Bilans płatniczy (wg NBP)
W III kw eksport wyrażony w EUR wzrósł o 14,1% w porównaniu do III kw 2004 r. To kolejny kwartał kiedy dynamika eksportu przekracza dynamikę importu, co stale zmniejsza ujemny bilans handlowy. Niestety przewaga dynamiki eksportu nad dynamiką importu powoli słabnie i w III kw tego roku wyniosła jedynie niemal 4%.
Mimo to wyniki bilansu płatniczego to jeden z większych sukcesów polskiej gospodarki w bieżącym roku. Dynamicznemu wzrostowi eksportu w ujęciu waluty krajowej od 2003 r. sprzyjał w znacznym stopniu osłabiający się złoty. W 2004 r. złoty dość szybko wzmocnił się, by dopiero w bieżącym roku znacznie osłabić tempo wzmocnienia. Dodatkowym czynnikiem wspomagającym eksport w 2004 r. było w pewnym stopniu wejście do UE. Przed akcesją niektóre branże zwiększały eksport, by wykorzystać ostatnie miesiące obowiązywania niektórych regulacji lub wykorzystać maksymalnie przyznane limity eksportowe. Oczywiście, z drugiej strony wraz z wejściem do UE polskie podmioty zyskiwały lepszy dostęp do rynków UE.
W związku z powyższym w II poł. 2004 r. pojawiały się obawy co do trwałości wzrostu eksportu, tym bardziej że już w 2004 r. osiągnięto więcej niż oczekiwano. Roczny deficyt obrotów bieżących na początku 2000 r. osiągnął niebezpieczny poziom ok. 7,5% w relacji do PKB. Systematyczna poprawa w III kw doprowadziła do spadku tegoż deficytu do ok. 1,5%. Jedynie w II połowie 2004 r. miało miejsce przejściowe pogorszenie salda dochodów, co było związane z transakcjami ewidencjonowanymi w pozycji dochodów, czyli nie związanymi bezpośrednio z wymianą handlową.
Wskaźniki cenowe
Wyniki inflacji z trzeciego kwartału nie potwierdziły niektórych oczekiwań z końca II kwartału tego roku o dalszym spadku inflacji. Wskaźnik roczny w lipcu był jedynie o 0,1% mniejszy od wyniku osiągniętego w lipcu (1,4%). Zachęcało do takich oczekiwań m.in. zachowanie wskaźnika cen żywności i napojów bezalkoholowych (składnik inflacji), który niemal nieprzerwanie spadał od kilku miesięcy aż do lipca. W sierpniu miesięczny wskaźnik tej grupy towarów był wyraźnie wyższy niż w latach wcześniejszych, natomiast we wrześniu podobnie zachowała się „nieżywnościowa” część koszyka inflacji. W efekcie roczna inflacja zaczęła się minimalnie podnosić.
W każdym z trzech miesięcy III kwartału miesięczne wskaźniki zmian cen w przemyśle ogółem osiągały wartości wyraźnie niższe niż w latach poprzednich. W poszczególnych miesiącach kwartału miesięczne wskaźniki wyniosły odpowiednio: 0,2%, 0,1% i -0,3%. W trzech ubiegłych latach średni miesięczny wskaźnik z tego okresu wynosił ok. 0,4%. W przypadku miesięcznego wskaźnika cen przemysłowych nie występuje tak znaczna sezonowość w ciągu roku jak w przypadku inflacji, ale pomiędzy poszczególnymi latami dostrzegalne jest pewne podobieństwo, które częściowo można sezonowością wytłumaczyć. Zaburzenia wynikają na ogół z fazy koniunktury gospodarczej lub zmian na rynku walutowym. W efekcie powodowało to zepchnięcie wskaźnika rocznego w miesiącach VIII i IX na poziomy odpowiednio: -0,2% i –0,5%.
Taki rezultat był wypadkową głównie odniesienia do poziomów cen z ubiegłego roku, kiedy to wzrosły one wyjątkowo wysoko oraz wzmacniającego się złotego w tym okresie złotego. Co ciekawe, na III kwartał przypada utrwalenie „odbicia” produkcji przemysłowej zapoczątkowane jeszcze w II kwartale, ale nie pociągnęło to za sobą wzrostu cen.
W III kwartale spadały ceny w większości działów gospodarki zaliczanych do przemysłu. Znaczniejszy wzrost był widoczny jedynie w niektórych działach obejmujących górnictwo i kopalnictwo oraz w produkcji paliw.
Kształtowanie się wskaźników cenowych w III kwartale na tle koniunktury gospodarczej miały odpowiedzieć na pytanie czy mamy do czynienia z poprawa koniunktury gospodarczej oraz w jakim stopniu pociąga to za sobą wzrost wskaźników cenowych.
Można powiedzieć, że spadek wskaźników cenowych został powstrzymany, a w przypadku inflacji mieliśmy do czynienia z niewielkim wzrostem. Wskaźniki cenowe są na relatywnie niskim poziomie, ale poprawiła się koniunktura gospodarcza i utrzymuje się ryzyko osłabienia złotego, który przyhamował tempo cen w ostatnich kilkunastu miesiącach, po tym jak w 2003 i 2004 r. przyczynił się do ich znacznego wzrostu.
Marek Żeliński, grudzień 2005