Wynagrodzenia w IV 2007


W kwietniu średnie wynagrodzenie w przemyśle w porównaniu z kwietniem 2006 r. wzrosło o realnie o 6%. Pomijając 4,5% w lutym, to już od końca ubiegłego roku roczna dynamika utrzymuje się na poziomie ok. 6%. Dużo, a nawet bardzo dużo. To, że w jeszcze szybszym tempie rośnie od ubiegłego roku wydajność jest moim niewielkim pocieszeniem. Wolę przyrównywać tempo wzrostu płac do wydajności dla okresów kilkuletnich. Nie wnikając w szczegóły wyliczeń, powiedzmy że w ostatnich kilku latach wydajność rosła średnio o ok. 7,4%. Wyliczenia dokonałem na podstawie wyników dla podmiotów niefinansowych. Gdyby przykroić ten wynik o  niskie zatrudnienie w początku dekady i niezwykłą dynamikę gospodarki w 2004 r. i w ostatnich miesiącach, to wyjdzie prawie 1% niżej. I tak o to dochodzimy do zbliżenia wydajności z tempem wzrostu wynagrodzeń. Warto pamiętać, że oprócz relacji zmian wydajności i płac, istotny jest długoterminowy trend wzrostu płac i mimo wszystko jego pewna bezwładność prowadząca do przekonania, iż nasza sytuacja finansowa będzie się poprawiać w takim właśnie tempie. Proponuje przypomnieć sobie w jakim tempie 10 lat temu kupowaliśmy nowe samochody i stało się dalej.

Wynagrodzenia rosły najszybciej w działach, gdzie rzeczywiście wydajność dynamicznie się poprawiła wskutek wzrostu sprzedaży i/lub dalszej poprawie ulegały wyniki finansowe. Nie można bagatelizować również popytu na pracę. Działy gospodarki, które nerwowo poszukiwały pracowników, musiały rozpocząć „kuszenie” wzrostem wynagrodzeń. Przykładowo w budownictwie roczne wskaźniki realnego wzrostu płac od lutego utrzymują się na poziomie 12,5%. Ale jest pewien skutek, bo w I kw w budownictwie było o 8% więcej zatrudnionych. Wyniki marca i kwietnia wskazują, że to nie tylko kwestia wysokiego w okresie zimy zatrudnienia. W dziale PKD 26, który gromadzi znaczną część producentów materiałów budowlanych, wynagrodzenia wzrosły realnie o 13,1% w kwietniu. Coraz lepiej zaczyna się wynagradzać pracowników przetwórstwa spożywczego. W kwietniu roczny wskaźnik wzrósł do ok. 7%. Ale jest taki działa gospodarki, gdzie mimo znacznego wzrostu zatrudniania (18% w I kw) nie chcą płacić. Mam na myśli producentów z działu 32, czyli produkcji RTV i części elektronicznych. Być może dlatego, że średnie wynagrodzenie w kwietniu o prawie 10% przekraczało średnią w przemyśle. Ponadto w dziale 32 zmiany wydajności nie są zbieżne ze zmianami w całej gospodarce, a z poważnymi podwyżkami pracownicy produkujący części i sprzęt elektroniczny mieli do czynienia w ubiegłym roku.

Rośnie wartość funduszu wynagrodzeń. Jego dynamika wzrostu stale przybiera na sile. Łącznie wynagrodzenia w I kw 2007 były o 8,5% większe niż rok temu. Po spadku w latach 2001-2003, na rynek wylewa się coraz więcej pieniędzy. Najbardziej cieszą się producenci dóbr konsumpcyjnych i handlowcy.

Ostatnie strajki każą postawić pytanie, czy wszyscy korzystamy z owoców wzrostu. Okazuje się, że  nie wszyscy dostali podwyżki, a jeżeli już to w niewielkim stopniu. Muszę więc wziąć w obronę część pracowników sektora uspołecznionego, ale nie służbę zdrowia, bo ta poważne podwyżki dostała już w ubiegłym roku. Średnia w IV kw 2006 wskazuje na podwyżki o 15%. Paradoksalnie akurat ta grupa Polaków strajkuje obecnie najsilniej. Niewiele dostali pracownicy edukacji. W IV kw 2006 ich płace były realnie o 3% większe niż rok wcześniej. W I kw 2007 już tylko 1,2%. Administracja publiczna w IV kw 2006 r. miała wynagrodzenia wprawdzie wyższe o 4,9% w porównaniu z IV 2005, ale w I kw tego roku już tylko o 2,1%. Pracownicy administracji publicznej nie mają jednak na co narzekać,  bo w gruncie rzeczy tempo wzrostu ich wynagrodzeń w dłuższym okresie dorównuje zmianom tempa wynagrodzeń w gospodarce. Wspomniane niewielkie wzrosty wynagrodzeń w administracji państwowej i w edukacji nie zmieniają w zasadzie relacji średniego wynagrodzenia w tych grupach do średniego wynagrodzenia większości pozostałych grup. Mówiąc inaczej, ich status majątkowy względem innych grup zawodowych nie uległ zmianie, a może nawet się minimalnie pogorszyć, jeżeli w gospodarce utrzyma się silny wzrost wynagrodzeń. Służba zdrowia i opieka społeczna dokonały wyraźnego skoku. Przez całe lata średnie wynagrodzenie tej grupy stanowiło ok. 80% średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W latach 2004-2006 było to ok. 82%. Wystarczyły dwa kwartały (w takim ujęciu podaje informacje GUS) by wskaźnik poprawił się aż do 87%. Do tej pory takie zmiany wymagały niemal lat.

Ja czuję się po ostatnich zdaniach trochę niezręcznie jako przedstawiciel sektora pośrednictwa finansowego. Nam nikt nie musi dawać, bo ostatnie kwartały wykorzystaliśmy na poprawę naszych wynagrodzeń. W latach 2003-2005 wynagrodzenie w sektorze finansowym stanowiło ok. 184% średniego w gospodarce narodowej. Tymczasem w ostatnich kwartałach próbujemy pobić kolejny rekord, czyli 188%. W I kw średnie wynagrodzenie „przebiło” 5 tys. pln (dokładnie: 5,23 tys. pln).


O marekzelinski

Marek Żeliński. Ekonomista z wykształcenia. Zawodowo związany jestem z sektorem bankowym.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.