można zaryzykować twierdzenie że w ostatnich kilku
kwartałach liczba klientów wzrasta o 10%-15% (oczywiście kwartalnie). Mimo poprawy
sytuacji finansowej Polaków i świetnej koniunktury rynek nie należy do łatwych.
Trochę w tym winy świetnej koniunktury giełdowej (łatwy i tani zarobek w
funduszach akcyjnych), ale i wyśrubowanych prze firmy AM progów wejściowych. Z
całą pewnością ogromną konkurencje stanowią firmy doradcze, które są łatwo
dostępną alternatywą w porównaniu z firmami AM. W I kw tego roku przybyło ok.
460 klientów, co oznacza 5 osób dziennie. Biorąc pod uwagę liczbę firm,
pozyskanie klienta to znaczny sukces.